sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 13#

-Rose... -zaczął i podszedł bliżej.

Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Teraz najchętniej poszłabym do łazienki, wyciągnęła nową żyletkę i pozbyła się tego bólu ze środka.
Czemu to kurde musi tak się komplikować? Czemu nie mogę mieć normalnego życia? Louis napewno powie reszcie jaką jestem debilką. Nie zdziwie się jeżeli dziś widziałam ich ostatni raz.
Położyłam głowę na kolana i zakryłam ją rękoma. Chciałam, żeby to wszystko się skończyło. Styles ukucnął przy mnie i zaczął głaskać moje plecy. Znów zadziałał instynkt. Odsunęłam się chociaż wiedziałam, że niepotrzebnie.

-Rose.. przecież nic Ci nie zrobię.

Jego głos był taki delikatny. Pełen troski. Podniosłam głowę i wytarłam dłońmi łzy. Czemu on musiał tak na mnie działać?

-Louis się wkurzył. -powiedziałam cicho.
-Przejdzie mu. To był dla niego szok.
-To moja głupota.
-Nie obwiniaj się. A co do tego tatuażu... Louis ma go od 2 miesięcy.

Znów schowałam twarz w dłonie. Harry usiadł obok i obioł mnie ramieniem. Czemu on to robi? Czemu po prostu nie pójdzie? Napewno uważa mnie za idiotkę, ale nie chce mnie bardziej dobić.
Wtuliłam się w niego jak małe dziecko. Poczułam ten przyjemny zapach. Chwyciłam swój nadgarstek i przejechałam po nim paznokciem. Tak bardzo ciągnęło mnie do tego. Chciałam zgłębić ostrze w skórze chociaż wiedziałam, że nie mogę.

-Nie myśl o tym. Obiecałaś mi. -usłyszałam szept Harrego.
-Tak pozbywałam się tego ze środka. Wypływało z krwią.
-Ale to nie jest wyjście. Wypłacz się w moje ramię. Będzie tak samo... wypłynie na zewnątrz, ale ze łzami.

Wciągnęłam głęboko powietrze i odsunęłam się od niego. Spojrzałam w jego pełne troski oczy. Nie wiem czemu, ale poczułam coś w sercu. Takie jakby ciepło...

-Czemu nie poszedłeś z Louisem?
-Wolałem zostać z tobą. Lou się uspokoi jak do niego to dotrze. Ty potrzebujesz mnie bardziej.
-Ale czemu? Przecież jestem tylko zwykłą dziewczyną, a on twoim przyjacielem. Nie musisz mi współczuć tylko dlatego, że się tne i ktoś mnie zgwałcił.
-Nie jestem tylko dla tego. Jesteś moją przyjaciółką. Zależy mi na tobie. I to bardzo mocno.

Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy i zaplótł nasze palce. Znów poczułam to ciepło w środku. Chyba mówił prawdę. Uśmiechnął się lekko, a ja to odwzajemniłam.


-Policja złapała tego dupka? -zapytał patrząc się w podłogę.
-T.. tak.
-I co z nim?
-Nie wiem. Toczą się sprawy wobec niego.
-Ale.. jest na wolności?
-Nie.. chyba nie.

Harry spojrzał się na mnie z wielkimi oczami. Czułam, że zaraz zacznie histeryzować, więc zatkałam mu usta dłonią.

-Proszę nie gadajmy o tym. Miałam pecha w życiu. To było dawno temu i chcę o tym zapomnieć. -przesunęłam dłoń na jego policzek.
-Dobrze. Chcę żebyś miała jak najlepiej w życiu. Będę przy tobie. Nikt więcej Ci krzywdy nie zrobi.

Posłałam mu szczery uśmiech. Styles pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja oparłam głowę o jego ramię.
Jeżeli teraz ktokolwiek powie, że gwiazdy są zadufane tylko w sobie to nie ręczę za siebie. Harry naprawdę jest wspaniałym chłopakiem. Taki troskliwy, romantyczny, zabawny. Jak nikt inny.

-Nie żeby coś, ale może pójdziesz do domu. Zobaczysz co się dzieje z Louim.
-Hmm chciałem jeszcze chwilę nacieszyć się twoją bliskością. -Harry uśmiechnął się lekko.
-Będziesz miał jeszcze czas.
-Ale ja chcę teraz.. -zrobił smutną minę.
-Głupek z ciebie, wiesz?

Przytuliłam się do niego bardzo mocno. Chłopak obioł mnie obiema rękoma i pociągnął do tyłu. Leżeliśmy wtuleni w siebie i rozbawieni do łez. Ten koleś naprawdę potafił poprawić człowiekowi humor.

-Y ym. Chyba wam nie przeszkadzam? -Alex uśmiechnęła się lekko.

Oboje podnieśliśmy głowy do góry i zaczęliśmy się śmiać. Ta dziewczyna zawsze wie kiedy ma wejść do pokoju. Znów usiedliśmy prosto i spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęłam się lekko, a chłopak to odwzajemnił.

-Ja już pójdę. Odpocznij sobie kocie.

Chyba w tamtej chwili strzeliłam buraka bo poczułam na policzkach przyjemne ciepło. Chłopak wstał i poszedł w kierunku drzwi. Wzrokiem śledziłam dokładnie każdy jego ruch. Ta obcisła, szara bluzka aż doprowadzała mnie do szału. Przygryzłam lekko wargę i spojrzałam na Alex. Dziewczyna cwaniacko się uśmiechnęła i spojrzała na Harrego.

-To pa dziewczyny. -rzucił i wyszedł z pokoju.
-Paa -odpowiedziałyśmy razem.

Alex poszła za nim, a ja położyłam się i złapałam za głowę. Co to w ogóle miało być? Przy nim w środku robię się gorąca. Gdy mnie przytula .. to jest takie przyjemne...

-Jezu jaka ty zakochana jesteś! -Alex położyła się obok mnie.
-Co? Nie prawda! Zdaje Ci się! -zaczął mi się plątać język.
-Widać to. Widać jak na niego patrzysz. Jak przygryzasz wargę. Promieniejesz po prostu.

Uśmiechnęłam się lekko i zakryłam twarz dłońmi. Sama nie wiedziałam czy to prawda. Może coś czuję. Może coś więcej niż tylko przyjaźń.

-On też jest zakochany. -Alex przekręciła się na bok.
-Skąd ty to wszystko wiesz? -zaśmiałam się.
-Mam oczy! Każdy Ci to powie. Jesteście w sobie zakochani po uszy!
-A skąd wiesz, że on akurat we mnie? -spojrzałam poważnie.
-Rose.. jesteś taka głupia, czy udajesz? Jego teksty "zależy mi na tobie", "kotek". Przytulacie się do siebie i w ogóle.

Po jej słowach dotarło to do mnie. Mi zależało na nim, a jemu na mnie. Bynajmniej miałam taką nadzieję....



*OCZAMI HARREGO*


Jaka ona jest sliczna, gdy się uśmiecha. Te błyszczące oczy. Gdy tylko jestem przy niej cały czas chcę się uśmiechać.
Gdybym dorwał tego drania... policja musiałaby zamknąć mnie. Co mu kurwa odwaliło?! Czemu zrobił jej krzywdę?!
Przez całą drogę do domu o tym myślałem. Nie dziwię się, że Rose tak zareagowała. To był dla niej szok. Gdybym mógł... zaminiłbym się z nią. Żeby chociaż przez chwilę miała spokój. Żeby mogła normalnie żyć.
(czytasz, napisz w komentarzu "lizaczek" xd)

Gdy przekroczyłem próg, trzy pary oczy patrzyły się na mnie pytająco. Wiedziałem, że zaraz zacznie się przesłuchanie. Zdjąłem spokojnie płaszcz i odwiesiłem na jego miejsce. Następnie ściągnąłem buty i poszedłem do salonu.

-Co z Rose? -zaczął Blondyn.
-Chyba dobrze. Alex jest z nią.
-To prawda, że oskarżyła go o gwałt?
-Tak, ale... to nie jest prawda. Ona była w szoku...
-Powiesz nam co dokładnie zaszło? -Liam złapał mnie za ramię.
-Pół roku temu Rose została zgwałcona. Od tamtej pory.. boi się. Boi się, że znów może jej się to przydarzyć. Zareagowała tak bo zobaczyłą tatuaż Louisa. Te kolory kart. Gwałciciel miał taki sam.... Co wy byście pomyśleli na jej miejscu? Naprawdę ta dziewczyna tyle przeszła w życiu.
-Łoo. No naprawdę nieciekawie to wygląda.
-No, ale wyjaśniliście to z Louim? -Zayn poprawił się na fotelu.
-Tak, ale on wpadł w szał. Nie dał sobie tego wbić do głowy.
-Był wkurzony i to na maxa. Wykrzyczał nam wszystko i poszedł do siłowni.

Nie miałem na co czekać. Zostawiłem chłopaków i poszedł w owe miejsce. Jedno dobre, że siłownia była u nas w domu.  Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Louis z całej siły walił w worek treningowy. Widziałem tę złość wypisaną na jego twarzy. Stanąłem za workiem i go przytrzymałem. Chłopak walnął z całej siły, a potem stanął i spojrzał na mnie czerwonymi oczami.

-Czemu nie siedzisz u niej?
-Louis co ci się stało? Czemu taki jesteś? Przecież wytłumaczyła Ci wszystko i przeprosiła.
-Wiem! Ale jednak oskarżyła mnie o to!
-Jezu Tomlinson! Co ty byś zrobił na jej miejscu? Podejrzewam, że to samo.

Chłopak usiadł na podłogę i zdjął rękawice. Usiadłem obok na ławeczce i położyłem dłoń na jego ramieniu. Widziałem, że powoli zaczyna się uspokajać.

-Wiem, że jest to dla Ciebie trudne. Proszę nie bądź na nią zły. My nigdy tego nie przeszliśmy, a ona tak. Musi z tym żyć..
-Dobra Harry rozumiem, ale to mnie zabolało. A wiesz co jest najlepsze? -spojrzałem na niego pytająco.
-Zmieniłeś się. I to bardzo.
-Ja?
-Tak Harry, ty. Od kiedy zacząłeś się z nią spotykać.... jesteś innym człowiekiem.
-W jakim sensie?
-Cały czas się o nią martwisz. Myślisz tylko o niej. Gdy nie możecie się spotkać jesteś po prostu jak nie ty.

To mnie zdziwiło. Czy to prawda? Zmieniłem się? Przez Rose? Niby teraz byłem szczęśliwy bo ją poznałęm. Poznałęm kogoś z kim mogę pogadać, pośmiać się, przytulić.
Spojrzałem w oczy Louisa. Były przepełnione smutkiem. Coś zabolało mnie w sercu.

