czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 18#

Nie mogłam wytrzymać. Jak ona może być z tym frajerem?! Przecież on jest taki .... ugh! Sama nie wiem jak mam go nazwać. Po prostu frajer, dziwkarz, cham, skurwiel.
Harry zauważył, że patrze gdzieś za niego. Odwrócił się i zmarszczył brwi.

-Ej, to jest Luke? 
-Niestety -wymamrotałam pod nosem.
-A co ty taka wkurzona? -złapał mnie za dłoń.
-A co? Nie mam być? Widziałeś jak było z Alex.
-No tak...

Wszystko we mnie kipiało. Emily była... szczęśliwa? Nie wiem, może. Nie wiedziała prawdy o nim... jeszcze.
Zauważyła, że zbliżają się w naszym kierunku. Zebrałam wszystkie siły i wstałam. Na twarzy Lukea zagościł lekki uśmieszek. To wkurzyło mnie jeszcze bardziej.

-Co znalazłeś sobie zastępstwo za Alex?
-Może. Co Ci do tego?
-Dużo! Jesteś kompletnym kretynem! Wykorzystujesz tylko dziewczyny frajerze!
-Rose, o co Ci chodzi? -Emily była zdziwiona.

Podeszłam kawałek bliżej, ale Harry od razu zareagował i pociągnął mnie do tyłu. Posłałam mu wściekłe spojrzenie.

-Widzę, że znalazłaś sobie obrońce -zaśmiał się.
-Nie potrzebuję. Chętnie skopie Ci tą piękną mordkę.
-Ale się boje.



Jego śmiech doprowadzał mnie do szału. Zacisnęłam dłonie w pięści. Harry złapał mnie za jedną dając znak, że mam się uspokoić. Uspokoić? Ale tak się nie da! Przecież z Emi będzie tak samo jak z Alex.

-Ej! O co wam chodzi? Rose.. wy się znacie? -brunetka stanęła pomiędzy nami.
-Niestety -wymamrotałam.
-Znamy się i to dobrze. -na jego twarzy znów pojawił się uśmiech.
-Dobra... O co chodzi z Alex?

Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. Chce wiedzieć. Proszę bardzo. Chcę żeby ten cham trochę pocierpiał.
Wciągnęłam głęboko powietrze i spojrzałam na Lukea. W ogóle się nie przejmował. Tak jakby nic nie było mu do zarzucenia.

-Twój nowy chłopaczek niedawno był z Alex.
-No i co z tego? -Emi się zaśmiała.
-Wiesz czemu nie są razem?
-Rose... daj spokój. Nie wymyślaj bajeczek. -znów kpił.
-To, że zdradzałeś ją na prawo i lewo to jest bajeczka?

Emi zrobiła wielkie oczy. Nie dziwie się. Ale taka jest prawda. Lubię ją i chce żeby znała prawdę.

-Rose! Jak możesz oskarżać Lukea o takie rzeczy! -dziewczyna spojrzała gniewnie.
-Że co? Taka jest prawda! Przyłapałam go jak całował się z inną. Alex też. Dlatego już nie są razem!
-Weź w ogóle. To, że ty sobie nie możesz znaleźć chłopaka nie znaczy, że musisz psuć związki swoich koleżanek.

Ten chłopak naprawdę zaraz oberwie! To jest szczyt wszystkiego, żeby tak kłamać! Znów ruszyłam w jego stronę i udało mi się. Pchnęłam go i chciałam walnąć w twarz, ale Harry mnie powstrzymał.
Czemu? Kurde, czemu? Walnęłabym mu kilka razy i byłoby z głowy.
Odciągnął mnie do tyłu i stanął  przede mną.

-Co ty robisz!? Głupia jesteś! -dziewczyna się wkurzyła.
-On kłamie! Nie rozumiesz, że to babiarz? Teraz jest z tobą, a za kilka godzin będzie się pieprzył z inną!
-Jesteś zazdrosna!
-Tak? Jakoś myślałam, że to ty jesteś zazdrosna o to, że koleguję się z One Direction.
-To jest coś innego! Luke to wspaniały chłopak i nie wierzę, że może takie coś zrobić. Może to Alex go zdradzała?!
-Nie no błagam! Dobra.. nie mieszam się. Sama się przekonasz jaki z niego wspaniały chłopak.

 Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Praktycznie wszyscy patrzyli się w naszą stronę. Niezręcznie, ale inaczej się nie dało z nimi gadać.
Spojrzałam wkurzona na Harrego. On też nie był zbyt zadowolony. Wskazałam wzrokiem drzwi. Oczywiście zrozumiał o co mi chodziło. Położył na stoliku pieniądze za koktajl i chwycił mnie za rękę. Mina Lukea... jak ja bardzo chciałam mu walnąć. Był dumny z siebie. Od początku wiedział, że Emily mi nie uwierzy. Jest za bardzo w niego zapatrzona. Alex była taka sama.
Nie miałam więcej sił na kłótnie. Ruszyłam w stronę drzwi, ale nie chciałam odejść bez żadnego słowa. Spojrzałam na niby "zakochaną" parę.

-Ostrzegałam Cię. Nie żal się potem, że Cię zostawił.

Harry otworzył drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Cały czas mną trzęsło. Nie mogłam uwierzyć co on zrobił z tą dziewczyną. Zawsze była miła dla innych. Radosna. Świetnie się uczyła. A teraz... spotykając się z nim, spadła na najniższy poziom.
Byłam tak roztrzęsiona, że nie wiedziałam gdzie idę. Dopiero szarpnięcie ręki mnie ocuciło.

-Rose.. uspokój się.

Styles stał przede mną i mocno trzymał moje dłonie. Wtedy do mnie dotarło, że musiał cały czas do mnie mówić, ale go nie słyszałam.
Patrzył głęboko w oczy. Oddychał równo no co jego klatka piersiowa się delikatnie unosiła. Pokręciłam głową i się do niego przytuliłam. Był moim jedynym oparciem, poza Alex, rodzicami, Mikem.

-Rose... próbujesz wszystkich uszczęśliwić. Próbujesz ostrzec ich przed każdym zagrożeniem.
-Wiem. Głupia jestem.

Jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ramię. Chciałam cofnąć czas. Zmienić bieg historii, ale to było niemożliwe. Niestety...
Odsunęłam się od jego gorącego ciała i znów spojrzałam w oczy.

-Czemu się w ogóle nie odezwałeś?
-Nie chciałem się mieszać. Tak naprawdę, przecież go nie znam. To ty właśnie miałaś powiedzieć całą prawdę.
-Staram się... ale to i tak nic nie daje. Emi będzie tego żałowała tak jak Alex.
-To jest jej życie. Ty zajmij się teraz swoim.
-Co masz na myśli?
-Masz teraz mnie. Masz Alex. Rodziców. Zayna, Nialla, Liama, Louisa. Pomyśl o tym. Jesteśmy tak jakby rodziną.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Miał rację. Chciałam uszczęśliwiać innych, bo sama miałam koszmarne życie. Ale teraz jest inaczej. Tak jak to Harry powiedział mam nową rodzinę. Muszę się zainteresować moim życiem.

-Wiesz co Ci powiem?
-Co takiego kotku? -uśmiechnął się.
-Teraz... nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Uratowałeś mnie.
-Jestem twoim aniołem stróżem. Kocham Cię.
-Ja ciebie też.

Przybliżył twarz i złączył nasze usta. Jego gorące wargi delikatnie muskały moje. Uśmiechnęłam się i zaplotłam razem nasze palce.

-Może się jakoś rozerwiemy? Hm.. może kręgle? -ruszył zabawnie brwiami.
-Chętnie.. przyda mi się teraz chwila spokoju.
-No to chodźmy. Na pewno ze mną przegrasz.
-Nie bądź taki pewien.

~~~~

Byliśmy na miejscu. Wielka sala z torami do gry. Zdjęliśmy swoje płaszcze i oddaliśmy do szatni. Posłałam Harryemu szeroki uśmiech. Złapał mnie za rękę i pokierował do kasy. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam tam znajomą postać.

-No, no panna Rose na kręglach -zaśmiał się.
-No, no pan Mike też?
-Ależ oczywiście. Muszę się trochę rozerwać.
-My tak samo.

Przytuliłam się do Harryego. Mike spojrzał na niego i kiwnął głową na przywitanie. Wydawał się radosny. Chyba widok mnie ze Stylesem nie sprawiał mu bólu.

-Może zrobimy zawody? -Harry posłał nam uśmiech.
-Ja chętnie.
-I ja.
-No to co. Pójdę wykupić tor i możemy zaczynać.

Styles odsunął się i podszedł do kasy. Stanęliśmy koło niego i spojrzeliśmy pytająco.

-Złożymy się -Mike wyciągnął portfel.
-Jak wy to i ja. -włożyłam rękę do kieszeni.
-Dajcie spokój. Ja zapłacę.
-Harry.. gramy w trzech, każdy płaci. Taka zawsze była umowa między mną, Alex, a Mikem.

Chłopacy spojrzeli się na siebie, a Cand pokiwał mu głową na potwierdzenie.

-No dobra.

~~~~

To było niesprawiedliwe. Oni za dobrze grali. Ja miałam dopiero 29 punktów, a chłopacy po prawie 60. Poddałam się i usiadłam na ławkę. Harry i Mike spojrzeli się na mnie, a potem zaczęli śmiać.

-Focha strzeliłaś? Przecież wiesz, że nie grasz za dobrze -Cand się naśmiewał.
-Nie strzelam, ale i tak już nie mam z wami szans.
-Chodź do mnie.

Harry wyciągnął rękę. Podeszłam do niego i ją złapałam. Objął mnie od tyłu i podał żółtą kulę.

-Pokażę Ci jak rzucać. -zaśmiał się.
-No jestem ciekawa, czy pan Styles mnie czegoś nauczy. Mike też próbował.

