Położyłam się na łóżko bo do 18;00 została jeszcze niecała godzina. W głowie miałam myśli o Harrym, Niallu, Alex, Mikeu. Pierwsze pytanie, które przyszło mi do głowy to "Czemu Niall powiedział w kafejce, że jestem dziewczyną Harrego?". Widocznie Styles musiał mu o mnie powiedzieć skoro znał moje imię, ale czy wspominał coś o tym, że jestem jego dziewczyną? Przecież to nierealne. Druga myśl to "Czy Alex wybaczy mi to co powiedziałam i przejrzy na oczy co do Luke'a?". To było moje największe utrapienie. Nie chciałam stracić najlepszej przyjaciółki. Ona jedyna mnie rozumiała... Ostatnia myśl to Mike. Znaliśmy się od dawna. Przyjaźniliśmy się. Jego propozycja o pójściu na kręgle mnie zadziwiła. On chciał się ze mną umówić, czy poprostu spotkać jako kumple? Nie miałam bladego pojęcia. Przyznam jest przystojny i w ogóle, ale nigdy nie myślałam o tym żeby być z nim bliżej....
Otrząsnęłam się i przetarłam twarz dłońmi. Na dole usłyszałam głosy. Spojrzałam na zegarek. Była 17;57! Niemożliwe, że aż tak się zamyśliłam. Spojrzałam ostatni raz w lusterko i zeszłam na dół. W połowie schodów spotkałam tatę.
-Ooo właśnie po Ciebie idę. Mike przyszedł -uśmiechnął się.
Wciągnęłam głęboko powietrze i razem z tatą zeszłam do salonu gdzie siedzieli mama i Mike.
-Hej Rose. -przywitał się Mike.
-Cześć. To jak idziemy?
-No jasne -obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
Ubrałam płaszcz, buty i mogliśmy wychodzić.
-Rose o której wrócisz? -zapytała mama.
-Nie wiem.
-Niech się pani nie boi. Przypilnuję ją i odprowadze do domu. -zagwarantował Mike.
Rodzice posłali mu wdzięczne uśmiechy, a po chwili wyszliśmy na zewnątrz. Było już ciemno i zimniej niż za dnia. Zapiełam szczeliniej płaszcz, a ręce ukryłam w kieszeniach. Jedyny minus Mike'a to to, że nie ma prawa jazdy, więc do klubu musieliśmy dostać się na piechotę.
-Ładnie dziś prawda? -zapytał.
-Hmm, tak piękne niebo.
-Lubię się patrzeć na gwiazdy. Czuję się wtedy wolny.
-Wiesz... nigdy tego nie próbowałam -zaśmiałam się.
-No to musisz. To ucieczka od wszystkich zmartwień.
Uśmiechneliśmy się do siebie. Byliśmy już niedaleko klubu Astral. Zostało nam może 5 minut drogi.
-Kurde, ale zimno. -zatrzęsłam się.
-Trzeba się było grubiej ubrać. -zaśmiał się chłopak.
-Nie pomyślałam.
-Oj Rose, Rose...
Chłopak wyciągnął swoją rękę z kieszeni i obiął mnie ramieniem. Chwilę czułam się dziwnie. Te cholerne wspomnienia wróciły.... Mike chyba zauważył, że czuję się nieswojo i zabrał rękę.
-Przepraszam. Zapomniałem...
-Nie, nic się nie dzieje. Było mi o wiele cieplej -uśmiechnęłam się.
Chłopak chyba zrozumiał, że to pozwolenie i znów mnie obiął. Poczułam jego ciepło. Było miło. Nawet bardzo.
Po chwili byliśmy już pod Astralem. Mike otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Zdjeliśmy nasze płaszcze i daliśmy je do szatni.
Chłopak zapłacił za wynajem toru i podał mi buty.
-40 tak? -zapytał.
-Dokładnie -uśmiechnęłam się.
Usiedliśmy na ławce przy podajniku do kul i przebraliśmy obówie.
Ogólnie tłoku nie było. Obrócz nas w kręgle grały jeszcze dwie para, a w drugiej części budynku kilka osób w bilard.
-Ty czy ja? -zapytał łapiąc żółta kulę w ręce.
-Ty. Ja już nie pamiętam jak to się robiło -zaśmiałam się.
Mike przyjął pozycję, zamachnął się i wypuścił kulę z dłoni.
-O brawo! Aż sześć! -zaczęłam mu klaskać.
-Zobaczymy jak ty to zrobisz!
