Pokój, jak pokój. Na ścianach kilka plakatów z piłkarzami. Biurko zawalone jakimiś książkami. Duża szafa. Mały stolik pod oknem. Odwróciłam głowę w prawą stronę. Na widok burzy kręconych włosów, uśmiech sam malował się na twarzy. Naga klatka piersiowa Harryego unosiła się równo z każdym oddechem. Przekręciłam się na prawy bok i powoli przejechałam po jego ramieniu. Był taki spokojny. Przybliżyłam twarz i złożyłam delikatny pocałunek na barku Loczka. Chłopak cicho zamruczał. Przekręcił się w moją stronę i mocno przyciągnął do siebie. Zaśmiałam się, gdy wbił brodę w zagłębienie mojej szyi i zaczął nią ruszać.
-Nie ładnie tak budzić ludzi.
-A czy ja Cię obudziłam?
-A kto od rana myśli tylko o całowaniu? -spojrzał z rozbawieniem.
-Na pewno nie ja!
-Nieee... to pies całował mnie po barku.
-Obudziłam Cię tym? Jeden krótki buziak.
-Wiesz... wystarczy, że mnie dotkniesz palcem i drżę.
-Dobra. Nie pocałuje Cię już nigdy więcej.
Odwróciłam się tyłem, na co Styles lekko się zaśmiał. Poczułam jak jego silna ręka oplata mi talię. Odsunęłam się jeszcze bardziej, ale trochę tego pożałowałam. Niestety łóżko się skończyło, a ja wylądowałam na podłodze. Zabolało. Szybko usiadłam i zaczęłam rozcierać obolałe miejsca.
-Co za kaleka. -Harry zaczął się śmiać.
-Dzięki! To twoja wina!
-Co ja takiego zrobiłem?
-Mówiłam już, że Cię nie lubię?
-Wczoraj twierdziłaś, że kochasz. -uśmiechnął się lekko.
-Zmieniłam zdanie.
Wstałam z podłogi, podeszłam do torby i wyciągnęłam najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy odwróciłam głowę w stronę chłopaka, ten akurat pocierał twarz dłońmi. Jego mięśnie na ramionach były tak bardzo napięte... Nie mogłam oderwać wzroku.
-Kochasz mnie... i to widać. -uśmiechnął się uwodzicielsko.
-Może troszeczkę.
-Yhm troszeczkę. Przyznaj, że szalejesz na moim punkcie.
-Wstawaj, a nie.
Wytknęłam mu język i wyszłam z pokoju. On jest kompletnym kretynem, ale ma rację. Szaleję za nim.
Gdy stanęłam przed drzwiami łazienki, usłyszałam dźwięk puszczanej wody. Zapukałam niepewne.
-Proszę!
Uznałam to za zgodę, więc weszłam. Przed lutrem stała Gemma. Uśmiechnęła się i wróciła do nakładania tuszu na rzęsy.
-Moja szwagierka. Jak się spało?
-Dobrze. Nie licząc tego, że spadłam z łóżka, jest ok. -zaśmiałyśmy się.
-Skończę się malować i już zostawiam Cię samą.
-Nie spieszy mi się. I tak zanim Harry wstanie...
-Oj tak. Śpioch z niego. Pamiętam jak byliśmy mali... Ile musiałam się nagimnastykować, żeby go obudzić do szkoły.
-No nie... najpierw moja kobieta mnie budzi, a teraz jeszcze siostra obgaduje. -Styles oparł się o futrynę.
-Nie obgaduję Cię. Po prostu mówię Rose jak było w dzieciństwie.
-Tak, tak. Ty kochasz wszystkim to opowiadać i mnie kompromitować.
-Gadaj zdrów. Ja tam wiem swoje.
Dziewczyna się uśmiechnęła i opuściła pomieszczenie. Spojrzałam w lustro. Włosy miałam potargane jakby po pokoju przeszła burza. Chwyciłam szczotkę i zaczęłam je rozczesywać. W odbiciu zauważyłam jak Harry zamka drzwi, podchodzi do mnie i obejmuje w talii. Chciałam udowodnić, że nie jestem słaba. W ogóle nie zareagowałam na jego czyn. Chłopak uśmiechnął się, po czym zaczął składać mokre pocałunki na szyi.