Zaśmieliśmy się. Loczek dokładnie poinstruował mnie co mam zrobić i się odsunął. Wciągnęłam powietrze, zamachnęłam się i wypuściłam kulę z ręki. Toczyła się, toczyła, toczyła... i nic. Tylko 2 kręgle. Odwróciłam się i spojrzałam na ich rozbawione twarze.

-Ja się z wami za te śmiech kiedyś policzę. -zrobiłam poważną minę.
-Oj Rose. Przecież to nie nasza wina, że nie wychodzi Ci granie. -Mike roześmiał się jeszcze bardziej, a Harry razem z nim.
-Nie lubię was!

~~~~

Na koniec gry nie musiałam długo czekać. Ostatecznie wygrał Mike. Złożyliśmy mu gratulacje i poszliśmy do szatni. Oddaliśmy buty i odebraliśmy swoje rzeczy. Ubrałam płaszcz i czekałam na chłopaków.

-Hej może pójdziemy do tej pizzeri za rogiem? -Mike ubrał kurtkę.
-Ja chętnie. Zgłodniałam.
-I ja też. Byłeś godnym przeciwnikiem.

Wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy w stronę pizzeri. W środku byłam tak rozpromieniona, że sama się dziwiłam. Powód szedł obok mnie. A raczej dwa powody. Dogadywali się. Widziałam, że Mike nie jest taki smutny jak wcześniej. To mnie cieszyło najbardziej. Chłopacy, którzy byli tak naprawdę najważniejsi dla mnie, rozmawiali ze sobą. Żartowali. Mieli wspólne tematy.
Cand otworzył nam drzwi. Ze środka było czuć przyjemne zapach. Kochałam tu przychodzić. Kiedyś... jeszcze, gdy chodziliśmy do szkoły. Wpadaliśmy tu na pizze, cole.
Zajęliśmy stolik przy ścianie i zdjęliśmy kurtki. W środku naprawdę było gorąco.

-Ja zaproponowałem, ja stawiam. I nie ma, że się nie zgadzacie. -Mike się uśmiechnął.
-Uparty jak zawsze. Jak twoi rodzice z tobą wytrzymują? -pokręciłam głową.
-Jakoś dają radę tak jak ty i Alex. No ok to co zamawiamy?
-Co polecasz? -Harry przejechał dłonią po włosach.
-Hmm... pizza Meksykańska. Duża.
-Nie, błagam. Znów będę piła po niej całą noc -zamarudziłam.
-No to Angel? Ser, szynka, pieczarki, pepperoni, pomidor.
-Pycha -Loczek się uśmiechnął.
-No ta może być.
-Ok. Poczekajcie pójdę zamówić.

Po chwili Mikea nie było przy stoliku. Spojrzałam na Stylesa. Uśmiechnął się i puścił mi oczko. Kretyn... kompletny kretyn. Złapał mnie za dłoń, zbliżył twarz i pocałował delikatnie w policzek.

-A to za co?
-Za nic. Po prostu lubię jak się uśmiechasz.

Długo nie czekaliśmy. Mike wrócił i postawił na stole wielka pizze. Zatarł ręce i chwycił za jeden kawałek.

-Smacznego.
-Szybko poszło.
-Mam przody u szefa -zaśmiał się i ugryzł kawałek.



*Wieczór*

Szliśmy już w stronę mojego domu. Na dworze było ciemno. Jedynie kilka lamp oświetlało ulicę. Dzisiejszy dzień w połowie był koszmarem, a w połowie najlepszym dniem. Pożegnaliśmy się z Mikem pod pizzerią i każdy poszedł w swoją stronę. Oczywiście ja szłam z Harrym. Trzymaliśmy się za ręce. Co chwilę posyłaliśmy słodkie uśmieszki. Jak w filmie. 
Byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i się rozebraliśmy. Powiedziałam rodzicom, że wróciliśmy i pokierowałam nas na górę. Gdy weszłam do pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko.

-Jestem padnięta. 
-Ja też.

Loczek położył się obok. Uśmiechnęłam się i lekko przytuliłam.

-Fajnie było, nie?
-Mike to spoko koleś. 
-No ba. Z byle kim się nie zadaję. -zaśmiałam się.
-Od kiedy jesteście przyjaciółmi?
-Długo... nie pamiętam dokładnie. 
-Widać. Łączy was taka więź.
-Tak, ale to tylko przyjaciel.
-Wiem, wiem. 


Przysunął się kawałek bliżej i pocałował mnie w czoło. Znów poczułam od niego ciepło. Naprawdę się zakochałam i to bardzo mocno. 
Leżeliśmy wtuleni w siebie i rozmawialiśmy. Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Czułam jak powoli zamykają mi się powieki....

~~~~

Poczułam lekkie szturchnięcie. Niechętnie otworzyłam oczy. Zamrugałam kila razy i zobaczyłam Harryego przy drzwiach.

-Gdzie idziesz? -miałam zachrypnięty głos.
-Przepraszam. Nie chciałem Cię budzić.
-Nie szkodzi, ale czemu idziesz?
-Zasnęłaś. Twoi rodzice na pewno czekają kiedy pójdę do domu.
-Nie musisz iść. Zostań.

Jestem głupia. Przecież wiem, że nie zostanie. Za dużo sobie czasami wyobrażam.

-A rodzice? -cofnął się kawałek.
-A co ma z nimi być? To moje życie. Nie będą źli, a tak w ogóle to na pewno się już położyli spać. No, ale nie musisz. -spuściłam wzrok.

Harry podszedł, kucnął przy łóżku, a potem zagarnął kosmyk moich włosów za ucho. Posłałam mu lekki, senny uśmiech.

-Naprawdę mogę zostać?
-Jeżeli chcesz.
-Pewnie, że chcę. Z tobą zawsze. Tylko wiesz... w ciuchach będziemy spali?

Uśmiechnęłam się szerzej i zamknęłam oczy. Niechętnie usiadłam na łóżku i przetarłam twarz dłońmi.

-No nie... muszę iść się przebrać w piżamę. A ty jeżeli chcesz to w szafie powinny być jakieś koszulki mojego taty. Lubię w nich chodzić. -zaśmiałam się.
-Ok. Leć się przebrać bo robi mi się zimno.

Szybko cmoknęłam go w policzek i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i się uśmiechnęłam. Jednak się myliłam. Jest całkiem inny.
Przebrałam się i wróciłam do pokoju. Harry stał na bokserkach i zdejmował koszulkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam się na łóżku.

-Mrr. Sexy piżamka.
-Tak, tak wiem. Dostałam od tatusia. Chodź już. -poklepałam miejsce obok.

Loczek uśmiechnięty położył się obok i przykrył nas kołdrą. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, a potem daliśmy soczystego całusa. Wtuliłam się w jego gołą, gorącą klatę. Chłopak zgasił światło i mnie objął. Przyjemnie.. To spowodowało, że jeszcze szybciej zasnęłam.



*OCZAMI HARRY'EGO - RANO*


Najlepsza noc w moim życiu. Kocham ją tak bardzo... Nie chcę iść, ale muszę. Dziś nagrywanie piosenek.
Na stoliku zostawiłem jej wiadomość, czemu wyszedłem. Mam nadzieję, że szybko się nie obudzi. Jest taka śliczna, gdy śpi. Bez zmartwień.

Ubrany wyszedłem z pokoju i po cichu zszedłem do salonu. Niby pusty. Wszędzie cicho, ale jednak...

-Cześć Harry.

O mało nie padłem na zawał. Tata Rose siedział w kuchni i pił chyba kawę. Przestraszyłem się trochę bo nie wiedziałem co mi może zrobić.

-Dzień dobry.
-Dobrze Ci się spało? -uśmiechnął się.
-Ymm.. tak dobrze.

Pan Moon wstał i podszedł kawałek bliżej. Serce zaczęło mi walić jak opętane. Zacząłem szybko oddychać.

-Harry. Nie trzęś się tak. Nie ma się czego bać.

Zauważył? O Boże jaki wstyd. Opanowałem się trochę i spojrzałem na jego zaciśniętą szczękę.

-Chciałem Ci powiedzieć, że nie mam nic przeciwko temu, że spotykasz się z Rose, ale wiedz... ona ma ciężkie życie...
-Proszę pana... wiem to.
-Wiesz? Wiesz co ona przeszła? Wiesz co my przeszliśmy po tym wszystkim? 
-Rose mi wszystko powiedziała. Wiem o gwałcie. Wiem o tym, że robiła sobie krzywdę.
-Robiła? Kiedyś to wiem, a teraz?
-Teraz nie. Obiecała mi i dotrzymuje słowa.
-Cieszę się. Harry... nie chcę, żeby spotkało ją coś przykrego..
-Spokojnie. Nie pozwolę. Za bardzo mi na niej zależy.
-Polubiłem cię.
-Miło mi to słyszeć.
-Wybierasz się do domu? 
-Tak, tak .. mamy dziś nagrywanie piosenek.
-Masz szczęście. Jadę właśnie do pracy to Cię podrzucę.



*3 GODZINY PÓŹNIEJ - OCZAMI ROSE*

Dzienne światło mnie oślepiło. Przetarłam twarz dłońmi i przekręciłam się na drugi bok w poszukiwaniu Harrego. Nie było go... Szybko usiadłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła. Tak jak myślałam to był sen. A może i nie... 
Za stoliku stała kartka. Chwyciłam ja i zaczęłam czytać. 

"Hej kotku. Jeżeli czytasz to znaczy, że się obudziłaś. Niestety musiałem jechać na nagrywanie piosenek i nie chciałem Cię budzić. Wyglądałaś tak słodko. Mam to uwiecznione na zdjęciu. Wpadnę do Ciebie później. Kocham :* Harry"

Uśmiechnęłam się pod nosem i przytuliłam kartkę do piersi. Jednak to nie był sen. Jednak moje życie się trochę zmieniło....