-Zależy mi na niej. Chcę w końcu zacząć z kimś żyć. Ona jest wyjątkowa.
-Wiem.. ale zapominasz o nas. O mnie. To też boli.

Tomlinson miał rację. Zapomniałem o nich. Ale to przez to.. przez to, że się zakochałem. Nic na to nie poradzę. Rose jest dla mnie kimś równie ważnym jak oni. Nie zrezygnuję z niej.

-Lou... kocham Cię bracie, ale naprawdę pokochałem też Rose. Przepraszam Cię za to, że się zmieniłem, ale w życiu już tak jest. Są wzloty i upadki. Dziś akurat było to drugie. Jeżeli mi się z nią ułoży... proszę spróbuj jej to wybaczyć.

Chłopak nic nie odpowiedział tylko przytulił się do mnie. Odwzajemniłem to i lekko się uśmiechnąłem. Nie mam zamiaru stracić moich braci, ale także nie mam zamiaru zrezygnować z Rose....




Nom hejoo :) Mam dla was kilka pytań i chcę żebyście na nie odpowiedzieli :)

1. Jak sądzisz... czy Rose i Harry będą razem?

2. Jak życie potoczy się między Louim, a Rose?

3. Czy będzie lepiej, czy jeszcze gorzej niż jest?


Mam nadzieję, że się podoba :* 
Wielkie dzięki za miłe komentarze *_*
Kolejny rozdział za 10 komentarzy :) 
Love 

Ps. przepraszam za błędy :D

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 12#

Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na kanapę. Nie mogłam w to uwierzyć. Po moich pliczkach spływały pojedyncze łzy. Jak to możliwe? Przecież policja mówiła, że go złapali. Że jestem już bezpieczna. Ten tatuaż.... pamiętam go dokładnie. Pamiętam ten śmiech....



*OCZAMI ALEX*


Stałam tam jak wryta. Dopiero po krótkiej chwili zorientowałam się o co chodziło Rose. W głowie miałam pałno myśli. Przecież to niemożliwe. Louis?
Chłopacy patrzyli się na mnie i czekali na jakieś wyjaśnienia. Harry podszedł i spojrzał mi w oczy.

-Alex, co się dzieje?

Nie mogłam mu powiedzieć. Ta decyzja należy do Rose. Spuściłam wzrok.

-Alex.... czemu Rose wybiegła z domu?
-Ja, ja... nie mogę powiedzieć. To jest jej sprawa.

Chwyciałam swój płaszcz i wyszłam z domu. Musiałam jak najszybciej znaleźdź się koło niej. Nie wiadomo co przez to wszystko może sobie zrobić.
Nie zdążyłam przejść 3 metrów, a ktoś chwycił mnie za rękę. Oczywiście Harry. Patrzył się na mnie pytająco.

-Idę z tobą! -powiedział stanowczo.
-Nie! Harry daj spokój.
-Zależy mi na niej i chcę wiedzieć co się stało!
-Zależy Ci na niej? Naprawdę?
-Tak naprawdę -jego oczy posmutniały.
-Jeżeli chcesz się czegoś dowiedzieć to musisz porozmawiać bezpośrednio z Rose....
-Dobrze. To idziemy!
-Nie Harry. Ona... wątpie czy w ogóle ze mną będzie chciała gadać, a co dopiero z tobą.
-Ale w jakim sensie?

Przed dom wyszła reszta zespołu. Spojrzałam na każdego z osobna. Wszyscy mieli ten sam wyraz twarzy "co się dzieje?".

-Daj jej narazie odpocząć. Proszę Cię.

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu Rose. Nie mogłam sobie w ogóle wyobrazić co ona musi teraz czuć. Wszystko od nowa zaczyna się komplikować...
Nareszcie byłam na miejscu. Już bez pukania weszłam do środka. Dziewczyna siedziała roztrzęsiona na kanapie. Spojrzała się na mnie i zaczęła przecząco kiwać głową. Podbiegłam do niej i przytuliłam mocno.


-Nie, nie, nie ... to nie może być prawda! -mówiła przez łzy.
-Rose, uspokój się.
-Jak mam się uspokoić?! Powiedz mi jak?! Facet, który mnie zgwałcił prawdopodobnie jest na wolności! Byłam u niego w domu! On był u mnie! Rozmawiałam z nim. Jak ja mam być spokojna!?

Dziewczyna krzyczała na cały dom. Nie potafiłam wczuć się w jej sytuację. To było okropne. Chwciłam ją mocno za ręce.

-Rose, Rose. Uspokój się i mnie posłuchaj. Wiem, że ty czujesz.... czujesz, że to może być on, ale  to tylko przeczucie. Przecież policja złapała tamtego gościa. Obiecywali, że nie wyjdzie z więzienia.
-Obiecywali! Kurde przecież widziałam ten tatuaż. Pamiętam go dokładnie. Cały czas go widzę.

Dziewczyna zaczęła się szarpać. Złapałam ją za ramiona i przytuliłam mocno. Musiałam to jakoś załagodzić. Nie wierzyłam, że to może być Louis. Odsunęłam ją od siebie i spojrzałam w rozmazane oczy.

-Wtedy... wtedy wieczorem widziałaś jego twarz?
-Tylko trochę. Ale pamiętam ten śmiech. Te sile ręce, które mnie obmacywały.
-A tatuaż?
-To pamiętam dokładnie. Nie wiem czemu, ale go zapamietałam najbardziej. -po jej policzkach znów pociekły łzy.
-Jesteś pewna, że to może być on?
-Sama już nie wiem...


*OCZAMI HARREGO*


Chodziłem w tą i z powrotem po salonie. Nie mogłem się uspokoić. Co się w ogóle stało? Ona tak poprostu wybiegła z domu. Była przerażona, ale nie wiem czemu. Pamiętam, że była w kuchni z Louisem i Niallem. Podawała ketchup i wtedy wszystko się zaczęło.

-Louis? Powiedziałeś jej coś? -zapytałem prosto z mostu.

Chłopak spojrzał się na mnie ze zdziwieniem.

-Poprosiłem, żeby podała mi ketchup.
-Ale coś więcej... Coś co mogło ją zranić?
-O co ci chodzi? Myślisz, że to przeze mnie?
-Zareagowała tak po rozmowie z tobą.
-Fajnie! Dzięki, że zawsze wszystko jest na mnie!
-Ej. Nie jest na ciebie, tylko myślę o co mogło chodzić.
-Nie wiem. Może po prostu jej coś odwaliło? -odpowiedział oschle.
-Daruj sobie dobra.

Już więcej nic nie powiedział. Nie mogłem tak poprostu siedzieć w domu. Chwyciłem telefon ze stołu, kurtkę, kluczyki i wyszedłem na zewnątrz. Za mną było słychać kroki. Louis ubrał swój płaszcz i stanął koło samochodu. (jeżeli czytasz napisz w komentarzu Kevinek ).

-Jeżeli to przeze mnie to chcę wiedzieć.
-Wsiadaj.

Odpaliłem samochód i ruszyliśmy. Miałem taki mętlik w głowie, że w ogóle nie rozpoznawałem znaków drogowych. Szczerze to jechałem na oślep, żeby tylko być obok niej. Chciałem to wszystko załagodzić. Chciałem żeby mi wyjaśniła.
Po chwili byliśmy na miejscu. Louis zapukał do drzwi, które otworzyła Alex. Jej mina nie wyrażała nic dobrego. Spojrzała na Louisa i cofnęła się kawałek.

-Możemy wejść? -zapytałem.
-Nie wiem, czy to najlepszy pomysł...
-Proszę Cię. Chcę z nią porozmawiać.

Dziewczyna wciągnęła głęboko powietrze i wpuściła nas do środka. Rozejrzałem się dookoła, ale Rose nigdzie nie było. Spojrzałem pytająco na Alex.

-Jest u siebie w pokoju. Chciała być sama, żeby wszystko przemyśleć.
-Mógłbym pójść z nią porozmawiać?
-Pójdę się zapytać, ale niczego nie gwarantuję.



*OCZAMI ROSE*


Siedziałam w pokoju, otoczona czterema ścianami. Już sama nie wiedziałam co myśleć. Na początku wydawało mi się to wszystko prawdą. Byłam przekonana, że to on. Wszystko się pomieszało. Teraz praktycznie nie wiedziałam nic. Ale jedna myśl jest wryta na stałe.... "trzeba to wytłumaczyć Harremu, albo zakończyć znajomość".

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nawet nie spojrzałam w ich stronę bo wiedziałam, że to Alex. Dziewczyna podeszła do mnie i złapała za dłonie. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam jej w oczy.

-I jak? -zapytała.
-Już sama nie wiem.
-Jesteś pewna, że to on?
-Właśnie nie. To nie był Louis.
-Też tak uważam. Wiesz, że musisz im to wytłumaczyć. Martwią się o Ciebie,
-Tak wiem. Tylko nie wiem jak i kiedy.
-Znajdzie się okazja. Musisz po prostu zapomnieć o tym. Wiem, że to trudne, ale realne. Ten facet jest w więzieniu i nic ci nie zrobi. Masz Harrego.. uwież mi, nie pozwoli Cię skrzywdzić.

Dziewczyna pogłaskała moje plecy i wyszła z pokoju. Oparłam głowę o ścianę i patrzyłam na moje rysunki. Teraz dopiero zauważyłam, że są one bez życia. Takie ni jakie. Szare. Bez ruchu. Pozbawione jakiego kolwiek uczucia. Takie właśnie było moje życie. Widocznie, gdy rysowałam to przelewałam wszystko na papier...
Drzwi do pokoju znów się otworzyły. Gdy zobaczyłam w nich Harrego i Louisa serce waliło mi o wiele szybciej. Nie wiedziałam, że ta chwila nadejdzie tak szybko. Styles ruszył w moją stronę, a ja przesunęłam się na sam koniec łóżka. Tak jakbym chciała być jak najdalej od nich.
Chłopak zatrzymał się i spojrzał błagalnie.

-Rose... o co chodzi?
-Chcecie wiedzieć wszystko od początku? -zaptałam cicho.
-Tak -odpowiedzieli razem.

Spojrzałam przez okno, a potem na podłogę. Wciągnęłam głęboko powietrze i zaczęłam mówić.