-I kto chce się od rana całować, co? -spojrzałam w bok.
-Oj cicho. -uśmiechnął się i zbliżył twarz, ale ja swoją odwróciłam.
-Powiedziałam Ci coś rano.
-Rose nie żartuj. Nie wytrzymasz.
-Że niby ja? O co się zakładamy?
-O masaż. Kto pierwszy pocałuje, robi drugiej osobie.
-Ok. Oj kochaniutki... mam nadzieję, że dobrze masujesz.
-Tak, tak dalej sobie wmawiaj.
-Zobaczymy. A teraz proszę wyjdź bo chcę się ubrać.
-Wstydzisz się mnie? -zrobił smutną minę.
-Cenie sobie swoją intymność.
-No dobra. Pójdę na dół. Co chcesz na śniadanie?
-Zaskocz mnie.
Posłałam mu szeroki uśmiech, gdy wychodził. Nareszcie zaczęłam ogarniać swój wygląd. Włosy spięłam w wysokiego koka. Umyłam zęby. Zrobiłam lekki makijaż. Ubrałam przygotowane ciuchy i gotowe. Nie jest aż tak źle. Bywało gorzej. Zaśmiałam się do swojego odbicia i ruszyłam do salonu.
Anne siedziała na kanapie, popijając kawę. Moją uwagę przykuły hałasy z kuchni. Zauważyłam tam krzątającego się Loczka. Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam obok kobiety.
-Dzień dobry.
-Cześć Rose. Jak się spało?
-Dobrze. Czyżby Harry robił śniadanie?
-Oj tak. Kocham jak gotuje.
-Ja też. -zaśmiałam się.
-Gotowe!
Podeszłyśmy do stołu, gdzie chłopak podał śniadanie. Na każdym talerzu leżał naleśnik w kształcie serca z napisem "Kocham Cię". Anne podeszła do syna i pocałowała go w policzek. Spojrzał na mnie i ruszył brwiami. Pokręciłam głową i usiadłam. Po chwili zjawiła się Gem. Szybko zjadła swoją porcję, ogłosiła, że idzie do koleżanki i zniknęła za drzwiami.
Przyznać muszę, że Harry potrafi gotować. Naleśniki były pyszne. Z wiórkami kokosa w środku i czekoladowym napisem na górze. Podziękowałam za posiłek i odniosłam swój talerz do kuchni. Po chwili zjawił się tam Loczek z resztą naczyń. Stanął przede mną i spojrzał w oczy.
-Mama mi podziękowała, a ty? -zrobił dzióbek.
-Nie złamiesz mnie tak szybko.
Minęłam go i udałam się do pokoju. Usiadłam na skraju łóżka, chwytając telefon. Na ekranie widniało powiadomienie o jednej nieprzeczytanej wiadomości od mamy.
"Cześć skarbie :) I jak podróż? Podoba Ci się tam?"
Uśmiechnęłam się i szybko odpisałam. Moja kochana mamusia jak zawsze się troszczy. Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam przez okno. Okolica była naprawdę cudna.
Poczułam ciepły powiew na karku. Wiedziałam kto to. Teraz za każdym razem będzie mnie prowokował, tylko po to bym przegrała.
-Idziemy na spacer? -oparł głowę na moim ramieniu.
-Chętnie. Ale odpowiedz mi na jedno pytanie.
-Jakie? -spojrzał zdziwiony.
-Czemu to robisz?
-Ale co?
-Wszystko, bym tylko przegrała zakład.
Uśmiechnął się szeroko. Odwróciłam się do niego przodem, na co szczelnie objął mnie ramionami. Napiął wszystkie mięśnie i spojrzał głęboko w oczy.
-Bo Cię kocham. I wiem, że ty mnie też.
-Oj bardzo bym chciała cię teraz pocałować, ale się powstrzymam. -posłałam mu cwaniacki uśmieszek.
Chłopak chwilę badał dokładnie każdy centymetr mojej twarzy. Zatrzymał się na ustach i przygryzł wargę. Nasz wzrok znów się spotkał. W jego oczach widziałam pragnienie. Nie powstrzymał się. Jego gorące wargi przywarły do moich. Uśmiechnęłam się i lekko pogłębiłam.