No hejooo :* Jest rozdział 18 !!! <3
Mam nadzieję, że się podoba :P Wyszedł długiiiii xd
Liczę na waszą szczerą opinię :*
Kocham <3

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Informacja !

Hej wszystkim :* 

Przychodzę do was z taką, krótką notką w sprawie usuwania postów...
Więc tak .. już 2 czytelniczki to zauważyły..
Sama nie wiem co się dzieje... dodaje normalnie post, a np po 24 godzinach znów jest jako kopia robocza i to w dodatku tylko początek.. ;/
Dziś zdarzyło mi się to już drugi raz ;c
Przepraszam bardzo, ale nie mam na to wpływu ;c Oczywiście już zgłosiłam ten problem ;)
Mam nadzieję, że się nie obraziliście xd 

18 rozdział może w czwartek :P jak nie to w piątek.. przepraszam, że nie szybciej, ale szkoła mnie wykańcza ;c
Jeszcze ten tydzień i mam ferie jupiii :*

Także ten.. mam nadzieję, że wszyscy, którzy do tej pory czytają moje wypociny są zadowoleni i zostaną tutaj dłużej, ale nie pogniewam się jeżeli przybędzie was tu trochę więcej xd 

Taka prośba... kto to przeczyta niech napisze w komentarzu co myśli o moim blogu ok? Chciałbym poczytać wasze pomysły, np. na to co będzie działo się później :D 
Liczę na was <3 
KOCHAM *_*

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 17#

-Rose... będzie dobrze. -Zayn mnie przytulił i lekko się uśmiechnął.
-Chcesz chipsa na poprawę humoru?

Naprawdę Niall to nie miał kiedy wyjechać z tymi chipasami. Wytarłam łzy i posłałam mu uśmiech. Podszedł do mnie, wyciągnął jednego i przystawił mi do ust. Zaśmiałam się krótko i spojrzałam na resztę. Byli uśmiechnięci. Właśnie to mi pomagało. Wiedza, że ma się kogoś, kto martwi się o ciebie.

-Nie, dzięki. Ty zjedz za mnie.
-Ej bo się obrażę. Ten jest dla Ciebie. Wyjątkowy.
-Jaki ty uparty jesteś.

Wzięłam chipsa i go zjadłam. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do blondyna. Objął mnie w pasie, podniósł do góry i zakręcił o 360'. Zaśmiałam się głośniej i walnęłam go w ramię.

-Ał, a to za co?
-Bo jesteś głupi.
-Dzięki!

Horan usiadł na kanapie, udając obrażonego. Klapnęłam obok niego i położyłam głowę na jego ramieniu.

-Nie fochaj no ... -dźgnęłam palcem w jego bok.
-Wiesz co Ci powiem? -spojrzał na mnie poważnie.

Przeraziłam się. Jego twarz była taka bez uczuć. Myślałam, że powie mi, że mam wypierdalać, ale to tylko myśli.

-Jesteś dla mnie jak siostra. Nie wypuszczę Cię z naszego życia tak szybko -uśmiechnął się i znów mnie przytulił.

Dziwnie się poczułam. Tak jakby ciepło w sercu. Znów wstałam i spojrzałam na rozpromienione twarze moich przyjaciół... tak przyjaciół. Chyba mogę ich tak nazwać po tym wszystkim co dla mnie robią...


-Dziękuję wam.
-Rose.. jesteśmy teraz rodziną. No tak jakby -Liam złapał moją dłoń.
-No to dziękuję mojej nowej rodzinie. Jesteście naprawdę kochani i teraz was przepraszam, ale muszę iść do domu. Rodzinne obiady... już i tak kilka razy olałam rodziców, więc muszę to nadrobić.
-No jasne. Odprowadzę Cię.

Styles objął mnie w pasie i lekko pocałował w głowę. Miłe... i to bardzo. Pożegnałam się z resztą, ubrałam płaszcz, a gdy mieliśmy wychodzić z domu coś mi się przypomniało.

-Horan!
-Co? -spojrzał na mnie z buzią pełną chipsów.
-Rano... no a raczej tak o 12;00 pożyczyłam twoje czerwone supry. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Później Ci je zwrócę.

Posłałam mu buziaka i wyszłam na dwór. Złączyliśmy swoje dłonie razem i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
Pogoda była nawet dobra. Śnieg już w ogóle nie było na ulicach. Zza chmur czasami wyglądało słońce.
Spojrzałam się na Harrego i lekko uśmiechnęłam.

-Co? -zrobił kocie oczy.
-Nic, nic..
-Ej no powiedz. -zatrzymał mnie i spojrzał w oczy.
-Ale nie będziesz się śmiał? Trochę boję się to powiedzieć.
-Powiedz.. obiecuję, że nie będę.
-Hmm... kocham Cię.

Uśmiechnęłam się lekko. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Były takie ciepłe. Soczyste. Delikatne.

-Ja ciebie też. Ale czemu bałaś się to powiedzieć? -znów ruszyliśmy.
-Nie wiem... Mogłeś sobie pomyśleć, że od razu tak mocno się zakochuję.
-Przecież to nic złego. Cieszę się, że to powiedziałaś.
-Jesteś wyjątkowy. Inny od innych. -zaśmiałam się.
-Czyli jaki?
-Opiekuńczy. Kochany. Szczery. Nie tak jak niektórzy.
-Masz kogoś na myśli?
-2 lata temu chodziłam z takim Ashtonem. Też go pokochałam. Odważyłam się i mu to powiedzieć, ale on mnie wyśmiał. Powiedział, że to głupie, że mówię to pierwsza, a poza tym nawet nie wiem co to jest miłość. Rozstaliśmy się, a on znalazł sobie od razu inną.
-Cham z niego. Przecież każdy ma prawo wyrażać miłość.
-Może nie byliśmy w swoim typie. Nie wiem.
-Ale teraz masz mnie. Nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić. Jeżeli coś się będzie działo to możesz w każdej chwili dzwonić.

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie w policzek. Czułam, że się nam ułoży. Ciekawe tylko, czy to było trafne przeczucie. Miałam taką nadzieję. Naprawdę pokochałam Harrego. Jego i resztę. Nialla, Liama, Zayna, Perrie i nawet Louisa. No właśnie... nawet jego. Zachowuje się jak cham, ale teraz chociaż wiem czemu. Nie potrafiłabym zrobić tak jak ta cała Margaret. Trzeba mieć naprawdę niezły tupet...
Nareszcie byliśmy na miejscu. Harry stanął na przeciwko mnie i się uśmiechnął.

-No to na mnie już czas. Smacznego i pozdrów rodziców.
-Może zostaniesz. Na pewno znajdzie się i dla ciebie jedzenie. -zaśmiałam się.
-Nie chcę się wpychać w rodzinne chwile.
-Rodzinne... tak jak to Liam powiedział "Jesteśmy teraz rodziną". No chyba, że ty tak nie uważasz.

Styles kolejny już dziś raz, przyciągnął mnie do siebie. Położyłam dłonie na jego klacie i spojrzałam w oczy.

-Uważam kotku. Tylko nie wiem co na to twoi rodzice.
-Jak to co? Na pewno się ucieszą, że nareszcie się z kimś umawiam.
-Nie będą źli, że się wepchałem?
-Po pierwsze nie wepchałeś, bo ja Cię zaprosiłam, a po drugie nie będą źli.
-Hmm no dobrze. -uśmiechnął się i pocałował w nos.

Weszliśmy do środka i zaczęliśmy się rozbierać. Z salonu było czuć ciepło. Tata napalił w kominku. Kocham to. Kocham jak siedzimy na kanapie opatuleni kocem. Jemy popcorn i oglądamy ulubione filmy, albo gramy w karty...
Zdjęłam buty, wyprostowałam się, a przed nami stanęła mama. Uśmiechnęła się i spojrzała na Harrego.

-Dzień dobry po raz drugi dzisiaj. -zaśmiał się.
-Dzień dobry.
-Mamuś... może Harry zjeść z nami obiad, prawda?
-Oczywiście. Nie ma żadnego problemu. -uśmiechnęła się szeroko.
-To my się ogarniemy i przyjdę Ci pomóc.
-Nie ma sprawy. Jak coś jestem w kuchni.

Mama się wycofała, a ja spojrzałam na Loczka.

-I widzisz... nie było tak źle -zaśmiałam się.
-Oj dobra. Chodźmy pomóc. Trochę się podliżę.
-Głupi jesteś.

Weszliśmy do salonu. Tata siedział na kanapie i oglądał jakiś film. Przywitałam się z nim buziakiem w policzek i poszłam do kuchni. Harry stał przy blacie i rozmawiał z mamą. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go od tyłu.

-Pomóc Ci?
-Jak możecie to rozstawcie talerze.
-Nie ma sprawy.

Wzięłam z szafki naczynie, sztućce i poszliśmy nakryć do stołu. Po chwili wszystko było gotowe. Uśmiechnęłam się do chłopaka i złapałam za rękę. Tata stanął tuż za nami z poważną miną. Harry odwrócił się, a po jego twarzy było widać, że chyba się boi.


-Cześć Harry.
-Dzień dobry. -odpowiedział niepewnie.
-Widzę, że zostajesz dziś na obiedzie.

Miałam tego dosyć. Zaśmiałam się, podeszłam do taty i poklepałam go po torsie.

-Nie strasz go.
-Przecież nic nie robię. -zaśmiał się.

Pokiwałam rozbawiona głową i poszłam z powrotem do kuchni. Pomogłam mamie wszystko nałożyć i wróciłyśmy do jadalni.

-Raz, dwa pyszne spaghetti mamy.

Usiedliśmy do stołu i mogliśmy zacząć jeść. Każdy nałożył sobie porcję. Po jakiś 10 minutach ciszy tata postanowił zabrać głos.