-Pół roku temu miałam tak jakby wypadek. Spędzałam czas z Alex i trochę się u niej zasiedziałam. Było późno i ciemno. Oczywiście byłam taka mądra. Zamiast zostać na noc postanowiłam wrócić do domu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że ktoś za mną szedł. Na początku myślałam, że ta osoba się spieszy i dlatego przyspiesza, ale się myliłam.
-O Boże -Harry złapał się za głowę.
-Ten facet... zaciągnął mnie w jakąś uliczkę. Próbowałam się bronić, ale był silniejszy. Pobił mnie i to mocno. Wszędzie czułam ból. -moje oczy się zaszkliły.
-A co to ma wspólnego z tym co dziś odwaliłaś u nas w domu? -Louis patrzył się na mnie z powagą.

Znów wciągnęłam głęboko powietrze. Nie chciałam utrzymywać z nimi kontaktu wzrokowego, więc patrzyłam się w podłogę.

-Ten fac.... on miał tatuaż na lewej ręce. Pamiętam go dokładnie. -dyskretnie spojrzałam na nadgarstek Louisa.

Chłopak to zauważył i zrobił to samo. Jego mina była nie do opisanie. Zrobił kilka kroków w moją stronę, ale Harry go zatrzymał.

-Że co? Myślisz, że to ja?
-Lou to nie tak... -zaczęłam.
-Jak to nie tak? Sama to powiedziałaś! -był już trochę wkurzony.
-Ej, ej! Tommo uspokój się. -Harry trzymał przyjaciela.
-Jak mam się uspokoić, jeżeli oskarżają mnie o gwałt!
-Nie oskarżam Cię o nic, ale postaw się na moim miejscu! Co byś pomyślał sobie, jeżeli nie widziałeś twarzy tego faceta, pamiętasz tylko ten jeden znak, który krąży ci po głowie i nagle spotykasz osobę, która go ma?! Co byś sobie pomyślał?! Co byś zrobił?!

Chłopak zrobił się aż czerwony ze złości. Wyrwał się Harremu i ruszył do wyjścia. Spuściłam głowę, a z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy.

-Zastanowiłbym się najpierw! -krzyknął i zniknął z mojego pokoju.

Wiedziałam, że Harry nadal tam jest. Stoi i patrzy się na mnie. Po prostu czułam jego obecność. Spojrzałam na niego zapłakanymi oczami.

-Rose....




Hejjj :D Jest rozdział 12 :D Cieszycie się? Mi się nie podoba ;c Dziękuję za miłe komentarze :* Kocham was i liczę na opinię :) 
Macie pomysły co będzie dalej?

Ps. Przepraszam za błędy.

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 11#

-To jak pójdziesz ze mną? -zapytałam.
-No ok, ale jak wpadniemy na niego? -w głosie Alex było można wyczuć niechęć.
-Przecież, ma praktyki tak? A poza tym jest małe prawdopodobieństwo.
-Hmm, dobra o której mam być u ciebie?
-Nie wiem. Może tak na 11;00? Pasuje Ci?
-Jasne. Będę punktualnie.
-Yhmm napewno. Pa do zobaczenia -zaśmiałam się.

Rozłączyłam się i położyłam na łóżko. Szczęście, że rodzice dają mi czasami pieniądze. Musiałam kupić coś Hazzie na urodziny. Szkoda tylko, że nie wiedziałam co. Przecież on może mieć wszystko....
Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy. W łazience odwaliłam swoje codzienne obowiązki i się ubrałam. Spojrzałam w lustro. Nie było najgorzej. Uśmiechnęłam się lekko i zagarnęłam włosy do tyłu.


Zeszłam do salonu. Oczywiście jak zwykle pusto. Rodzice w pracy, a ja w domu. Przyzwyczaiłam się do takiego życia. Nawet nie wyobrażałam sobie, że kiedyś mogę się wyprowadzić i mieszkać sama. W ogóle nie ma takiej opcji. Zawszę będę mieszkała z rodzicami bo tu mi jest najlepiej. Nawet jeżeli nie ma ich od rana to wiem, że wieczorem spędzimy razem czas.

~~~~

Usłyszałam pukanie do drzwi. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam je otworzyć. W progu stała uśmiechnięta Alex. Przywitałyśmy się uściskiem i dziewczyna weszła do środka.

-To jak idziemy? -zapytała.
-Może jeszcze nie. Chodź napijemy się herbaty.

Nie protestowała. Odebrałam od niej płaszcz i powiesiłam go na wieszak. Usiadłyśmy przy blacie w kuchni.

-Gruszka, czy cytryna?
-Gruszka -uśmiechneła się.

Wyjęłam dwa kubki z szafki i wrzuciłam do nich torebki z herbatą. Gdy chciałam nalać wodę do czajnika zdziwiły mnie słowa Alex.

-Kochanie. Dziś wrócimy bardzo późno. Nie czekaj na nas. Kochamy cię :* Mama i Tata.
-Co? -zrobiłam minę "WTF?!".

Dziewczyna pokiwała mi niewielką kartką przed nosem. Czemu nie zauważyłam jej wcześniej?
Hmm czyli dziś jednak wieczorek spędzę sama. Trochę było mi przykro, no ale taką mają pracę.

Podałam przyjaciółce kubek i poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy wygodnie na kanapie. Przez okno wpadło kilka promieni słońca. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na Alex. Ona jednak nie była szczęśliwa. Coś ją trapiło. Złapałam jej dłoń i pogłaskałam delikatnie.

-Co się dzieje?
-Nic -próbowała wymusić sztuczny uśmiech.
-Posłuchaj. Mnie nie oszukasz. Za długo Cię znam. Co jest?

Dziewczyna spojrzała się na mnie, ale zaraz spuściła głowę.

-Luke dzwonił do mnie wczoraj wieczorem. -powiedziała cicho.
-Co robił? Odebrałaś?
-Tak.
-Alex... -byłam trochę wkurzona.
-No co. Nie wiem sama czemu to zrobiłam!
-Czego chciał?
-Przepraszał znów. Mówił, że jest kretynem bo mnie stracił. Że kocha mnie najbardziej na świecie i jego życie nie będzie takie same. -leciutko się uśmiechnęła.
-Tylko mi nie mów, że dasz mu drugą szansę.

Dziewczyna spojrzała na mnie poważnie. Nie wierzyłam. Ona mu wybaczy? Ten chuj nie zasługuje na to!

-Alex!
-Nie! Między mną, a Lukiem jest ostateczny koniec.

Odetchnęłam z ulgą. Mam nadzieję, że to prawda. Że nie omota jej znów.

Wypiłyśmy do końca ciepłe napoje i zaczęłyśmy się ubierać. Przewiesiłam sobie torbę przez ramię i zakluczyłam drzwi. Szłyśmy równym krokiem w stronę centrum. Przez kilka dni nie było mrozu i śnieg zaczął się topić, więc powstała wielka chlapa. Nienawidziłam takiej pogody. Zawsze miałam całe buty w błocie.

~~~~

Po 20 minutach byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do galerii. Odrazu uderzyło w nas ciepłe powietrze. Pierwszy kierunek to sklep z upominkami. Powoli przeglądałyśmy wszystkie półki.

-Rose, a tak właściwie to co ty chcesz kupić?
-Sama nie wiem. Tak się dziś zastanawiałam... on już wszystko ma.
-To może się go zapytaj? Masz jeszcze niecałe 4 dni.
-Tak, to ma być niespodzianka, ale pójdę się go zapytać co chce. -zaśmiałam się.
-A czemu nie. Będziesz miała już wymyślanie z głowy. -uśmiechneła się szeroko.

Logika Alex czasami mnie powalała. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. To jest moja druga połówka, którą kocham całym sercem.
Następny kierunek to sklep z koszulkami, bielzną i wiele innych. Chodziłyśmy między wieszakami. Tam było tego za dużo. Spodobała mi się jedna koszulka, ale zaraz zobaczyłam inną, która była lepsza i tak w kółko.
W pewnej chwili usłyszałam śmiech Alex. Podeszłam do niej i też zaczęłam się śmiać.

-Kup mu to!

Dziewczyna trzymała w rękach bokserki z napisem "Największy jajcarz". Myślałam, że tam padnę. No nie powiem, spodobał mi się ten prezent, ale szukałyśmy jeszcze czegoś innego. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce na mojej tali i usta na policzku. Odwróciłam się zmieszana, ale po chwili się uśmiechnęłam.


-Hej -chłopak posłał mi szeroki uśmiech.
-Idioto chcesz żebym dostała zawał?
-Oj nie! Nie miałbym się z kim śmiać.

Pokręciałam głową i i przytuliłam go z całej siły.

-Widzę, że nareszcie się pogodziłyście -powiedział witając się z Alex gorącym uściskiem.
-Tak, już wszystko jest ok.
-Mike, a ty czego tu szukasz? -zapytała Alex.
-Szczerze... przyszedłem sobie kupić nowe bokserki. A wy?
-Szukamy prezentu na urodziny dla Harrego.

Z jego twarzy zmył się uśmiech. Spojrzał w podłogę, a potem znów na mnie. Czemu zrobił się taki smutny? Było mi trochę przykro z tego powodu. (jeżeli czytasz w komentarzu napisz "Potato")

-Hmm jesteście razem? -zapytał.
-Nie... to znaczy, przyjaźnimy się, ale narazie nic więcej nie ma. -posłałam mu szczery uśmiech.
-Ahmm. No to szczęścia życzę już za wczasu. -powiedział trochę oschle.
-Ej, ale o co Ci chodzi?
-O nic. O nic. Wiesz ja też poznałem fajną dziewczynę. -spojrzał się w drugą stronę.
-Tak? Super. Jak ma na imię?
-Eeee... Joe.

Trochę było to podejrzane. Jakoś dziwnie się zachowywał. Może to przeze mnie? Sama już nie wiedziałam.
Chłopak chwycił kilka par bokserek i ruszył w kierunku kasy.

-Ja spadam dziewczyny. Pa i miłego dnia -posłał nam krótki uśmiech.
-Pa -odpowiedziałyśmy razem.
-Wiesz co mu się stało? -zapytałam.
-Miłość -odpowiedziała cicho.

Nie chciałam drążyć tego tematu. Wyszłyśmy ze sklepu i chodziłyśmy jeszcze z 30 minut po centrum. Kupiłyśmy sobie po cistku i wyszłyśmy na dwór.

-Hmm może pójdziemy do chłopaków? -zaproponowałam.
-Do Harrego?
-Mieszka tam także Liam, Zayn, Niall i Louis. Czemu myślisz tylko o Harrym? Z innymi też się przyjaźnię.
-Nie wiem. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to on.
-No to jak? Pójdziesz ze mną? Zobaczysz jak mieszkają. -uśmiechnęłam się.
-Brzmi kusząco -ruszyła zabawnie brwiami.