-Przegrałeś -pokazałam swoje białe zęby.
-Było warto. Nie wytrzymałbym dłużej.
-Czyli co? Jestem silniejsza od ciebie.
-Na to wychodzi. Ale tylko umysłowo. Siłą mięśni nigdy mi nie dorównasz.
Pokręciłam z rozbawieniem głową i znów lekko złączyłam nasze usta. Chłopak nareszcie puścił mnie z uścisku. Zeszliśmy na dół, powiadamiając Anne o naszym wyjściu. Harry pomógł założyć mi płaszcz, a potem otworzył drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz. Słońce otuliło mi twarz. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Z transu wybudziłam się dopiero, gdy chłopak złapał moją dłoń i pociągnął w stronę ulicy.
-Ładnie dzisiaj -uśmiechnął się lekko.
-To prawda. Wiosna zbliża się dużymi krokami.
-Tęsknię za tym miejscem.
-Nie dziwię się. Ale przecież w Watford masz przyjaciół. W Londynie masz przyjaciół. A do Holmes Chapel możesz w każdej chwili przyjechać.-Wiem... Ale jest taka rzecz, która mnie tam trzyma.
-Jaka?
-Ty -uśmiechnął się.
-Rzecz? Jestem dla ciebie rzeczą?
-Osoba. Wiesz o co mi chodzi -objął mnie silnym ramieniem.
-Ale czekaj powiedziałeś, że cię tam trzymam? Czyli, że co? Nie możesz nigdzie jechać i w ogóle przeze mnie? -spojrzałam na niego poważnie.
-Co? Nie o to mi chodziło.
-Tak to zabrzmiało.
-Rose... chodziło mi o to, że na początku nie chciałem tam mieszkać, bo tęskniłem za rodziną. Teraz mam Ciebie i nie chcę nigdzie wyjeżdżać. Chcę być zawsze przy tobie.
Posłałam mu lekki uśmiech i chciałam pocałować, ale coś nam przeszkodziło. Spojrzeliśmy w dół. Przed chłopakiem stał pies. Uradowany, merdający ogonem Golden Retriever. Harry schylił się i zaczął go głaskać. Pies podał mu łapę i zaszczekał.
-Harry? -usłyszeliśmy przed sobą głos.
-Laura? -wyprostował się i uśmiechnął.
-Pamiętasz mnie jeszcze przystojniaku.
Oboje się zaśmieli. Styles wyminął psa, podszedł do dziewczyny i mocno ją uściskał. Trochę zabolało. Jakoś dziwnie się czułam, gdy na to patrzyłam. Laura? Czy to nie przypadkiem ta dziewczyna o której opowiadał mi Harry. Jego dawna miłość! Po prostu zajebiście...
-Rose to jest Laura. Laura to Rose.
-Hej -dziewczyna się uśmiechnęła.
-Cześć.
-Aż tak się nie zmieniłeś bo Kiki Cię poznała.
-Kiki? To jest ona?
-Tak to ona. Ma już 7 lat.
Harry ukucnął przy psie. Zaczął ją głaskać i tulić. Był taki szczęśliwy... Szczęśliwszy niż zawsze.
Zlustrowałam dziewczynę od głowy, aż po same pięty. Wyższa ode mnie. Zgrabna. Ładna. Nic dodać, nic ująć.
-Co ty tu robisz Loczusiu?
-Loczusiu? -zdziwiłam się.
-Kiedyś tak na mnie mówili. Przyjechałem w odwiedziny do mamy.
-I nic nie powiedziałeś?
-Nie wiedziałem, że ty w ogóle jeszcze tutaj mieszkasz.
-Jak widać. Niedawno wróciłam. Przez 4 miesiące byłam z bratem w Hiszpanii. Wiesz... trzeba sobie trochę dorobić.
-Mamy trochę do nadrobienia. -chłopak się uśmiechnął.
-Oj tak.
Hello, też tu jestem! -pomyślałam. W ogóle co to ma być? Przychodzi jakaś laska, gada z Harrym, a on kompletnie o mnie zapomina.