-Hmm Harry. Opowiedz mi coś o sobie. Uczysz się? Pracujesz?
-Pracuję -na jego twarzy było lekkie przerażenie.
-Ooo a gdzie jeśli można wiedzieć.
-Jestem piosenkarzem. Śpiewam w zespole.
-Nieźle... a jaką muzykę?

Przestałam jeść i wytarłam sobie usta. Tata chciał przestraszyć trochę Harrego to ja chciałam narobić mu trochę wstydu.

-Tato... pamiętasz jak jechaliśmy na zakupy i powiedziałeś o piosence, która leciała w radio, że nie da się jej słuchać bo to jeden wielki pisk.
-No pamiętam.
-To był właśnie zespół Harrego.

Jego mina warta była każdej ceny. Spuścił wzrok i zaczął bawić się jedzeniem.

-No cóż... każdy ma inny gust. -zaśmiał się Harry.

Do końca obiadu było cicho. Razem ze Stylesem pozbieraliśmy naczynia i wkładaliśmy je do zmywarki.

-To co robimy teraz? -uśmiechnął się.
-Może spacerek?
-Do Forever?
-Chętnie.

Cmoknęłam go szybko w usta i poszłam do salonu. Poinformowałam rodziców i gotowe.

~~~~

Styles otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Posłałam mu szczery uśmiech, a potem usiedliśmy przy "naszym" stoliku.
Nie musieliśmy długo czekać. Kelnerka o brązowych włosach, ubrana w czarny sweterek, jeansy, trampki i biały fartuszek stanęła przy stoliku.

-Hej Rose!
-Hej Emily.
-Widzę, że znów na spotkaniu z chłopakiem -ruszyła brwiami.

Wiedziała, że zaraz zacznie się pisk. Emily spojrzała na Harrego, a ja prosiłam w myślach, żeby nie zemdlała.

-O Boże...Ha...Ha...Harry!
-Emi cicho!
-Jak cicho?! Rose tu siedzi Harry Styles!

Jago mina... jeszcze gorzej niż w domu przy tacie. Szczerze.. ja bym tak nie mogła jak on. Na każdym kroku może napotkać się na fanki, które zaczynają piszczeć.

-Dobra no Harry. Ale to jest chłopak jak chłopak. Chcesz autograf? Daj kartkę i będzie spokój.
-Jasne, że chcę!

Podała mu mały notes i długopis. Spojrzałam błagalnie, a Harry lekko się uśmiechnął i złożył podpis.

-Dzięki, dzięki, dzięki!
-Dobra... możemy złożyć zamówienie?
-Jasne. Co chcecie?
-Jeden koktajl bananowy, ale z dwiema słomkami -chłopak puścił do mnie oczko.
-Zaraz będzie!

Emily odeszła, a ja odetchnęłam. Dobra rozumiem, że ich lubi. Jest fanką, ale po co od razu tak panikować.

-Sorrki -uśmiechnęłam się lekko.
-Przyzwyczaiłem się.
-Z Niallem było tak samo.
-Jak z Niallem?
-Kiedyś go tu spotkałam. Usiedliśmy razem, a Emi nas zauważyła.

Chłopak się zaśmiał. Położył rękę na stole, a dłoń wyciągnął w moją stronę. Zarzuciłam oczami i wsunęłam w nią delikatnie swoją. Uśmiechnął się pokazując dołeczki. Były takie słodki. A oczy... błyszczały jak małe gwiazdki.  Nie chciałam tego przerywać.. niestety.

-Wasze zamówienie.
-Dzięki -odpowiedzieliśmy razem.
-Wy? Wy jesteście razem!? -spojrzała na nasze dłonie.
-Emily! Tak jesteśmy razem, ale kurde błagam nie krzycz!
-Ok, ok. Wiesz.. ja też mam chłopaka. Jest taki słodki, troskliwy, przystojny. Niedługo po mnie przyjdzie to Ci go przedstawię.
-Fajnie. Wiesz chcieliśmy trochę pobyć sami...
-Jasne. Już spadam.

Uśmiechnęła się szeroko do Harrego i odeszła. Lubię ją. Naprawdę, ale czasami mam dość tych pisków.

Minęło może z 15 minut. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, piliśmy koktajl i trzymaliśmy się za ręce. Romantyczne, prawda? Szkoda, że się popsuło.
Drzwi od kafejki się otworzyły, a do środka weszła znajoma postać. Nienawidziłam tej twarzy. Doprowadzała mnie do szału...
Emi podbiegła do niej i mocno przytuliła....


piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 16#

-Podwieźć Cię?

Gwałtownie się odwróciłam. Wytarłam łzy i zobaczyłam Mikea. Na początku był uśmiechnięty, ale powoli poważniał.

-Ej co się stało?
-Nic... podwieziesz mnie?
-Jasne wsiadaj.

Chłopak otworzył mi drzwi. Zapięłam pas, przechyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Poczułam jego ciepłą dłoń na mojej. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam w jego stronę.

-Rose... co się dzieje?
-Nieważne. -spuściłam wzrok.
-Jak nieważne skoro jesteś cała zapłakana.
-Problemy z kolegą. Możesz zawieźć mnie już do domu?

Mike nic nie odpowiedział, tylko ruszył. Całą drogę patrzyłam przez okno. W głowie huczały mi słowa Louisa. Nie mogłam ich wywalić. Po prostu jakby się wryły w mózg.
Podjechaliśmy pod dom. Oboje wysiedliśmy i spojrzeliśmy na siebie. Mike podszedł do mnie i przejachał kciukiem po moim policzku. Obstawiam, że wytarł łzę albo tusz. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam mu w oczy.

-Powiesz mi jakie to problemy z kolegą?

Wciągnęłam głęboko powietrze. Dawno z nim nie rozmawiałam. Szczerze... chyba przez to wszystko o nim zapomniałam.
Otworzyłam drzwi i weszliśmy do domu. Rozebraliśmy się. Mike chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzałam pytająco. Chłopak złapał moją twarz w swoje duże dłonie, a kciukami przejechał po moich policzkach.

-Lepiej żeby Cię nie widzieli w takim stanie.

Uśmiechnęłam się, chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam w stronę salonu.
Rodzice siedzieli na kanapie. Rzuciłam szybkie "hej, już jestem" i wbiegliśmy na górę. Mike usiadł na krześle, a ja na łóżku. Zastanawiałam się jak mu to powiedzieć. Oparłam się plecami o ścianę i spojrzałam na chłopaka.

-To jak? Powiesz mi czemu byłaś zapłakana?
-Pokłóciłam się z kolegą.
-A dokładniej z kim?
-Louis... przyjaciel Harrego.

Do oczu znów napłynęły mi łzy. Podkurczyłam nogi i schowałam w nich twarz. Poczułam jak łóżko się ugina. Mike usiadł koło mnie i mocno przytulił. Nie miałam siły na to wszystko. Odwróciłam się i wtuliłam w jego ramię. Był taki ciepły.

-Opowiesz mi co dokładnie się stało?

Odsunęłam się kawałek i głęboko wciągnęłam powietrze. Wytarłam łzy i spojrzałam w jego oczy.

-Wszystko zaczęło się od tego, gdy... gdy oskarżyłam Lou o gwałt.
-O gwałt? Ale jak?
-Wiem głupie... on ma taki sami tatuaż jak tamten facet.... spanikowałam bo przypomniał mi się tamten wieczór. Oczywiście później wszystko się wyjaśniło, ale nie było tak jak na początku. Louis.. stał się strasznie chamski. Unikał mnie. Dziś rano, a raczej z godzinę temu okazało się co tak naprawdę o mnie myśli.

Zacisnęłam mocno oczy. Głowę spuściłam w dół i po chwili poczułam ciepłą dłoń Mike na mojej. Uśmiechnęłam się lekko i znów zaczęłam mówić.

-Myślałam, że nie będzie aż tak źle.
-Co ci powiedział?
-Gdy się obudziłam on leżał koło mnie. Zapytałam się jak to się stało, że jesteśmy w jednym pokoju. Wtedy zaczął mnie opierdzielać, że skąd ma to wiedzieć i pogratulował.
-Czego?
-Że udało mi się omamić Harrego. Zapytał, czy lecę na kasę, czy sławę.

Znów łzy spłynęły po moich policzkach. Wtuliłam głowę w ramię Mikea i próbowałam się uspokoić. To tak cholernie bolało. Chcesz jak najlepiej. Chcesz byś szczęśliwa, ale jak zawsze nic się nie udaje.

-Nie płacz. Wszystko się ułoży.
-Przez to wszystko nie spędzamy ze sobą tak dużo czasu jak wcześniej.
-Takie życie. Ty teraz masz Harrego.
-Tak, wiem. Ale przecież ty też umawiasz się z jakąś dziewczyną... Joel?
-Joe -uśmiechnął się.
-O no właśnie.
-Wymyśliłem ją.
-Jak wymyśliłeś? Po co?
-A jak myślisz?
-Przeze mnie?
-Przecież wiesz, że mi się podobasz. Oczywiście rozumiem, że nic z tego nie będzie bo ty masz Harrego. Po prostu nie chciałem czuć się jak frajer.
-Głupi jesteś... jeżeli się postarasz to możesz mieć każdą.

Chłopak nic nie powiedział tylko się uśmiechnął. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odebrałam.

-Hallo?
-Rose, gdzie ty jesteś?
-W domu, a gdzie mam być.
-Czemu wyszłaś od Harrego? Wiesz jak się martwiliśmy.
-Niepotrzebnie. Jestem w dobrych rękach.

Zakończyłam połączenie i położyłam telefon na szafce.

-Alex dzwoniła?
-Tak. Pytała gdzie jestem bo się martwią o mnie.-spojrzałam mu w oczy.
-Czekaj... to skąd ty szłaś?
-Z domu Harrego. Wczoraj była jego impreza urodzinowa.
-Jesteś z nim, prawda?

Czemu o to pytał? Przecież wiedział, że się umawiałam ze Stylesem. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Oboje usłyszeliśmy podjeżdżający pod dom samochód. Nie trzeba było się zastanawiać kto to.

-Dziękuję za to, że jesteś teraz przy mnie. -pocałowałam go w policzek.
-Jestem twoim przyjacielem.
-Przyjaciele na zawsze. Jak w dzieciństwie. -złączyłam nasze dłonie i się zaśmieliśmy.


Na dole było słychać głosy. Mike puścił moją dłoń i się uśmiechnął. Odsunęłam się od niego i oparłam o ścianę. usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a zaraz potem w pokoju stali Alex, Harry i Liam.
Ich miny były podzielone. Harry wyglądał tak.. jakby się bał? Sama nie wiem. Najpierw patrzyli na mnie, a potem zatrzymali się na Mikeu. Posłałam mu znaczące spojrzenie i oboje wstaliśmy.

-Rose.. ja już chyba pójdę.
-Poczekaj.

Podeszliśmy bliżej. Spojrzałam na Mike a potem na resztę.

-Chłopacy.. to jest Mike, mój przyjaciel. Mike to jest Harry i Liam.

Styles nie spuszczał z niego wzroku. Przywitali się. Mike był chyba przerażony bo spuścił głowę.

-Ja naprawdę już pójdę. Musicie porozmawiać.

Przytuliłam się mocno do chłopaka na pożegnanie. Gdy opuścił pokój dopiero poczułam, że będzie źle.

-Rose..Wiesz jak się martwiliśmy. -Harry podszedł bliżej.
-Louis wam nie powiedział, że poszłam do domu? -znów poczułam to ukłucie.
-Louis? Ty z nim rozmawiałaś?
-Przez niego wróciłam do domu.
-Jak przez niego?

Oczy znów miałam pełne łez. Odwróciłam się i usiadłam na łóżku, a twarz schowałam w dłonie. Harry podszedł do mnie i uklęknął.

-Co się stało?
-Nie miałam zamiaru wysłuchiwać jak mnie obraża.
-Obraża?
-Rano obudziłam się w jakimś pokoju. Najpierw myślałam, że to ty śpisz ze mną, ale się myliłam.
-Z kim spałaś? -Alex usiadła na krześle.
-Z Louisem. Zapytałam jak trafiliśmy do jednego pokoju, a on zaczął, że skąd ma wiedzieć i pogratulował omamienia Cię.
-Omamienia mnie? W jakim sensie?
-Zapytał czy chcę Cię wykorzystać na kasę, czy sławę. -zaczęłam płakać.
-Że co? Louis tak powiedział?
-Tak! Raczej sobie tego nie wymyśliłam.
-Ej, ale się uspokój.

Harry mnie przytulił i pocałował w głowę. Był taki ciepły jak... Mike. Obojgu na nie zależało. I znów ten ból. Nikogo nie chciałam ranić, ale zraniłam Mikea. Chciałam zacząć normalne życie, ale i tak wszystko się spieprzyło.

-Harry.. ja wam tylko w życiu zahaczam. Wszystko się psuje. Nie chcę, żebyście się przeze mnie kłócili. -zacisnęłam mocno oczy.
-Czyli co.. to tak zabrzmiało jakbyś już nie chciała być ze mną.
-Chcę, chcę... ale dlatego, że się w tobie zakochałam, a nie dla kasy.
-Rose, wiem to. Zaraz pojedziemy do Louisa i wszystko wytłumaczymy.

On właśnie powiedział, że pojedziemy to wytłumaczyć? O nie! Nie mam zamiaru znów tego przechodzić.

-Nigdzie nie jadę.
-Jak to? Proszę... musimy to wyjaśnić bo nie pozwolę, żeby Cię ktoś obrażał. Nie chcę Cię stracić.

Harry chwycił moje dłonie i je pocałował. Jego oczy były pełne uczuć. Uśmiechnęłam się przez łzy, a potem je wytarłam.

-A ja nie chcę stracić Ciebie.

Spojrzałam na Alex i Liama. Chłopak uśmiechnął się i rozłożył ręce. Podeszłam do niego i przytuliłam.

-Wszystko będzie dobrze. Ja się cieszę, że jesteś z Harrym.
-Dziękuję. Musicie chwilę poczekać... muszę się ogarnąć.

Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy i poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam twarz, ale nie robiłam makijażu. Tym razem tylko pomalowałam rzęsy tuszem. Ubrałam ciuchy i gotowe. Musiałam jechać zmierzyć się kolejny raz z tym bólem. Miałam nadzieję, że jednak będzie troszkę mniejszy..



Zeszliśmy do salonu. Mama oczywiście krzątała się po kuchni, a tata siedział nad jakimiś papierami. Powiadomiłam ich, że znów jadę do Harrego, na co rodzicielka nie była zbytnio uradowana. Wiem, wiem... trochę ich zaniedbuję. Zawsze w niedziele jemy razem obiad. Jednak obiecałam sobie, że im to wynagrodzę.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Serce zabiło mi dwa razy szybciej. Harry złapał mnie za dłoń i weszliśmy do domu.
Salon był już posprzątany. Na pewno Laura nie mogła znieść tego syfu i go posprzątała. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam był Nialla. Blondyn jak zawsze z wielką paką chipsów. Przywitałam się z nim, a po chwili doszli również Zayn, Perrie i Laura. Styles kazał nam poczekać i pobiegł na górę. Znów zaczęłam się stresować. Po chwili chłopak schodził na dół, a obok niego Tomlnison. Zaczęłam głęboko oddychać, żeby się uspokoić. Harry kazał mu usiąść na kanapie i stanął na przeciwko niego.

-Dobra, prosto z mostu. Czemu jesteś taki chamski w stosunku to Rose?
-Ja? Przecież nic nie robię. -chłopak przeleciał wzrokiem po wszystkich.


-Nic? A kto mówił, że Rose chce wykorzystać moją kasę?! -Harry się wkurzył.
-A co to nie jest prawda?
-Nie, nie jest! -tym razem to ja się odezwałam i podeszłam bliżej.
-Weź sobie daruj i po prostu powiedz o co Ci chodzi. -Liam usiadł obok niego.
-Dobra... boję się.
-Boisz się? Czego?
-Że Harry będzie tak cierpiał jak ja rok temu. Pamiętacie Margaret? Wielce zakochana, chciała być ze mną do końca życia, a tak naprawdę chodziło jej tylko o moje pieniądze.

Słowa Louisa mnie zdziwiły. Czyli, że co? Ja jestem tą złą?

-I co myślisz, że ja jestem taka sama? Kocham Harrego i to dlatego chcę z nim być!
-Lou... przecież widzisz jaki Harry jest szczęśliwy. Nie każdej dziewczynie zależy tylko na jednym. On kocha Rose, a ona jego. -Zayn stanął koło mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
-Przecież Cię przeprosiłam, za tamto z gwałtem. Mogę jeszcze raz jeżeli chcesz. Zrozum nie każdy ma kolorowe życie. Ja trafiłam na to, gdzie wszystko się jebie. Ale Harry i przyjaciele podnoszą mnie do góry. Chciałam żebyś ty był jednym z nich, ale widzę, że chyba to się nie uda. Proszę daj mi chociaż szansę... jedną malutką.


Po moim policzku spłynęła łza. Harry złapał mnie za dłoń i mocno przytulił. Gdy się od niego odsunęłam zobaczyłam tylko jak Louis z powrotem wchodzi na górę....




Hejooo jest rozdział 16 :P Podoba się? Zastanawiam się czy nie zakończyć tego opowiaania ;c Chyba mi nie idzie pisanie...
Chciałabym złożyć życzenia urodzinowe mojej czytelniczce.. Wszystkiego Najlepszego :* ... niestety nie wiem jak masz na imię bo się nie podpisałaś, ale może to przeczytasz xd
Zmieniłam wygląd, podoba się? Sama robiłam nagłówek xd
Dziękuję za komentarze :*

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 15#

Staliśmy cały czas wtuleni w siebie. Tej chwili nie zapomnę do końca życia. Niebo zapełnione gwiazdami. Wielki księżyc rzucający swój blask prosto na nas.
Spojrzałam Harry'emu w oczy. Były  takie śliczne. Duże, zielone, pełne uczuć. Jego ręce błądziły po moich plecach. Gdyby to był innych chłopak już dawno bym się odsunęła, ale to jest Harry. Harry Styles, mój przyjaciel, który powiedział mi, że się we mnie zakochał. To chyba sen. Zawsze myślałam, że takie sytuacje dzieją się tylko w filmach. Jednak mama miała rację mówiąc mi, gdy byłam mała, że życie może nas zaskoczyć na każdym kroku...
Po plecach przeszły mi ciarki. Przytuliłam się jeszcze bardziej do jego gorącego ciała.

-Co się dzieje? -zapytał patrząc mi w oczy.
-Wiesz... jest trochę zimno. -uśmiechnęłam się.
-Chodźmy do środka. Napijemy się czegoś.

Chłopak złapał mnie w talii i prowadził w stronę domu. Jak gentelmen otworzył drzwi i wpuścił do środka. Posłałam mu szczery uśmiech i weszłam w głąb salonu. Impreza dalej trwała. Wszyscy tańczyli i się wydurniali. Uśmiechnęłam się na ten widok. Nawet Louis chyba się wyluzował i zaczął bawić. Harry chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę reszty.

-Chodź, zatańczymy.

Nic nie odpowiedziałam, tylko posłałam mu szeroki uśmiech. Złapaliśmy się za ręce, zapletliśmy razem palce i zaczęliśmy tańczyć. Styles przy okazji robił zabawne miny, co wywoływało u mnie śmiech. Nasze wygibasy nie trwały długo, bo muzyka zwolniła tępa.

-Teraz coś dla zakochanych. -krzyknął Niall i zaczął się śmiać.

Posłałam mu zabójcze spojrzenie. Nienawidzę wolnych tańców. Nie wiem czemu, ale nienawidzę. Harry złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej. Spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się, a na jego policzkach zagościły dwa dołeczki. Zaplotłam ręce na jego karku i zaczęliśmy kołysać się na boki. Było mi trochę niezręcznie, bo tylko my tańczyliśmy, ale po chwili zjawili się Zayn i Perrie oraz Louis i Laura. Wtuliłam głowę w szyję Stylesa i wciągnęłam głęboko jego zapach. Chłopak cicho zaśmiał się do mojego ucha.

-Ślicznie wyglądasz. -wyszeptał.
-Dziękuję -spojrzałam w jego oczy.
-Pierwszy raz widzę Cię w spódniczce.
-Nie za często je noszę. Wolę spodnie, ale dziś była wyjątkowa okazja... -uśmiechnęłam się.
-Oo jaka?
-Tylko raz przyjaciel kończy 20 lat.
-Przyjaciel? Myślałem, że to w ogrodzie..., myślałem, że zgadzasz się być ze mną.
-To, że jesteśmy razem nie oznacza, że nie jesteśmy przyjaciółmi, tak?
-No tak. Czyli... zgadzasz się. -posłał mi szeroki uśmiech.

Odwzajemniłam go i lekko przygryzłam wargę. Harry chyba zrozumiał o co chodzi bo zaczął zniżać swoją głowę. Dyskretnie spojrzałam na jego usta. Pełne, różowe. Na sam widok chciało się ich posmakować.
Kolejny raz się pocałowaliśmy. Był taki delikatny. Gdy usłyszeliśmy oklaski i piski, oboje się uśmiechnęliśmy. Schowałam twarz w jego ramię i zaśmiałam się.

-No nareszcie! -krzyknął Liam.

Wyprostowałam się i spojrzałam na resztę. Każdy miał na twarzy szeroki uśmiech oprócz Louisa. Stał poważny i patrzył się na nas. Uśmiechnął się dopiero, gdy spojrzał na niego Harry. Byłam taka szczęśliwa, ale znów poczułam ból. Czemu on taki jest? Czemu się wobec mnie tak zachowuje? Naprawdę miałam tego dosyć...
Niall znów włączył normalną muzykę, a my poszliśmy się czegoś napić. Zayn zrobił nam po kolejnym drinku i uniósł swoją szklankę w górę.

-Za was. -spojrzał na mnie i Harrego, a potem się uśmiechnął.

Wznieśliśmy toast i upiliśmy po łyku napoju. Usiadłam z Alex na krzesłach przy blacie w kuchni. Dziewczyna lekko uśmiechnęła się do mnie, a potem znów upiła łyk.

-Co? -zaśmiałam się lekko.
-Słodko to wyglądało.
-Weź przestań...
-Nie widziałam Cię takiej szczęśliwej od... no już od dawna.

Nic nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam poważnie w stronę Harrego, który tańczył teraz z Perrie. Alex złapała mnie za dłoń i ścisnęła lekko.

-Co się dzieje?
-Wiesz... wszystko jest okey, ale Louis... on chyba bardzo mnie nie lubi.
-Zdaje Ci się.
-Widzę jak się na mnie patrzy.
-Rose... to rób to samo co on. Pokaż, że masz obojętne zdanie wobec niego.

Alex miała rację. Czemu się w ogóle przejmuję? Chce być taki wobec mnie. Proszę bardzo.
Zauważyłam, że Liam stoi z Niallem i rozmawiają. Chwyciłam Alex za rękę i pociągnęłam w ich stronę. Gdy byłyśmy z pół metra od nich Niall gwałtownie się odwrócił i uderzył we mnie. Cała zawartość jego szklani znalazła się na mojej bluzce i spódniczce.

-Niall...
-Rose, przepraszam. -zrobił wielkie oczy.
-Nie no dobra.. nic się nie stało.

Alex podała mi chusteczkę. Zaczęłam wycierać ciuchy, ale to nic nie dawało. Harry podszedł do nas i spojrzał się pytająco.

-Zmoczyłam się trochę. -wszyscy się zaśmieli.
-Niechcący wylałem na Rose drinka -wytłumaczył Niall.
-Ty kaleko.

Nie zrozumiałam dokładnie do kogo były kierowane te słowa. Harry chwycił mnie za dłoń i prowadził na górę. Za nami usłyszałam tylko gwizdy chłopaków. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam za nim do pokoju. Styles podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać. Po chwili stał przede mną i trzymał szare dresy. Spojrzałam się pytająco, ale zaraz się uśmiechnęłam.

-Przebierz się. Nie będziesz przecież mokra chodziła.
-Dzięki. To "ty kaleko" było do mnie, czy Nialla?
-Do ciebie. -zaśmiał się.
-Dzięki!

Odwróciłam się i weszłam do łazienki. Zdjęłam mokrą spódniczkę i wytarłam nią nogi.

-Ej obraziłaś się? -usłyszałam głos Hazzy zza drzwi.

Nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się pod nosem. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam włosy. Ubrałam spodnie i naciągnęłam na nie koszulkę.

-Rose...

Harry znów zapukał. Zaśmiałam się, podeszłam do drzwi, a potem je otworzyłam. Spojrzałam poważnie i podeszłam bliżej. Położyłam wskazujący palec na jego klacie i spojrzałam mu w oczy.

-Jeszcze raz powiesz, że jestem kaleką to oberwiesz.

Mina Harrego, bezcenna. Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Chłopak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

-Osz ty...
-Taka tam ja.
-Wygodne spodnie?
-Bardzo... tylko te szpilki teraz nie pasują.

Odsunęłam się kawałek i zdjęłam buty. Harry prześledził mnie wzrokiem od stup do czubka głowy. Odstawiłam je koło szafy i znów do niego podeszłam.

-Ale jesteś niska. -zaśmiał się.
-Mam 170 cm!
-Oj nie złość się.
-Nie złoszczę. To nie moja wina, że ty taki wielki jesteś.
-Ja? Mam 182 cm.
-No to dużo.
-Wydaje Ci się.

Znów mnie przytulił i spojrzał głęboko w oczy. Stanęłam na palcach żeby nie musiał się schylać, ale on miał lepszy sposób. Chwycił mnie w pasie i podniósł do góry. Pisnęłam cicho i mocno się przytuliłam. (jeżeli czytasz w komie napisz "LOL")

-Postaw mnie głupku!
-Teraz jesteś taka wysoka jak ja.
-Harry, postaw mnie.
-A dostanę buziaka?
-Zastanowię się.

Chłopak odstawił mnie na ziemię, ale dalej trzymał swoje ręce na moich biodrach. Zaczął zbliżać swoją twarz. Nie chciałam mu dać tej satysfakcji. Zakryłam jego usta dłonią i ją pocałowałam. Zaśmiałam się i chciałam uciec z pokoju, ale mnie złapał. Zaczął gilgotać po brzuchu i przytulił się mocno od tyłu.

-Wiesz jaki jestem szczęśliwy, że jesteś dziś tu ze mną. -wyszeptał mi do ucha.
-Naprawdę?
-Tak. Dziękuję Ci za to.

Odwróciłam się przodem i dałam mu szybkiego buziaka w usta. Uśmiechnął się lekko i oparł swoje czoło o moje.

-Jest ktoś na tej imprezie, kto nic nie pił? -zapytałam.
-Laura nie pije, a co?
-Ma prawo jazdy?
-Ma, ale czemu pytasz?
-Ktoś musi nas odwieźć do domu.
-Do domu? Przecież możecie spać tutaj. Są jeszcze 2 pokoje gościnne. Chyba, że wolisz ze mną -ruszył zabawnie brwiami.
-Taa, ale ja mówię poważnie Harry.
-Ja też. Jest po 24. Zostawisz mnie i pojedziesz do domu?

Zrobił smutną minę. Wciągnęłam głęboko powietrze i uśmiechnęłam się.

-Nie. Zostanę dla Ciebie.
-No i o to chodzi. -zaśmiał się.