Zaczęłyśmy się głośno śmiać. Droga do domu One Direction zajęła nam może z 15-20 minut. Samochód stał na podjeździe, czyli byli w środku. Nacisnęłam na dzwonek. Chwila ciszy i głośny krzyk "ja otworzę!".
Po chwili w drzwiach stał Liam. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.

-Wchodzcie! -zaprosił nas do środka.

Reszta chłopaków zeszła się do kupy i przywitała nas głośnym "hejjjj". Zaśmiałyśmy się i zdjełyśmy płaszcze. Harry podszedł do mnie i złożył soczystego buziaka na moim policzku.

-Macie wyczucie. Niedawno wróciliśmy ze studia. -Zayn uśmiechnął się szeroko.
-Widzisz... bo ja wiem kiedy mogę przyjść w gości.

Zaśmialiśmy się i przeszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie. Na stole leżało kilka kartek. Chwyciłam jedną bo chciałm zobaczyć co na nich jest. Harry szybko podszedł do mnie i wyrwał mi ją.

-No ej -udałam smutną.
-To jest tajne -zaśmiał się.
-Yhmm nawet przyjaciółce nie pokażesz?
-Nie bo to nie jest jeszcze dokończone.

Styles pozbierał resztę "tajnych" papierów i włożył je do komody. Zauważyłam, że po kuchni krząta się Louis z Niallem. Wstałam z kanapy i przeszłam na drugi koniec pomieszczenia.

-Hmm co tak pichcicie? -zapytałam wciągając włęboko zapach.
-Pizza ze sklepu -zaśmiał się Niall.
-Umm wiadać, że świetni z was kucharze.

Odwróciałm się by sprawdzić co robi Alex. Stała przy ścianie i przyglądała się fotografiom. Podeszłam do niej i szepnęłam na ucho.

-Debile prawda?
-I to jacy -zaśmiała się.
-Zobaczysz, polubisz ich.
-Już polubiłam. -spojrzała kątem oka na Nialla.

Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam brwiami. Dziewczyna skarciła mnie wzrokiem. Znów podeszłam do blatu w kuchni.

-Rose, możesz mi podać ketchup z lodówki? -zapytał Tommo.
-Jasne.

Otworzyłam dwudrzwiową lodówkę i wertowałam ją wzrokiem. Nareszcie znalazłam butelkę z czerwoną cieczą. Louis stał tyłem i miał wyciągniętą rękę w moją stronę. Zaśmiałam się pod nosem i wcisnęłam mu butelkę w dłoń. Coś przykuło moją uwagę. Serce zaczęło bić mi dwa razy szybciej. Wspomnienia wróciły. Tamten wieczór. To wszystko było w mojej głowie. Ten szczególny znak, który zamapiętałam.


Nie! To nie mogło tak być! Powoli wycofałam się w stronę drzwi. Jak to? On? W głowie miałam mętlik. Alex zauważyła, że jest coś nietak i podeszła szybko do mnie. Spojrzałam przerażona na nią.

-Rose co się dzieje?
-To on...-ledwo wydusiłam te słowa.
-Co? Ale w jakim sensie on? -dziewczyna nie wiedziała o co chodzi.
-On! -spojrzałam na nią przerażona.

Chwyciłam swój płaszcz i wybiegłam na ulicę. Biegłam w stronę domu. Chciałam jak najszybciej zamknąć się w pokoju.
Jak to możliwe?! Biegłam na oślep. Prawie nie widziała drogi bo łzy zapełniły mi oczy....




Okkk to jest rozdział 11 :) Do kitu jak zawsze no, ale jest xd
Dziękuję za milutkie komentarze :) 
Domyślacie się co będzie dalej?
Dawajcie swoje propozycje :*
9 komentarzy i next :) 

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 10#

-Cshiii -uciszyłam Alex.

Wyraźnie było słychać, że ktoś chodzi po salonie. Serce zaczęło mi bić tysiąc razy szybciej. Wymieniłam z dziewczyną przerażone spojrzenia. Przyznam bałam się zejść na dół, ale musiałam. Chwyciłam Alex za rękę i po cichu wyszłyśmy z pokoju. Usłyszałam otwierające się szuflady. Ktoś grzebał w komodzie? Zaczęłam głęboko oddychać by się uspokoić. W salonie nikogo nie było, ale odgłosy dochodziły z gabinetu mamy. Chwyciłam ozdobną butelkę, która stała na szafce i poszłam w kierunku pokoju. Drzwi były uchylone. Gdy byłam już kawałek od nich spojrzałam na Alex, a potem znów w kierunku pomieszczenia.

-Aaaaaaa -krzyknełyśmy razem.

Myślałam, że serce mi wysiądze. Cała się trzęsłam.

-Jezu dziewczyny jestem, aż taki brzydki?
-Tato co ty tu robisz! Myślałam, że ktoś się włamał!
-Przyjechałem po papiery. No nie dziwiłbym się, gdyby nas okradli. Drzwi otwarte, a was nie ma.
-Tylko na chwilkę poszłyśmy na górę, a poza tym mogłeś coś powiedzieć, a nie!
-Dobra, dobra. Muszę jechać z tymi papierami.
-Ok, a o której wrócisz z mamą?
-Raczej o 17;00, ale może nam się coś przeciągnąć. A teraz chodź na chwilkę ze mną.

Tata złapał mnie za nadgarstek i pokierował w stronę drzwi. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Stanął na przecieko mnie i spojrzał z góry.

-Alex? Tutaj? Wy coś ten no... -nie dokończył.
-Pogodziłyśmy się -uśmiechnęłam się lekko.
-Ale co, tak od razu po 3 tygodniach nie odzywania się?
-Tato, ty tego nie zrozumiesz.
-No tak.. to jest twoje życie. -uśmiechnął się.

Ucałował moje czoło i wyszedł z domu. Chwilę zastanawiałam się nad jego słowami. To prawda, to moje życie tylko szkoda, że takie zjebane.
Podeszłam do Alex i odstawiłam butelkę, którą trzymałam cały czas w ręce na szafkę. Uśmiechnęłam się, a po chwili zaczęłam się śmiać. Alex patrzyła na mnie jak na debilkę. Podeszłam jeszcze bliżej i mocno ją przytuliłam. Odwzajemniła uścisk i poszłyśmy do kuchni.
Usiadłam na blacie, a "siostra" wlała sobie coś do picia. Cały czas w głowie miałam pytanie, które chciałam jej zadać, ale się bałam. Nie wiedziałam jak zareaguje, ale postanowiłam zaryzykować.

-Alex.... ty już definitywnie skończyłaś z Lukiem? -dziewczyna spojrzała się na mnie ze łzami w oczach.
-Tak. Koniec z nim już na zawsze. Nie chcę być raniona przez takiego dupka.

Ucieszyły mnie te słowa. Nareszcie zrozumiała, że to frajer. Jednakże wiedziałam, że on tak łatwo nie odpuści. Prędzej, czy później będzie próbował ją znów omotać, ale ja na to nie pozwolę. Nigdy...

Nagle w domu rozbrzmiał dzwięk dzwonka. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je szeroko.

-Cześć kotku -zaśmiał się Harry.
-No hej przystojniaki.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i wpuściłam ich do środka. Alex podeszła trochę bliżej. Widziałam, że jest speszona. Chłopacy ustawili się w rzędzie, a ja zaczęłam ich przedstawiać.

-A więc Alex. To jest Harry, Niall, Louis i Liam. Chłopacy to jest Alex.
-Miło mi Was poznać -powiedziała niepewnie dziewczyna
-Nam Ciebie też -Blondas uśmiechnął się szeroko.

Poszliśmy do salonu i każdy zajął miejsce. Ja oczywiście usiadłam koła Hazzy. Uśmiechnęłam się lekko do niego, a on obioł mnie swoim silnym ramieniem.
Przez chwilę trwała niezręczna cisza. Chciałm coś powiedzieć, ale przeszkodził mi Liam.

-Hmm, więc się pogodziłyście?

Spojrzałyśmy równocześnie na siebie. Alex uśmiechnęła się i przeniosłą swój wzrok na Horana. Coś wyczułam, ale nie wiedziałam co. Chłopak posłał jej delikatny uśmiech. Policzki dziewczyny zrobiły się różowe, po czym spuściła głowę.

-Tak pogodziłyśmy się. -odpwoiedziałam pewnie.
-To dobrze. Nie będziesz chodziła już taka przybita. -Harry przytulił mnie jeszcze mocniej, a ja oparłam głowę na jego ramieniu.
-Piękna para z was. -Alex walneła prosto z mostu.

Spojrzałam na Hazze, a potem na resztę. Na ich twarzach malowały się uśmiechy. Może to tak wyglądało, ale nie była to prawda. Ja się tylko z nim przyjaźniłam. To, że się czasami przytulamy, że Harry mówi do mnie kotek i w ogóle to nic nie znaczy. Lubię go. Nawet bardzo, ale wiem, że nic między nami nie będzie. On ma napewno kogoś innego na oku. Czemu niby chciałby być z takim kimś jak ja?

-Hmm my nie jesteśmy parą. -poczułam jak policzki oblewają mi rumieńce.
-Jeszcze nie -Niall ruszył zabawnie brwiami.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a Horan oberwał poduszką od Harrego. Nie miałam pojęcia o czym możemy pogadać. Niby się już znamy, ale nie do końca. (jeżeli czytasz w komentarzu napisz "Banan")

-Chłopacy, może pogramy w takie coś, że po kolei zadajemy sobie pytania i musimy na nie odpowiedzieć? Alex pozna was trochę lepiej. -zaproponowałam.
-Spoko pomysł. No to ja zacznę. -odparł Liam, który siedział obok mnie.

-Rose.... Jaki jest twój ulubiony kolor?
-Hmm. Czarny i zielony. Ok no to Harry. Jak często się golisz?

Zaśmieliśmy się wszyscy razem. Harry pogładził się po brodzie i spojrzał uśmiechnięty na mnie.

-Co 2-3 dni. Teraz Alex... co lubisz robić w wolnym czasie? -chłopak zadał pytanie.
-Najczęściej to słucham muzyki. Czasami rysuję, gram w piłkę nożną.
-Oooo piłka nożna. Już Cię uwielbiam dziewczyno! -Niall uśmiechnął się szeroko.

Przez conajmniej pół godziny zadawaliśmy sobie różne pytania. Przy niektórych aż płakaliśmy ze śmiechu. Teraz znów była kolei Liama. Spojrzał się na mnie badawczo i zadał niezbyt dobre pytanie.

-Ile razy już się kochałaś?

Najpierw zrobiłam wielkie oczy, ale po chwili spuściłam wzrok. Zatkało mnie. Co im miałam powiedzieć? Tak naprawdę to nigdy tego nie robiłam. Podniosłam głowę do góry i już chciałam coś powiedzieć, gdy usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi.
Z jednej strony się ucieszyłam. Z drugiej byłam ciekawa kto się tak dobija. Gdy otworzyłam nie byłam za bardzo zdziwiona.