Poczułam uderzenie w łydkę. Spojrzałam w dół, a tam Kiki. Zamerdała ogonem i wyciągnęła w górę łapę. Uśmiechnęłam się lekko i kucnęłam przed nią. Była naprawdę ładna. Przypomniało mi się zdziwienie Harryego, gdy ta jędza powiedziała mu, że zwierzę go poznało. Czyli co... Z tego co wiem ma siedem lat. Harry ma dwadzieścia. Dwadzieścia odjąć siedem.... trzynaście. Styles był z Laurą, gdy miał czternaście. Czyli, dlatego pies go pamięta. Miała rok. Gdy chłopak spędzał czas ze swoją "byłą dziewczyną" to Kiki też...
Spojrzałam przed siebie. "Starzy zakochani" byli już dosyć daleko. Praktycznie na końcu alejki. Dziewczyna co chwilę łapała go za ramię i szeroko się uśmiechała. Usiedli na ostatniej ławce, pogrążeni w rozmowie.
Szczerze to poczułam się jak jakiś śmieć. Tak po prostu Harry o mnie zapomniał. Poszedł z nią i nawet się nie odwrócił.
Nie będę chamska. Niech sobie pogadają. Po co ma się przejmować swoją dziewczyną.... W zagłębieniu żywopłotu stała brązowa ławka. Spojrzałam jeszcze raz w stronę Stylesa. Nic. Zero reakcji. Kompletnie zapomniał. Nie dziwię się, skoro siedziała obok niego dziewczyna o wiele ładniejsza ode mnie i w dodatku jego była.
Usiadłam na ławce i wyciągnęłam telefon. Mama jeszcze mi nie odpisała. Na pewno miała ważniejsze zajęcie. Przy telefonie zauważyłam duży łeb Retrievera. Czemu się do mnie przyczepił?
-Sio, głupi psie! Idź do swojej pani! -machnęłam ręką.
Byłam wkurzona. Nie wiem czemu, wyżyłam się na bezbronnym psie....
Tatatatatadam xd Podoba się?
Raczej za dużo się nie dzieje, ale musiałam tak podzielić bo rozdział wyszedłby za długi xd
Jak myślicie.. co będzie się dalej działo?
Co będzie między Harrym, a Laurą?
Macie jakieś pomysły? Chętnie poczytam :*
Następny może we wtorek :P
Jeżeli, ktoś chce żebym go informowała o nowych rozdziałach, niech w komie poda nazwę TT :D
To dłuzdzy był by lepszy ;) Ale tak to jest super ♥ Czekam NN ;33
OdpowiedzUsuńdłuższy*
UsuńTo jest super zajefajne. Niestety ta cała Laura nie przypadła mi do gustu. A Harry zachował sie chamsko w stosunku do Rose. Mam nadzieje że przez Laure nic sie nie zepsuje pomiędzy Hazzą a Rose.
OdpowiedzUsuń@krason99
Może dodasz szybciej rozdział.? :)
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze. Miedzy Harrym i Laurom nie może być NIC niezniosę tego jak coś się stanie. / Lexi :*
OdpowiedzUsuńSUPER! Harry niebd. raczej z Laurą ale bd. musiał coś wymyślić żeby przeprosić swoją dziewczynę ;DD @SweetCheery xx
OdpowiedzUsuńHarry na końcu zachowal się jak dupek :/ Ale na początku ten gif był cudny ^^ A teraz nie będę się rozpisywać bo jest X Factor xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nexta :D
AgAtA
Super!!!<3 Next next ! <3333
OdpowiedzUsuńO boziu piekny pisz dalej ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Czkekam na next ;3
OdpowiedzUsuńSupeeer <3
OdpowiedzUsuńAw świetny ! / ola
OdpowiedzUsuńooooo kocham świetny ---angelika
OdpowiedzUsuńOmomom *.* / Andzia
OdpowiedzUsuńMasz super bloga, ale mogłabyś dodawać szybciej następne? Bardzo podoba mi się to co piszesz... Po prostu cudne!!!!!!
OdpowiedzUsuńcudny blog ale wygląd był lepszy wtedy ;)
OdpowiedzUsuń