~~~~
Zabawa nadal trwała. Przyznam, że tak dobrze to się nigdy nie bawiłam. Niestety, po jeszcze 6 drinkach i kilku kieliszkach wódki nie kontaktowałam....




*RANO*


Dzienne światło strasznie raziło po oczach. Głowa bolała mnie z każdej strony. Zakryłam twarz ręką i poczułam jak łóżko się rusza bo ktoś obok się przekręca. Pierwsza myśl to Alex, ale po chwili także doszłam do wniosku, że to może być Harry. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w stronę owej osoby.
Serce zabiło mi szybciej. Od razu się odsunęłam w rezultacie czego spadłam z łóżka. Przesunęłam się kawałek do tyłu i zamrugałam kilka razy.

-Co? Ducha zobaczyłaś?
-Jak? Co ja... czemu my... -nie mogłam się wysłowić.
-A skąd mam wiedzieć?

Nie mogłam uwierzyć. Jak ja mogłam z nim spać? W ogóle jak trafiliśmy razem do pokoju? Chyba nie byłam aż tak nachlana....
Louis przetarł oczy, usiadł na łóżku i przejechał ręką po włosach.


Siedziałam na podłodze i nie dowierzałam. Złapałam się za głowę i po chwili na niego spojrzałam.

-Ja pierdziele. -wyszeptałam.
-Jezu. Nie bój się. Do niczego nie doszło.
-Jak my trafiliśmy do jednego pokoju?!
-Nie pamiętam połowy wczorajszej imprezy, a ty się mnie o takie coś pytasz!

Lepiej zacząć dnia to nie można. Dosyć, że też nie pamiętam co działo się po 2 w nocy, to jeszcze to!