-A ty czego tu? -zapytałam oschle.
-Muszę pogadać z Alex.
-Nie ma jej tu.
-Mnie nie oszukasz.

Luke bez problemu odepchnął mnie i wszedł do salonu.

-Wynoś się stąd! -pchnęłam go w kierunku drzwi.
-Ooo widzę, że imprezka. Alex musimy pogadać. Chcę Ci wytłumaczyć.

Na twarzy dziewczyny malowało się zaniepokojenie. Wstała z fotela i chciała coś powiedzieć, ale Horan jej nie pozwolił.


-To ty jesteś Luke? -zaptał gniewnie.
-Ta, a co ci do tego? Rozmawaim teraz z Alex.
-Oj dużo!

Niall błyskawicznie znalzał się na przeciwko chłopaka i pchnął go z całej siły. Luke odzyskał równowagę i zaczął się szarpać z blondynem. Byłam przerażona. Kurde oni się biją w moim domu! Na szczęście reszta chłopaków odciągnęła ich od siebie.

-Najpierw zdradzasz Alex na prawo i lewo, a teraz chcesz jej wszystko tłumaczyć?! -Niall naprawdę był wkurzony.
-Nie wtrącaj się pedale! To nie twoja sptawa!
-Nie pozwolę Ci jej tak traktować!

Horan wyrwał się Harremu i zadał mocny cios prosto w nos Hustona. Alex aż pisnęła. Byłam zdziwiona, że Niall aż tak bardzo broni Alex. Chciał walnąć chłopaka jeszcze raz, ale Liam i Harry odciągneli go w porę.

-Mam Ciebie dosyć! Już dawno powinnam przejrzeć na oczy, ale byłam za głupia! Wynoś się z mojego życia! Idź do tych szmat , z którymi mnie zdradzałeś! -Alex zaczęła krzyczeć na cały dom.

Nareszcie! Już myślałam, że nigdy tego nie powie. Byłam z niej dumna. Postawiła mu się.
Luke wyprostował się i próbował zatamować krew lecącą z nosa. Spojrzał gniewnie na nas wszystkich, ale zatrzymał się na Alex.

-Dobra! Jak sobie życzysz! I tak byłaś do nieczego.

Na te słowa Niall znów próbował się wyrwać chłopakom, ale dobrze go trzymali. Huston powoli wycofał się do drzwi, ale dodał coś jeszcze.

-Z tobą franco się jeszcze policzę. -tym razem spojrzał na mnie.

W tym przypadku Styles zareagował tak jak Horan. Ruszył w kierunku Lukea, ale on już wyparował z budynku.
Louis puścił Nialla, a ten poprawił sobie bluzę. Serce waliło mi jak opętane. Nie mogłam sobie w ogóle wyobrazić co teraz czuje Alex. Podeszłam do niej i lekko przytuliłam. Była cała roztrzęsiona.

-Będzie dobrze. -pogłaskałam ją po plecach.
-Mam taką nadzieję.

Gdy się odsunęłam, podszedł Niall. Był trochę roztrzepany. Alex poprawiła mu włosy i spojrzała w oczy.

-Dziękuję -pocałowała go w policzek i przytuliła.
-Nie ma za co. Nie pozwolę by taki frajer, traktował tak dziewczyny.

Gdy wszyscy już ochłoneli Harry odciągnął mnie na bok. Spojrzałam na niego pytająco.

-Skurwiel z niego -powiedział cicho.
-Zgadzam się z tobą.
-On Ci groził. Powiedział, że się z tobą policzy.
-Nie boję się go.
-Masz mnie. A właściwie to nas. Jeżeli coś się będzie działo to wystarczy jeden telefon.

Uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam Loczka. Jego silne ramiona owinęły się wokół mojej tali, a potem podniosły mnie lekko do góry.  Zaśmiałam się i odsunęłam od niego.

-Widziałeś jak Niall patrzył na Alex? -ruszyłam zabawnie brwiami.
-Przeczuwasz coś?
-Myślę, że nigdy nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić.
-Tak samo jak ja ciebie. -pocałował mnie delikatnie w czoło....




Hejka :*  Po pierwsze chcę podziękować za miałe komentarze :D Po drugie chcę poprosić, aby osoby, które komentują z anonima jakoś się podpisywały, bo chcę wiedzieć komu dziękować. <3

Jak wam się poodba rozdział 10? W ogóle nie miałam pojęcia jak go napisać ;c Następne będą lepsze bo mam je ułożone w głowie :D
Jak myślicie co będzie dalej? Macie jakieś pomysły? Piszcie je w komentarzach, a napewno je rozmyślę :*
Kocham Was *_*
ps. przepraszam za błędy :)

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 9#

* 2 TYGODNIE PÓŹNIEJ*


-To jak możemy wpaść? -kolejny raz usłyszałam jego głos w telefonie.
-Harry! Mówiłam Ci już 10 razy, że możecie!
-Ale napewno?
-Jak jeszcze raz zadzwonisz i będziesz się dopytywał to nie pozwolę wam przyjść już nigdy więcej!
-Czyli, że możemy? -usłyszałam cichy śmiech.
-Tak kretynie! -prawie krzyknęłam do słuchawki.
-No to fajnie bo Niall mi tu szaleje. Doczekać się nie może. Więc pa i do zobaczenia kotusiu.
-Pa idioto i ogarnij tego blondasa bo nie chcę żeby w domu znów był chlew jak ostatnim razem.
-Nie ma sprawy. Dla ciebie wszystko.

Uśmiechnęłam się i zakończyłam połączenie. Harry dzwonił do mnie dziś już wiele razy i cały czas z tym samym pytaniem. Nie wiem czy robił to specjalnie żeby się pośmiać, ale jedno wiem na sto procent. Są najbardziej zwariowanymi chłopakami jakich kiedy kolwiek poznałam.


~~~~
Minęło już sporo czasu od kiedy poznałam Harryego i resztę. Można tak powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi.
Spotykamy się prawie codziennie. Czasmi u nich, czasami w Forever, a kiedy indziej u mnie. Niestety rodzice trochę są przeciwni temu żeby 5 chłopaków latało po ich domu.
Wiecie co jest najlepsze.... Harry powiedział reszcie, że się tne. Byłam zła na niego, ale zrozumiałam to, gdy rozmawiałam z Niallem. Powiedział mi, że Styles był mocno przybity, gdy się o tym dowiedział. Po prostu jakby uszło z niego życie. Chłopacy wyptywali się go tak długo aż im powiedział. A jeszcze lepsze jest to, że przyszli do mnie i zaczęli współczuć. Rozumiecie to? Mówili mi, że nie ma po co tego robić. Że życie czasami bywa do dupy, ale nie warto. Zayn nawet opowiedział mi o swojej koleżance, która też się cieła. Podobno miała tyle blizn, że nawet zabiegi laserem nic nie dawały. Byłam przerażona. Wtedy po raz drugi obiecałam Hazzie, że już nigdy się nie potnę... a bynajmniej miałam taką nadzieję.
~~~~

Dziś mieliśmy spotkać się u mnie. Rodziców nie było w domu, więc jeszcze lepiej. Posprzatałam trochę w salonie, zrobiłam kilka kanapek bo wiedziałam, że Niall będzie głodny.
Umówieni byliśmy na 15;00. Zostało jeszcze ponad pół godziny, więc poszłam się ogarnąć. Rozczesałam porządnie włosy. Poprawiłam makijaż i czekałam.


W oknie zobaczyłam nadjeżdżający samochód. Uśmiechnęłam się i zbiegłam na dół. Gdy usłyszałam głosy otworzyłam drzwi. Chłopacy uśmiechnęli się szeroko i weszli do środka. Harry przytulił mnie oczywiście jako pierwszy i dał delikatnego całusa w policzek. Następnie przytulenie z Niallem i Louim. Chłopacy odwiesili kurtki na wieszak, zdjeli buty i poszliśmy do salonu.

-Nawet nie nacisneliśmy dzwonka, a ty już otworzyłaś drzwi. Czyżbyś nie mogła sie doczekać? -zaśmiał się Louis.
-Taaa wiesz, nie widzę nic poza wami i to dlatego. -uśmiechnęłam się szeroko.
-Kanapki! -wydarł się Niall.
-Specjalnie dla Ciebie żarłoku.
-Dzięki, kocham Cię!

Niall usiadł na fotelu i zaczął jeść. Louis i Harry usiedli na kanapie, a ja poszłam po coś do picia. Po chwili wróciłam i klapnęłam koło Harryego. Na stoliku postawiłam szklanki, sok i nalałam każdemu. Usiadłam wygodnie i zaczęłam się bawić włosami Loczka. Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechną szeroko.

-Oooo jakie to słodkie -Horan zaczął się śmiać.
-Zamknij się!

Styles cisnął w niego poduszką, a my wybuchneliśmy śmiechem. Chłopak obioł mnie ramieniem i znów posłał ten śliczny uśmiech. Odwzajemniłam go i przysunęłam się trochę bliżej.

-Mamy do Ciebie pytanie ... -zaczął Louis.
-Mam się bać?
-Nie -usmiechnął się.
-Więc o co chodzi?
-No bo wiesz... Harry w czwartek ma urodziny. No, ale to jest środek tygodnia, więc imprezę robimy w sobotę i takie pytanie do ciebie.... -urwał.
-Zechcesz przyjść? -Harry spojrzał na mnie błagającymi oczami.

Pierwsza moja myśl była pozytywna. Bardzo chciałabym pójść, ale też się bałam. Wielka impreza. Pełno nieznanych ludzi. Napewno tylko bym wszystkim przeszkadzała.

-Wiesz Harry... bardzo bym chciała, ale nie przepadam za takimi wielkimi imprezami. Poza tym napewno bym tylko przeszkadzała. -spojrzałam w podłogę.
-Ale to właśnie nie jest żadna wielka impreza. Urządzam małe party tylko dla przyjaciół. Liam, Zayn, Louis, Niall, Perrie,  no i oczywiście ty jeżeli się zgodzisz.
-Perrie? To dziewczyna Zayna, tak?
-Tak, ale dokładniej to narzeczona.
-Sama nie wiem. Nie chcę robić kłopotów. Zaprosiłeś najbliższych przyjaciół...
-Jakie kłopoty? Bardzo mi zależy żebyś przyszła. Chciałbym spędzić z tobą więcej czasu. A co do przyjaciół to przecież jesteś moją przyjaciółką -uśmiechnął się lekko.

Odwzajemniłam uśmiech. Uważał mnie za przyjaciółkę. Było bardzo miło to słyszeć. Przybliżyłam twarz i delikatnie pocałowałam go w policzek. W tej samej chwili Niall i Loui zaczęli wydawać dzwięk typu "uuuuu".
Razem z Harrym szeroko się uśmiechneliśmy.

-Przyjdę. -odpowiedziałam cicho.
-Bardzo się cieszę.

Siedzieliśmy w ciszy, ale przerwał ją dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się. Kto jeszcze może przyjść?
Wstałam z kanapy i otworzyłam drzwi. W progu stał uśmiechnięty Liam. Uściskałam chłopaka i wpuściłam do środka.

-Przecież miałeś jechać do Toma. -powiedział Niall z pełną buzią.
-Tak wiem, ale nie mogłem bo umówił się z dziewczyną.

Chłopak zajął miejsce koło Harryego i chwycił szklankę z sokiem.

-Sorrki. Mogę? -zapytał trzymając napój przy ustach.
-No jasne. -zaśmiałam się.
-Dzięki. Po drodze spotkałem kilka fanek i oczywiście nie obeszło się bez zadawania pytań.
-Ooo biedaczek. Nie żeby coś, ale zająłeś moje miejsce -powiedziałam poważnie stąjąc nad nim.
-Aż tak bardzo chciałaś siedzieć koło mnie, że będziesz kłóciła się o miejsce? -Harry zaczął się śmiać.
-Tak no, ale nie musze jeżeli nie chcesz.

Odwróciłam się i już chciałam pójść w stronę fotela, gdy Styles złapał mnie za rękę. Jednym płynnym ruchem pociągnął mnie w swoją stronę, a ja wylądowałam na jego kolanach. Wszyscy zaczęli się śmiać.

-Hmm teraz jesteś jeszcze bliżej mnie -chłopak spojrzał mi głęboko w oczy.
-Hmm a może ja już nie chciałam? -odparłam poważnie.
-Chciałaś, chciałaś. Widziałem to w twoich oczach.

Styles zaczął się śmiać i łaskotać mnie po brzuchu. Nie mogłam złapać powietrza. Próbowałam chwycić jego ręce, ale nie dałam rady. Chłopak przyciągnął mnie mocno do siebie i spojrzał głeboko w oczy. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułam bicie jego serca. Harry dyskretnie spojrzał na moje usta. Poczułam się trochę dziwnie. Tak jak wtedy z Mikem. Niby zwykła zabawa w gilgotki, a potem pocałunek. Chyba nie byłam gotowa. Na szczęście znów rozbrzmiał dzwięk dzwonka. Odsunęłam się i stanełam na równe nogi.

-Oooo a buzi buzi? -Louis udał smutnego, ale po chwil cała czwórka wybuchła śmiechem, a ja z nimi.
-Poczekasz sobie jeszcze.

Uśmiechnięta otworzyłam drzwi. Pierwsza moja myśl to Zayn, ale się myliłam. Przedemną stała Alex. Miała całe czerone oczy. Po krótkim zastanowieniu wiedziałam, że są takie od łez.
Zlustrowałam dziewczynę od nóg do główy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Po co przyszła? Przypomniała sobie o mnie, czy jeszcze bardziej chciała wyzwać od debilek?

-Cześć Rose -powiedziała cicho.
-Cześć -odpowiedziałam oschle.

Dziewczyna spojrzała się na swoje buty. Widać było, że nie jest z nią najlepiej.

-Po co przyszłaś? Przecież nie jesteśmy już przyjaciółkami.
-Ja... -urwała.
-Co? No mów. Może chcesz jeszcze bardziej mnie opieprzyć?
-Nie. Rose... chciałam... chciałam cię przeprosić.

Spojrzała się na mnie. Po jej policzkach spływało kilka łez. Nie mogłam na nią patrzeć. Czułam okropny ból w sercu. Tak bardzo mi jej brakowało...

-Wejdź do środka.

Dziewczyna zrobiła tak jak mówiłam. Odwróciła się do mnie przodem i patrzyła w oczy. Chyba nie zauważyła chłopaków bo znów zaczęłam mówić.

-Rose... wiem, że byłam chamska. Przepraszam Cię bardzo.... -znów zaczęła płakać.
-Myślisz, że jak ja się wtedy czułam? Co miałam sobie myśleć, gdy Luke przyszeł do mnie i mówił, że uważasz, że nie jesteśmy już przyjaciółkami? Że mam się od ciebie odwalić.
-Co? Kiedy z nim rozmawiałaś? -Alex zrobiła wielkie oczy.
-Ponad 2 tygodnie temu...
-Ja... nie wiedziałam. Przepraszam. Byłam trochę wkurzona... Nie wierzyłam Ci, ale... ale miałaś rację.
-Hmm, miałam rację w związku z Lukiem?
-Tak -zaczęła jeszcze bardziej płakać.
-Co się stało, że to zauważyłaś?

Dziewczyna nic nie powiedziała tylko zakryła twarz dłońmi. Dotarło do mnie, że jestem trochę za bardzo oschła. Podeszłam do niej i przytuliłam, głaszcząc jej plecy. Alex cały czas płakała. Z trudem łapała oddech.

-Cshii uspokój się. -szeptałam do jej ucha.
-Rose, naprawdę Cię przepraszam. Jestem największą kretynką na świecie. Ja za bardzo go kochałam. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że może mnie zdradzić.
-Ale jednak to zrobił...
-Chcę umrzeć.. -wyszeptała.
-Nie pozwolę Ci na to.

Mocno przytuliłam ją do siebie. Wiem, że mnie zraniła, ale nadal ją kochałam. Była moją przyjaciółką od dzieciństwa. Pamiętam jak razem bawiłyśmy się lalkami. Jak kłóciłyśmy się o chłopaka, który miał już dziewczynę. Nigdy nie chciałam wyrzucić tych wspomnień z mojej głowy.
Spojrzałam na chłopaków. Cała czwórka posłała mi lekkie uśmiechy. Po chwili wstali i podeszli do nas.

-Hmm Rose, my może już pójdziemy. Nie będziemy wam przeszkadzać.

Na słowa Harryego Alex oderwała się odemnie. Wydawała się być przestraszona. Styles uśmiechnął się do niej, a potem spojrzał znów na mnie.

-Jak będziesz miała czas to napisz -pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Jasne. Jak chcecie to wpadnijcie później.
-A, a... -Alex była zmieszana.
-Później Ci wytłumacze -uśmiechnęłam się do niej.

Reszta chłopaków rzuciła "hej" na pożegnanie i zaczęli wychodzić z domu. Niall podszedł na chwilę do nas  i pogłaskał Alex po plecach uśmiechając się lekko.

-Będzie dobrze. -powiedział cicho i wyszedł.

Dziewczyna była zdezorientowana. Spojrzała pytająco na co ja się zaśmiałam. Poszłyśmy powoli do salonu i siadłyśmy na kanapie. Chwilę trwała cisza, ale postanowiłam coś powiedzieć.

-Słuchaj Alex... jesteś dla mnie bardzo ważną osobą. Jesteś częścią mnie. To naprawdę zabolało, gdy Luke powiedział, że nie chcesz mnie znać...
-Ja naprawdę przepraszam. Nie wiedziałam, że on w ogóle się z tobą spotkał. Już więcej tak nie będzie. Obiecuję. Nie ma już go w moim życiu. Zrozumiem jeżeli mi nie wybaczysz tego zachowania.


Poczułam tak jakby ulgę? Sama nie wiem. Ucieszyłam się, gdy powiedziała, że nie ma go już w jej życiu. Przytunęłam się bliżej i złapałam jej dłoń.

-Co się stało?
-Miałaś rację.... zdradzał mnie na lewo i prawo. -na jej policzkach pokazały się łzy.
-Nie płacz. On nie jest wart twoich łez.
-Dziś rano chciałam zrobić mu niespodziankę. Pojechałam do studia, gdzie ma praktyki. Stał tam... stał i całował się z inną.

Alex znów zaczęła płakać. Przytuliłam ją mocno. Szczerze... nie chciałabym być na jej miejscu. Luke to skończony dupek. Z zewnątrz może wydaje się miły, ale w środku to skurwiel.

-Nie płacz za tym dupkiem. Masz mnie. Opowiedz co działo się później.
-Zauważył mnie. Uśmiechnął się i zaczął tłumaczyć, że to nie tak. W ogóle nie był... przestraszony? Tak jakby się cieszył. Nie chciałam na niego patrzeć. Chodziłam po mieście i wtedy przypomniało mi się jak bardzo cię zraniłam. Chciałm Cię za wszytsko przeprosić.
-Widzisz... to jest dowód, że życie jest niesprawiedliwe.
-Rose, wybaczysz mi? Nie chcę stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby. -spojrzała mi w oczu.

Poczułam ukłucie w sercu. Brakowało mi jej. Przytuliłam ją i zaczęłam szeptać do ucha.

-Też nie chcę Cię stracić. Kocham Cię.

Dziewczyna obdarzyła mnie szerokim uśmiechem. Teraz naprawdę poczułam, że bez niej nie byłam tą samą osobą.
Siedziałyśmy wtulone w siebie przez dobrze 15 minut. Alex lekko się odsunęła.

-To był Harry, tak? -zapytała.
-Tak. -kiwnęłam głową.
-A reszta...
-Niall, Louis i Liam. Nie było tylko Zayna.
-Czyli, że utrzymujesz z nimi kontakty? Myliłam się... jacy oni są?
-Szczerze? Pokręceni do samego końca. -zaśmiałam się.
-A ty jesteś z .. Harrym?

Zawachałam się. Nie jesteśmy razem, ale ja chyba coś do niego czuję. Co miałam jej powiedzieć?

-Wiesz... jesteśmy przyjaciółmi. Nie liczę na nic więcej.
-Cieszę się, że poznałaś kogoś nowego. Naprawdę wtedy się bałam o ciebie.
-Wiem. Postanowiłam zacząć wszystko od nowa. Oni są naprawdę fantastycznymi chłopakami. Jeżeli chcesz to mogę Ci ich przedstawić. Odrazu poprawi ci się humor.
-Dobry pomysł. Chętnie ich poznam, ale nie wiem, czy oni będą chcieli poznać mnie.
-O to się nie martw.. -uśmiechnęłam się.
-Słuchaj Rose... a oni wiedzą? -spojrzała na moje ręce.

Wiedziałam o co jej chodzi. Podwinęłam rękaw do góry i przejechałam dłonią po bliznach.