-Udało Ci się. -zaczął ochrypłym głosem.
-Niby co? -nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No z Harrym... omotałaś go.
-Jak omotałam?
-Po co to robisz? Dla sławy, czy kasy?
-Dla sławy? Ty sobie żartujesz?
-A co? Myślisz, że uwierzę, że to wszystko jest prawdą? Przyznaj się.
-Ale do czego? Jestem z Harrym bo go kocham!
-Tak, tak. Na pewno. Lecisz na kasę .. chcesz go wykorzystać.
-Louis... ty jesteś naprawdę pojebany! Aż tak mnie nienawidzisz?! Co ja ci kurwa zrobiłam?!

Nie chciałam tego więcej słuchać. Wstałam i wybiegłam z pokoju. W salonie panował niezły burdel. Zauważyłam, że na kanapie śpi Liam, a na fotelu Laura. Na szczęście się nie obudzili.
Podeszłam do drzwi, ubrałam płaszcz, chwyciłam torbę i już chciałam wyjść, ale był problem. Moje szpilki zostawiłam u Harrego w pokoju. Nie miałam zamiaru się wracać na górę. Na szczęście przy drzwiach stały czerwone supry. Obstawiałam, że są Niallera i pozwoliłam je sobie pożyczyć. Zapięłam rzepy i wyszłam z domu. Byłam roztrzęsiona. Dopiero teraz zauważyłam, że po policzkach płyną mi łzy. Czemu on jest taki chamski!? Nie wchodzę mu w drogę. Nie rozmawiam, żeby nie było kłótni, a gdy tylko chcę się dowiedzieć czemu spaliśmy w jednym łóżku zaczyna mnie obrażać....
Nie minęło 10 minut, a byłam już w połowie drogi. Nie patrzyłam na to, czy jestem rozmazana. Czy mam dobrze ułożone włosy. Po prostu chciałam być jak najszybciej w domu...
Po chwili usłyszałam nadjeżdżający samochód. Ewidentnie zwolnił, a szyba od strony kierowcy się otworzyła.

-Podwieźć Cię?






Hello :D Przybywam z kolejnym rozdziałem :) Mam wielką prośbę, żebyście w komentarzu napisali co wam się podoba, a co nie, ok? Bardzo mi zależy na waszej opinii :*
Dziękuję za wszelkie nominacje :P
Jak myślicie, kto był w samochodzie?
Co będzie się dalej działo?

Ps. Taka smutna wiadomość... w ankiecie pojawiło się 6 głosów na odpowiedź NIGDY do pytania "Jak często komentujesz?".
Tak trudno zostawić chociaż "super" w komentarzu? Wiecie nawet takie krótkie słowo daje motywację :)
Oczywiście dziękuję tym, którzy komentują zawsze lub czasami :* Kocham Was <3

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 14#

*SOBOTA*


Początek lutego. Na ulicach resztki śniegu. Pary chodzące na spacery, trzymające się za ręce... po prostu zakochani. Chciałabym tak mieć. Poczuć, że ktoś mnie kocha. Pójść na długi spacer. Znaleźć tą drugą połówkę.

Godzina 18;00, a ja siedzę na parapecie i przyglądam się ludziom chodzącym po ulicy. Światła latarni ukazują ich radosne twarze. Są szczęśliwi. Nic ich nie trapi. Ja akurat mam przeciwnie. Siedzę tu już chyba drugą godzinę i myślę.... Myślę nad tym, czy pójść na imprezę urodzinową Harrego. Z jednej strony bardzo chcę. Chcę pobyć z nim trochę dłużej. Poczuć to ciepło, gdy patrzy się na mnie swoimi pięknymi oczami. Niestety zawsze jest ta druga strona. Czemu nie chcę iść? Louis... Po prostu się boję. Nie chcę znów się z nim kłócić. Nie chcę, żeby przeze mnie Harry miał z nim zgrzyty...

Od czasu incydentu z Lou, z Harrym widziałam się tylko raz. Zespół miał nagrywanie piosenki i nie mogliśmy się widywać. Z jednej strony dobrze bo mogłam pobyć sama. Jedyny kontakt to kilka sms'ów na dobranoc.
Oczywiście w czwartek, rano wysłałam Harremu życzenia... odpowiedzi brak. Było trochę smutno, ale rozumiem...

Na ulicy zobaczyłam znajomą mi postać. Niechętnie zeszłam z parapetu i ruszyłam do salonu. Mama z tatą rozwaleni na kanapie z miską popcornu... nie często mam taki widok. Uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je szeroko. Wieczorne zimno otuliło moją twarz.

-Chora chcesz być? -Alex uśmiechnęła się szeroko.
-Może.

Także pokazałam zęby i wpuściłam dziewczynę do środka. Grzecznie przywitała się z moimi rodzicami, zdjęła buty, płaszcz i poszłyśmy na górę.

-To jak, gotowa? -zapytała siadając na krześle.
-Nie idę.
-Co? Czemu?
-Sama nie wiem. Czuję, że nie powinnam.
-Aha... no ja też nie idę.

Spojrzałam na nią pytająco.

-Twój chłopak zaprosił mnie razem z tobą.
-Po pierwsze.. to nie jest mój chłopak! Po drugie.. idź sama.
-Taa napewno. Ja ich znam kilka dni, a ty jesteś przyjaciółką.

Też prawda. Alex została zaproszona. Harry powiedział, że jeżeli to jest moja przyjaciółka to jego też. Zaprosił nas obie... szkoda tylko, że ja się tam nie wybierałam.

-No Rose... chodź. Będzie fajnie. -posłała mi radosny uśmieche.
-Nie wiem... jak sobie przypominam to z Louisem.. -spuściłam wzrok.
-Jeżeli nie pójdziesz to się nie przekonasz, czy coś się zmieniło. Przecież jeszcze się z nim nie widziałaś.

Alex miała rację. Co będzie to będzie. Może Louis mi wybaczy.
Wciągnęłam głęboko powietrze i lekko się uśmiechnęłam do przyjaciółki. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam przygotowane rzeczy. Nadal byłam niepewna, ale postanowiłam zaryzykować. Weszłam do łazienki i zaczęłam się szykować. Lekki makijaż, fryzurka , cichy i gotowe. Po 15 minutach wyszłam z pomieszczenia.
Alex stanęła przede mną i ruszyła zabawnie brwiami .

-Mmm, ale kicia.




Znów wybuchnęłyśmy śmiechem. Wygładziłam swoją spódniczkę i obejrzałam się w lustrze. 

-Nie za... elegancko? Wyzywająco?
-W sam raz.
-Na pewno? Chyba wyglądam jak dziwka.
-Ciebie pojebało? Jesteś śliczna i nie wyglądasz jak jakaś dziwka. Twój chłopak oszaleje na twoim punkcie.

Odwróciłam się i lekko wkurzona spojrzałam na przyjaciółkę. Ona podniosła ręce w symbolu poddania się i zaczęła się śmiać.

-Spokojnie. Tak, tak to nie jest twój chłopak, ale przyznaj... podoba Ci się.
-Podoba, ale co z tego? -znów odwróciłam się w stronę lustra.
-Jak co z tego? Ty jemu też!
-Wydaje Ci się. To jest gwiazda. Z byle kim się nie umawia.

Widocznie Alex miała już dosyć moich słów bo machnęła ręką i poszła do łazienki. 
Poprawiłam włosy i usiadłam na łóżku. Czasami też miałam siebie dosyć. Podwinęłam lekko rękaw i przejechałam palcem po nowych ranach. Tak.. znów się pocięłam. Wiedziałam, że nie mogę, ale jednak to zrobiłam. Obiecałam Harryemu, ale się okaleczyłam. Miałam już za dużo na głowie. Musiałam jakoś od tego uciec...
Gdy usłyszałam, że drzwi od łazienki się otwierają, szybko naciągnęłam rękaw. Wstałam z łóżka i popatrzyłam na Alex.

-To jak? Jesteś już gotowa? -zapytała.
-Tak jestem. -uśmiechnęłam się lekko.
-Yhmm.. tylko teraz tak. Ty nie masz prawka, ja nie mam prawka... kto nas zawiezie?

To było słuszne pytanie. Na dworzu ciemno. Ulice były oświetlone lampami, ale nie chciałam ryzykować. Chwilkę pomyślałam i lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy. 

-Tatuś.

Zeszłyśmy szybko na dół. Podeszłam do kanapy i przytuliłam tate od tyłu. 

-Tatusiu... wiesz jak ja Cię kocham...
-Yhmm co tym razem?

Mama i Alex zaczęły się cicho śmiać. Usiadłam obok mojego "starszego" i spojrzałam mu w oczy.

-No bo wiesz... Harry, ten mój kolega, ma dziś urodziny i jesteśmy zaproszone... ale nie mamy czym jechać. -zrobiłam oczy jak kotek.
-I sądzisz, że Was zawiozę? 
-No proszę, proszę, proszę -uklęknęłam przed nim.

Wtedy to już wszyscy się śmieli. Spojrzałam błagalnie, a tata jęknął.

-Dobra! Na, którą? 
-Na 20;00 -Alex odpowiedziała za mnie.
-Idę się ogarnąć  -powiedział i poszedł w stronę łazienki.

Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam na równe nogi. Otrzepałam kolana. Mama podparła brodę na ręce i patrzyła się na mnie tym swoim "mądrym" wzrokiem. 

-Tata was zawiezie, a czym wrócicie i o której?

Ugh... czemu jestem taka głupia? Znów nie przemyślałam do końca. Tata, przecież nie przyjedzie po nas w nocy, a raczej tam każdy będzie pił. Zostaje nam, albo zostać na noc, albo przyjść do domu piechotą.
To drugie na bank odpada...

-Może, ktoś z gości nas odwiezie -odpowiedziałam i spojrzałam na Alex.
-A jak nie?
-Jeju mamo, nie wiem. Zostaniemy na noc.

Rodzicielka zrobiła poważną minę. W takich chwilach normalnie się jej bałam.

-Coś wymyślimy  -uśmiechnęłam się lekko.