-O tym tak. Harry kiedyś zauważył blizny. Ale.. o gwałcie nie. -spuściłam głowę.
-I jak zareagowali?
-Powiedzieli, że mogę na nich liczyć, gdy jest mi źle. Że nie mam tego robić tylko przyjść się wygadać.
-Czyli jednak się myliłam.... nie każda gwiazda jest zadufana tylko w sobie.

Minęły już z 2 godziny. Siedziałyśmy wspominając dawne czasy. Nie powiem... trochę tego było. Śmiałyśmy się tak głośno, że sąsiedzi na bank nas słyszeli.
Poczułam wibracje w kieszeni. Dostałam wiadomośc od Harryego.

"I jak? Już ok? Możemy wpaść bo Niall mi marudzi? :*"

Uśmiechnęłam się sama do siebie i szybko odpisałam.

"No jasne ;) Poznacie się bliżej z Alex"
"Ok za 20 minut będziemy :D"

-Co się tak cieszysz? -dziewczyna spojrzała pytająco.
-Banda do nas  wpadnie .
-Co? Jak ja wyglądam! 

No to była prawda. Alex miała policzki czarne od tuszu. Zaśmiałam się i chwyciłam ją za rękę. Pobiegłyśmy na górę. Pomogłam jej zmyć makijaż i nałożyć nowy. Oczywiście nie obyło się bez wygłópów.
Moją uwagę przykułu dziwne dzwięki z dołu. Tak jakby ktoś chodził po salonie.....





Bom Bom Bom ;D Podoba się? Myślę, że nie jest najgorszy :)
Hmm no to dalsza część będzie jak będzie powyżej 7 komentarzy ;D 
Dodałam nową ankietę, więc zapraszam do głosowania :)

Dziękuję na bardzo miłe komentarze :* Kocham Was <3
Jak myślicie co będzie dalej? Macie jakieś pomysły? 
Przepraszam za błędy :D

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 8#

-Pomogę Ci -usłyszałam głos koło mojego ucha.

Natychmiast się odwróciłam. Pierwsza rekacja byłą typu WTF, ale po chwili ogarnęłam wszystko. Przedemną stał chłopak. Wysoki, zielone oczy, niesfornie ułożone włosy. Posłałam mu lekki uśmiech, a on go odwzajemnił.


-Boisz się mnie? -zapytał rozbawiony.
-Nie, po prostu nie wiedziałam, że to ty. -spuściłam wzrok.
-Przecież nie mam żadnego rodzeństwa. -uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Było mi głupio. Jaka ja jestem tępa. Mama dokładnie powiedziała mi, że idziemy do państwa Cand. W ogóle zapomniałam, że to rodzice Mikea. Może to przez to, że byłam taka roztrzęsiona. Myślałam tylko o tym widarzeniu z Harrym...

-Wiem, no ale jakoś tak zapomniałam, że to ty.
-Oj Rose, Rose. -zaśmiał się i znów pomógł ściągnąć mi płaszcz.

Dołączyliśmy do naszych rodziców. Stali przy stole i rozmawiali. Mama Mike podeszła do mnie i przytuliła lekko.

-Rose, ale ty wyrosłaś. Mike mówił, że jesteś śliczna, ale nie że aż tak.
-Mike? Mówił coś o mnie? -spojrzałam na chłopaka.
-Dużo i to bard....-przerwał jej chłopak.
-Mamo nie przypala Ci się coś w kuchni przypadkiem?! -był zdenerwowany.

Kobieta posłała mu chytry uśmieszek i wraz z moją mamą poszła do pomieszczenia obok. Dwoje mężczyzn, których uznawaliśmy za ojców śmiało się z tej sytuacji i pomaszerowało do salonu.
Było mi trochę niezręcznie. Spojrzałam na Mikea i się zarumieniłam. Widać było, że czuł się głupio.
Staliśmy tak w ciszy do chwili, aż mamy przyniosły jedzenie i ogłosiły, że mamy siadać.
Usiadłam koło mojej mamy, a Mike naprzeciwko mnie. Posłałam mu lekki uśmiech. Zaczęliśmy jeść. Wtedy zrozumiałam po kim Mike odziedziczył talent gotowania. Danie było naprawdę dobre...

-Łoo to jest pyszne. Świetnie pani gotuje. -pochwaliłam.
-Te pochlebstwa nie należą się mnie. Kolację przygotował Mike. -odpowiedziała.

Wszyscy spojrzeliśmy się na chłopaka. Wydawał się przestarszony. Spuścił wzrok i bawił się jedzieniem na talerzu.

-Czemu nie uczyłeś się dalej w tym kierunku? -zapytał mój tata.
-Gotuję dla przyjemności. -odpowiedział cicho.

~~~~

Gdy wszyscy zjedli oczywiście mężczyźni zaczęli rozmawiać o pracy. Nudziło mnie to. Cały czasy tylko samochody, nowe przetargi i bla bla bla. Spojrzałam na Mike. Był tak samo znudzony jak ja. Za pomocą gestów dał mi znać żebyśmy poszli do jego pokoju. Zgodziłam się. Nie miałam zamiaru wysłuchiwać tych rzeczy. Po cichu odeszłam od stołu tak żeby nikomu nie przeszkodzić. Mike zrobił to samo i poszliśmy do jego sypialni.
Chłopak otworzył mi drzwi. Zapaliłam światło. Byłam zdziwiona. Panował tam wielki porządek. Wszystko poukładane. Łóżko pościelone. To było przeciwieństwo mnie. Zawsze miałam bałagan. Wszędzie pełno kartek z rysunkami. Porozwalane ciuchy gdzie się tylko dało..
Usiadłam na krześle przy biurku. Na ścianie obok wisiało pełno zdjęć. Oglądałam dokładnie jedno za drugim. To były wspomnienia MIkea z przyjaciółmi. Jednak jedno zdjęcie zaciekawiło mnie najbardziej. Mike i ja. Było ono zrobione chyba w Forever jeszcze przed moim wypadkiem. Wtedy byłam szczęsliwa. Nic nie stało mi na drodze...
Uśmiechnęłam się. Nie wiem, czy to było specjalnie, czy z przypadku, że zdjęcie znajdowało się centralnie pośrodku innych. Odwróciłam się. Mike stał przy oknie i patrzył się w niebo. Zgasiłam światło. Podeszłam do niego i przytuliłam od tyłu. Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Przekręcił się i objął mnie ramieniem. Spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem, a potem na niebo. Znów było zapełnione gwiazdami. Wszystkie lśniły tak mocno. Oparłam głowę o ramię chłopaka i wciągnęłam głęboko powietrze.

-Co mówiłeś swojej mamie o mnie? -zapytałam.
-Nic takiego -powiedział speszony.
-Yhmm to czemu jej przerwałeś i byłeś taki zawstydzony? -zaśmiałam się.
-A co ty taka ciekawska jesteś? -odsunął się kawałek.
-Nie lubię jak ktoś mnie obgaduje...
-Nie obgadywałem Cię. Ale i tak nie powiem co mówiłem.

Przymróżyłam oczy i uśmiechnęłam się łobuzersko. Przysunęłam się do niego i zaczęłam łaskotać. Mike zaczął się śmiać i próbował mnie odepchnąć. Nie dawałam za wygraną. Niestety był silniejszy. Złapał mnie za ręce, odwrócił tyłem i przytulił tak, że miałam unieruchomione ręce. Próbowałam się uwolnić, ale na marne. Chłopak zagłębił brodę w mojej szyi i zaczął nią ruszać. Przez ciągły śmiech nie mogłam oddychać. Spojrzałam na niebo i zauważyłam coś pięknego.

-Mike, Mike zobacz. Spadając gwiazda. Myśl szybko życzenie.

Chłopak spojrzał na niebo i zamknął oczy. Zrobiłam to samo. Nie wiedziałąm co sobie życzyć. Chciałam mieć normlane życie. Chciałam być szczęśliwa. Wtedy w głowie miałam obraz Harrego. Szybko otworzyłam oczy i spojrzłam w bok na Mikea. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem i przytulił troszkę mocniej.

-Co sobie zażyczyłaś?
-Chciałam się dowedzieć co mówiłeś o mnie swoim rodzicom. -skłamałam.

Mike zbliżył trochę swoją twarz. Jego oczy były takie błyszczące...

-Powidziałem, że jesteś fantastyczną, śliczną, zabawną dziewczyną, którą bardzo, bardzo, bardzo lubię.
-Miło mi to słyszeć. A ty co sobie życzyłeś?

Nic nie odpowiedział tylko zbliżył jeszcze bardziej twarz. Czułam się zakłopotana. Czy on chciał mnie pocałować? Na to wyglądało. Sama nie wiedziałm co mam zrobić. Odsunąć się, czy dać mu spełnić życzenie. To był mój przyjaciel. NIe chciałam go w jakikolwiek sposób zranić. Niestety był też Harry. Znów zaczęłam o nim myśleć. Chyba zależało mi na nim. Może nawet chciałm czegoś więcej niż przyjaźni...
Nasze usta dzieliło tylko kilka milimetrów. Zamknęłam oczy. Wargi delikatnie się złączyły. Mike pogłebił lekko pocałunek, ale się oderwałam. Chłopak spuścił głowę w dół.

-Przepraszam. Nie powinienem. Głupi jestem. -odwrócił sie i usiadł na łóżku.
-Nic nie szkodzi. To moja wina. -usiadłam obok niego.
-Czemu twoja? To ja sobie za dużo pomyślałem. Wiem, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Moja... Chciałam tego pocałunku, ale...
-Właśnie, ale... żadna dziewczyna mnie nie chce. Przyzwyczaiłem się.
-Nie chodzi o to kretynie. Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego spotkałam w życiu. To moja wina... poprostu... od tamtego zdarzenia.. czuję się dziwnie. Boję się okazywania uczuć. Czuję się niekomfortowo, gdy jestem blisko chłopaka.
-Rozumiem. Już nigdy tego nie zrobię.
-Nie jestem jeszcze gotowa na takie zbliżenia. Nie chcę psuć naszej przyjaźni przez to.
-Dobrze. Poczekam. Może kiedyś będzie szasna...
-Jesteś najlepszy chłopakiem jakiego znam.

Oparłam głowę na jego ramieniu, a on mnie przytulił. Czułam się cholernie źle. Zrobiłam mu nadzieję. Tak naprawdę sama nie wiem czego chcę. Lubię Mikea i to bardzo, ale w moim życiu pojawił się Harry. Do niego też coś czuję. Wiem, że to gwiazda, ale wydaje mi się, że jest inny.
Mike ma nadzieję, że może coś będzie, ale jeżeli będzie coś między mną i Harrym? On się załamie. I znów to cholerne życie! Czemu wszystko musi iść tak trudno?
Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez cały czas. Czułam jego ciepło. Było mi już trochę niewygodnie, więc się połozyłam. Mike zrobił to samo. Odszukałam jego rękę i zaplotłam razem nasze palce. Chciałam by nie było mu smuto przez tą całą sytuację....

-Słyszałem, że nadal nie odzywacie się do siebie z Alex.
-Tak, przez kilka słów starciłam przyjaciółkę.
-Przecież nie jest aż tak źle. Napewno się pogodzicie.
-Był u mnie Luke. Powiedział, że Alex nie uważa mnie już za przyjaciółkę. -wciągnęłam głęboko powietrze.
-Napewno tak nie jest. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
-Mam taką nadzieję. Słyszałeś może coś jeszcze na mój temat?
-Alex coś mówiła, że umawiasz się z jakimś chłopakiem. -powiedział bez żadnych uczuć.
-Co? Mówiła Ci o Harrym?
-Taa chyba miał tak na imię. Układa Ci się z nim?
-To jest tylko mój kolega....
-Najpierw kolega, potem przyjaciel, a na koniec poznajcie mojego chłopaka.
-Zazdrosny jesteś?
-Nie zauważyłaś jeszcze, że mi na tobie zależy? Tak jestem zazdrosny.

Poczułam się niezręcznie. Wprost powiedział mi, że jest zazdrosny. Miałam dylemat w głowie. Czemu to się tak komplikuje!?

-Mike słuchaj. Obaj jesteście wspaniałymi chłopakami. Ty jesteś moim najlepszym przyjacielem, a on narazie znajomym. Nie chcę cię stracić.
-Rose, rozumiem. Jeżeli nie chcesz być ze mną to spokojnie nie obrażę się. Ale wiedz, że zawsze możesz do mnie przyjść i się wygadać.
-Dziękuję jesteś kochany.

Przekręciłam się na bok i pocałowałam go w policzek. Przytuliłam się lekko i wciągnęłam jego zapach....



*W DOMU*


 O 21 byliśmy spowrotem. Odrazu poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się rozbierać. Zdjęłam wszystkie ciuchy i poszłam się umyć.
Po 20 minutach byłam jak nowonarodzona. Ubrałam swoją ulubioną piżamkę i usiadłam na łóżku. Chwyciłam za telefon. Jedna nieodebrana wiadomość. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy przeczytałam na ekranie "Harry".

"Hej kotek :* Mała zmiana planów... mieliśmy się spotkać o 14;00 w Forever, ale nie mogę więc wpadnę do ciebie o 11;00 ok?"

Byłam ciekawa czemu nie może się spotkać. No tak.. on ma swoje życie. Po krótkim zastanowieniu odpisałam mu.

"Nie ma sparwy ;) Czekam ;* Dobranoc <3"

"Dobranoc i do jutra. Już nie mogę się doczekać :**"

Odłożyłam telefon, chwyciłam szkicownik i ołówek. Usiadłam wygodnie i zaczęłam rysować.
Gdy skończyłam spojjrzałam na zegarek. wybijał on 23;09. Odłożyłam zeszyt i poszłam spać by mieć siły na jutro.


*NASTĘPNY DZIEŃ, RANO*


-Proszę Cię! Zostaw mnie! Błagam!

Otworzyłam szeroko oczy i szybko usiadłam na łóżku. Obok siedziała roztrzęsiona mama.

-Ciii Rose. Już wszystko dobrze. To tylko sen. Nic Ci się nie dzieje.

Cała się trzęsłam. Znów te sny! Nienawidziłam ich. Rujnowały mi psychikę. Mama przytuliła mnie lekko i pogłaskała po plecach. Zawsze była moim oparciem. Zawsze mogłam na nią liczyć.

-Znów? -zapytała.
-Niestety -odpowiedziałam cicho.