W tej samej chwili przyszedł tata. Spojrzałam na zegarek. 19;27. Jeszcze był czas. Powiedziałam mu, że jak będziemy mieli już jechać to zejdziemy. Posłałam rodzicom szczery uśmiech i poszłyśmy z powrotem na górę.

~~~~

Trochę się zasiedziałyśmy przed komputerem. Godzina 19;57, a my dopiero w samochodzie. Oczywiście tata zrobił nam na złośc i nie zawołał. 
Powiedziałam mu jak dojechać i wtedy się uspokoiłam. Tak w ogóle nie wiem, czym się stresowałam. Przecież można się spóźnić kilka minut.
Gdy byliśmy w połowie drogi dostałam sms od Harrego.

"Gdzie jesteście? Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś :* "

Już nie odpisywałam. Schowałam telefona do torby i spojrzałam na Alex. Dziewczyna posłała mi lekki uśmiech. Byliśmy niedaleko domu chłopaków. Powiedziałam tacie żeby na wysadził bo to tylko kawałek dalej. Z niechęcią, ale to zrobił. Pożegnałyśmy się z nim i ruszyłyśmy w kierunku domu. Niecałe 10 metrów od budynku było słychać muzykę. W brzuchu poczułam lekki ucisk. Przyznam trochę się stresowałam.
Stałyśmy już przy drzwiach. Spojrzałam na Alex, a ona na mnie. Nacisnęłam na dzwonek. Nikt nie otwierał. Zrobiłam to kolejny raz i tym razem zadziałało. Przed nami stanął uradowany Liam. Uściskałyśmy się z nim na przywitanie i weszłyśmy do środka. Muzyka podkręcona chyba maksymalnie. Wszędzie jakieś ozdoby. Kolorowe balony, serpentyny. 
Liam wziął od nas płaszcze,a my weszłyśmy w głąb salonu. Słychać już było uderzenia szkła. Na pewno wznosili toast za jubilata. 
Poczułam czyjąś rękę na talii. Odwróciłam się i ujrzałam ten śliczny uśmiech.

-Już myślałem, że nie przyjdziecie. -przytulił mnie i pocałował w policzek.
-Sorrki, miałyśmy problemy z dojazdem -lekko się uśmiechnęłam.

Harry przywitał się z Alex i zaprowadził nas do reszty. Znów stres... przed nami stała reszta One Direction i jakieś 2 dziewczyny. Niall podszedł do nas i mocno uściskał Alex. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, a ja się uśmiechnęłam. Razem powiedziałyśmy głośno "hej" i wszyscy się na nas spojrzeli. Ucisk w brzuchu jeszcze bardziej  dał o sobie znać. Nagle muzyka trochę przycichła. Harry stanął obok nas i zaczął przedstawiać.

-Alex, Rose... to jest Perrie, narzeczona Zayna.
-Cześć miło mi was poznać -blondynka podeszła do nas i uściskała.
-Hej, nam Ciebie też. -uśmiechnęłyśmy się do niej.
-A to jest Laura... moja kuzynka i nasz przyjaciółka.

Dziewczyna tak samo podeszła do nas i się przywitała. No to jedno z głowy.. znamy wszystkich na imprezie.
Wzrokiem przejechałam po wszystkich i na chwilę zatrzymałam się na Louisie. Chłopak siedział przy blacie i pił, jak sądzę, drink. Znów ta myśl, że nie powinnam tu przychodzić. Nie chciałam popsuć w jaki kolwiek sposób imprezy Harrego. Styles uśmiechnął się i zaprowadził nas w kierunki stolika z napojami.

-Czego się napijecie? Drink, piwko?
-Ja poproszę drinka, ale słabego. -Odpowiedziała Alex.
-Ja też poproszę. Chłopak podał nam szklanki z kolorową cieczą, a potem podniósł swoją.
-Wszystkiego najlepszego. -uśmiechnęłam się.
-Dziękuje kotku.

Stuknęliśmy się szklankami i wypiliśmy po łyku. Czułam jak moje policzki oblał rumieniec. Harry przeprosił nas na chwilę i gdzieś zniknął.

-I on niby woli kogoś innego? -Alex uśmiechnęła się cwaniacko.
-Oj bądź cicho.

Przeszłyśmy w głąb domu gdzie stała Perrie i Laura. Zaczęłyśmy rozmawiać. Okazały się bardzo fajnymi dziewczynami. Miałyśmy wiele wspólnych tematów. Po chwili muzyka znów zabrzmiała głośniej. Chłopacy podeszli do nas i poprosili do tańca. Wszystkie się zgodziłyśmy. Liam tańczył z Laurą, Zayn z Perrie, Niall z Alex, a Harry ze mną. Co kilka piosenek następywała , albo zmiana partnerów, albo krótka przerwa na odpoczynek i napicie się. Przyznam bawiłam się bardzo dobrze. Jeszcze nigdy nie byłam na takiej świetniej imprezie.

*2 GODZINY PÓŹNIEJ*

Byłam wykończona. Przez rok tyle nie tańczyłam. Siedziałam z Zaynem i Perrie w kuchni a reszta gdzieś w salonie. Na prawdę ta impreza była najlepsza... a raczej tak mi się wydawało. Spojrzałam na kanapę, na której siedział Louis, Niall i Alex. Oczywiście Horan był zajęty rozmową z moją przyjaciółką. Przeniosłam wzrok na Louisa. Był wsłuchany w ich rozmowę. Nagle odwrócił się i spojrzał na mnie. Poczułam jak serce mi przyspiesza. Nie wiem czemu, ale chciałam z nim porozmawiać. Zebrałam się na odwagę i wstałam z krzesła. Chłopak bujnął się i także wstał z kanapy, ale nie szedł w moją stronę tylko w stronę sypialni. Spuściłam wzrok. Naprawdę miał mnie dosyć. W ogóle nie miał zamiaru ze mną porozmawiać. Poczułam się trochę słabo. Podeszłam do drzwi prowadzących do ogrodu i wyszłam na zewnątrz. Zimno po raz kolejny dziś otuliło moją twarz. Zauważyłam mały stolik i ławki. Usiadłam na jednej i złapałam się za głowę. Czemu to się dzieje? Nie chcę mieć takiego życia... Gojące się rany zaczęły dawać mi o sobie znać. Podwinęłam rękaw i delikatnie przejechałam po nich palcami.

-Obiecałaś mi. -usłyszałam za sobą głos.

Szybko odwróciłam się w jego stronę. Harry stał tuż za mną. Jego oczy były skierowane na moją rękę. Z powrotem naciągnęłam rękaw. Chłopak przeniósł wzrok na moją twarz.

-Czemu to zrobiłaś?
-Przepraszam -tylko tyle dałam radę wypowiedzieć.

Chłopak usiadł obok i złapał się za głowę. Kolejny raz poczułam ból w sercu.

-Oszukałaś mnie.
-Harry... musiałam..
-Musiałaś? Nie mogłaś się po prostu wypłakać? Obiecałaś mi. -spojrzał się zaszklonymi oczami.
-To nic nie daje. Nie uwalnia od zmartwień. Ty tego nie zrozumiesz bo masz idealne życie.... czułam, że dziś się coś stanie. Louis się nie odzywa, unika mnie.. teraz to. W waszym życiu nie ma dla mnie miejsca. Nie powinno mnie tu być. -wstałam i ruszyłam w kierunki domu.

Harry złapał mnie za dłoń i odwrócił w swoją stronę.

-Boli mnie to, że robisz sobie krzywdę.
-Jeżeli odejdę... nie będziesz już się o mnie martwił. -spuściłam głowę.
-Odejdziesz? Nie chcę żebyś odchodziła. Zależy mi na tobie.
-Ale ze mną są tylko kłopoty.
-Nie prawda. Gdy cię spotkałem to był mój szczęśliwy dzień. Chciałem poznawać Cię bardziej... -spojrzał mi w oczy.
-Zepsułam Ci urodziny.
-Prędzej, czy później bym się dowiedział. A teraz muszę Ci coś powiedzieć. -w moich oczach pojawiły się łzy.

Harry wciągnął głęboko powietrze i lekko się uśmiechnął. Byłam przerażona. Spojrzałam pytająco na chłopaka.

-Zakochałem się w tobie. -walnął prosto z mostu.

Zatkało mnie. Harry Styles się we mnie zakochał? Niezły żart.

-Za dużo wypiłeś -zaśmiałam się.
-Wypiłem tylko 2 drinki. Naprawdę się zakochałem. -włożył pasemko moich włosów za moje ucho.

Czułam jak się rumienię. To było nierealne. Na pewno robił sobie ze mnie jaja. Spojrzałam mu w oczy i lekko się uśmiechnęłam.

-Nie kupiłam Ci prezentu. Z tego wszystkiego zapomniałam.
-Nie zależy mi na prezencie. Zależy mi na tobie. Jedyny prezent jaki chciałbym od ciebie to pozwolenie na to...

Przejechał delikatnie palcem po mojej wardze i zbliżył swoje usta do moich. Serce mi przyspieszyło. Miałam z 3 sekundy na reakcję. Sama nie wiedziałam, czy pozwolić mu na to, czy się odsunąć. Ostatecznie zaryzykowałam. Nasze usta się złączyły. Były takie ciepłe. Rozłączyliśmy się i uśmiechnęliśmy szeroko. Spojrzałam mu w oczy i zaplotłam ręce za jego karku, a on swoje wokół mojej talii.

-Przepraszam, że złamałam obietnicę.
-Nie mówmy o tym co było. Żyjmy tą chwilą. -znów delikatnie złączył nasze usta.






Hej ludziska  Po pierwsze przepraszam, że nie dodalam wczesniej rozdziału, ale miałam komputer w naprawie ;/ po drugie dziekuje za tyle komentarzy Nastepny nie wiem kiedy ale postaram sie jak najszybciej  kochammm !