~~~~

Była 9;56. Przez prawie 2 godziny leżałam w łóżku, ale nie zasnęłam. Bałam się, że znów mi się to przyśni.
Musiałam nareszcie wygramolić się z łóżka. Wyciągnęłam czyste ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, nałożyłam lekki makijaż, ubrałam się, uczesałam włosy i zeszłam do kuchni.



Nikogo już tam nie było. Tata od rana w pracy. Mama tak samo. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne rzeczy i zrobiłam sobie śniadanie. Do wysokiej szklanki wlałam sok jabłkowy i usiadłam przed telewizorem. Skakałam z kanału na kanał żeby znaleźć coś ciekawego. Ostatecznie włączyłam program muzyczny. Na pierwszy rzut oka nie zauważyłam niczego, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że to jest piosenka One Directon. Nigdy wcześniej jej nie widziałam. Sedziałam wpatrzona w telewizor i uśmiechałam się sama do siebie. Gdy piosenka się skończyła zaczęli ogłaszać informacje.

"Dziś na pierwszy plan idzie Harry Styles z zespołu One Direction. Niedawno nasi dziennikarze widzieli go z jakąś dziewczyną. Czy przystojniak z 1D znalazł swoją miłość? Narazie nie wiemy kim jest ta piękność, ale napewno damy wam znać, gdy dowiemy się czegoś więcej"

Momentalnie uśmiech zszedł mi z twarzy. Siedziałam nieruchomo wpatrując się w ekran. Oni mówili o mnie. Boże... mówili o mnie i Harrym w telewizji. Nie wiedziałam, czy się bać, czy nie. Wyłączyłam telewizor i zaniosłam talerz od kanapek do kuchni.
Po chwili w domu rozbrzmiał dzwięk dzwonka do drzwi. Otworzyłam je powoli. W progu stał sam Harry Styles, o którym była mowa w telewizji. Uśmiechnął się szeroko i przywiał.

-No hej piękna.
-Hej -uśmiechnęłam się.
-To jak gotowa?
-Tak, ale gdzie jedziemy?
-Zrobili nam dziś sesję zdjęciową i pomyślałem, że może pojechałabyś z nami... co ty na to?

Przyznam, że propozycja była kusząca. Nie miałam nic przeciwko.

-Bardzo chętnie. -posłałam mu uśmiech.

Styles pomógł założyć mi płaszcz i wyszliśmy na zewnątrz. Zakluczyłam drzwi, a klucz schowałam do kieszeni. Chłopak jak to gentelmen otworzył mi drzwi od samochodu. Zapięłam pas i ruszyliśmy.

-Wiedziemy jeszcze po Nialla i Liama. -poinformował mnie Harry.
-A Zayn i Louis?
-Oni jadą osobno.
-Ahmm ok.

Po chwili podjechaliśmy pod dom chłopaków. Z budynku wybiegł Niall i wpadł do samochodu.

-Hejjj Rose -przywitał się.
-Cześć blondasku -zaśmiałam się.
-Ooo tylko przyjaciele tak do mnie mówią. -powiedział poważnie.
-Aam sorri. Już więcej nie będę tak mówiła.

Niall zaczął się głośno śmiać. Wychylił się międzi siedzeniami pocałował mnie w policzek.

-Ty już jesteś moją przyjaciółką.

Uśmiechnęłam się na te słowa. Po chwili do samochodu wsiadł też Liam. Przywitałam się z nim i ruszyliśmy.


* 2 GODZINY PÓŹNIEJ*


Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Chłopacy poprostu robili sobie jaja...
Stałam obok fotografa i obserwowałam tych debili. Teraz było widać jacy są naprawdę roztrzepani. Dosłownie zachowywali się jak małpy.  Byałm pod wrażeniem, że z rozbawionych kolesi w mgnieniu oka mogą zmienić się w romantyków z różami.


Byliśmy już tam ponad dobrą godzinę. Chłopacy zdążyli przebrać się 3 razy, a ja patrzyłam jak przy tym świetnie się bawią. Zayn nawet zaproponował mi żebym popozowała razem z nimi. Nie zgadzałam się, ale po błaganiach Nialla ustąpiłam. Stanęłam pomiędzy nimi i lekko się uśmiechnęłam. Chłopacy znów zaczęli się wygupiać, a ja razem z nimi. Było wspaniale no, ale trzeba kiedyś się ogarnąć. Rozbawiona zeszłam z planu i stanęłam koło fotografa.

-Sorry za spóźnienie, ale samochód mi padł.

Po usłyszeniu tych słów zamarłam. Ten głos. Znałam go. Odwróciłam głowę, a w myślach błagałam żeby mi się tylko zdawało. Niestety....


-Oooo kogo my tu mamy. A ty czego tu? -zapytał jak zawsze wredny Luke.
-A co cię to interesuje?
-Mnie w ogóle, ale jakoś jestem zdziwiony, że wyszłaś z domu. Co już się nie boisz ludzi?
-Farajer z Ciebie! Naprawdę nie wiem jak ona może Cię kochać.
-Ma się ten urok osobisty -zaśmiał się.

Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Na sam widok popsuł mi się humor. Odwróciłam się i poszłam do garderoby chłopaków. Ze stołu chwyciłam butelkę wody i upiłam łyk.
Boże czemu zawsze się jebie?! Czemu on musiał tu przyjechać?
Po chwili do pomieszczenia wszedł Zayn i Harry. Oboje podeszli do mnie i patrzyli pytająco.

-Coś się stało? -Harry złapał mnie za dłoń.
-Nie nic..
-Widziałem jak rozmawiasz z tym chłopakiem. Znasz go?
-Niestety tak... -spuściłam głowę w dół.
-Ej kocie. Czemu jesteś taka smutna?
-Po prostu go nie lubię. Szczerze to nienawidzę. To jest chłopak mojej przyjaciółki, a raczej byłej przyjaciółki dzięki niemu.
-Iść z nim pogadać? -Zayn przysunął się trochę bliżej.
-Nie. Nie chcę mieć z nim na pieńku. Wolałabym już z tąd pójść.
-Nie ma sprawy. Zaraz kończymy i jedziemy do domu.

Nic nie odpowiedziałam tylko przytuliłam się do Hazzy. Zayn pogłaskał mnie po plecach i poszedł spowrotem do reszty.
Nie musiałam długo czekać. Po 20 minutach mogliśmy jechać już do domu. Wsiadłam do samochcodu Stylesa i ruszyliśmy...




Hejka :* Po pierwsze chcę podziękować za te 10 komentarzy pod rozdzieł 7 :D Jesteście wspaniali <3

Tak to więc jest rozdział 8 !!!! Myślę, że takiego badziewia to chyba jeszcze nigdy nie napisałam ;/
Nie mam weny ;c
Ok no to następny rozdział będze jak pod postem będze ponad 5 komentarzy :D

Przypominam, że możecie zadawać pytania na asku dla bloga ;) Link znajdziecie w zagładce Kontakt ;P
Jak myślicie co będzie dalej?