Posłałam mu pewny siebie uśmiech. Skoncentrowałam się i rzuciłam kulę... jeżeli można to nazwac rzuceniem.
No i jak zawsze pech. Zbiłam tylko 2 kręgle. Odwróciłam się do Mike'a i zrobiłam poważną minę.
-O Rose. Aż dwa -zaczął się śmiać.
-Tylko, że ja nie grałam od ponad pół roku, więc wiesz ... -nie skończyłam.
-Ja też.
-Jak to?
-Wcześniej zawsze przychodziliśmy tu w trójkę. Ty, Alex i ja. Po twoim wyp... -ugryzł się w wargę.
-Co po moim wypadku? -podeszłam do niego.
-Alex większość czasu spędzałam z Lukiem. Samemu to się nie opłaca grać, więc nie przychodziłem.
-Nie wiedziałam, że aż tyle się pozmieniało.
-Trochę przegapiłaś.
Mike znów rzucił i zbił wszystkie. Uśmiechnął się lekko. Chwyciłam kolorową kulę i podeszłam do przodu. Chłopak stanął za mną. Jedną ręką złapał za moją dłon, a drugą położył za talii.
-Pomogę Ci -szepnął mi do ucha.
Trochę było mi niezręcznie. Ta bliskość. Wciągnęłam głęboko powietrze i skupiłam się na instrucjach Mike'a. Gdy zapytał, czy już rozumiem kiwnęłam głową na "tak". Zrobiłam wszystko tak jak mi powiedział i udało się. Na torze został tylko jeden kręgiel. Zaczęłam skakać z radości, podeszłam bliżej nigo i przytuliłam. Jego mina była bezcenna. Ogarnęłam się trochę i dalej graliśmy.
*30 MINUT PÓŹNIEJ*
Gra była zacięta. Różnica punktów wynosiła tylko 4. Oczywiście on wygrywał. Była moja kolej. Zamachnęłam się i wypuściłam kulę z dłoni. Kolejne 8 punktów do góry. Uśmiechnięta odwróciłam się w jego stronę, ale po chwili spoważniałam. To co zobaczyłam podniosło mi ciśneinie dwukrotnie. Moja kochana przyjaciółeczka i jej niby najwspanialszy chłopak szli w stronę torów. Mike też ich zauważył i podszedł do mnie.
-Rose. Coś się stało?
-Jak widzę ją z tym frajerem to aż mnie trzepie.
-To już chyba wiem o co była kłótnia...
-W połowie o niego.
Wielce zakochana para nawet nie zwróciła na nas uwagi. Na szczęście nie mieli toru obok nas. Odwróciłam wzrok i próbowałam skupić się na grze. Szkoda tylko, że nie dawałam rady. Alex co chwilę się śmiała i przytulała do Luke'a. Niekiedy namiętne pocałunki, a mi aż się chciało rzygać.
-Rose. Może już pójdziemy? Jesteś za bardzo roztrzęsiona żeby grać.
-Nie będziesz zły? -spojrzałam mu w oczy.
-Oczywiście, że nie. Poza tym też go nie lubię. -uśmiechnął się.
Przebraliśmy spowrotem nasze buty i poszliśmydo szatni. Odebraliśmy płaszcze, ubraliśmy się i wyszliśmy na zewnątrze. Myślałam, że nie wyrobię. Na dworzu musiało być chyba z -10. Szczelnie zapięłam płaszcz i schowałam ręce.
-To jak? Idziemy już do domu? -zapytał trochę zawiedziony.
-Hmm mam propozycję, ale nie wiem, czy się zgodzisz.
-Zależy jaką -uśmiechnął się.
-Może pójdziemy do mnie? Zrobimy razem kolację i zjemy z moimi rodzicami?
-Wiesz co.... z wielką przyjemnością.
Obdarzyliśmy się uśmiechami i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Na miejscu byliśmy w 10 minut. Było tak zimno, że prawie biegliśmy. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. W budynku było słychać grający telewizor i moich rodziców. Zdjęliśmy zbędne rzeczy i udaliśmy się do salonu.
-O już wróciliście? -zapytał tata.
-Taa był za duży tłok -skłamałam. -Ale mamy dla was niedpodziankę.
-Aż się boję -zaśmiała się mama.
-Nie ma czego. Po prostu zostańcie tu a my wszystko zrobimy.
Rodzice posłuchali i dalej oglądali telewizję. My poszliśmy do kuchni. Usiadłam na blacie i zaczęłam się zastanawiać.
-Hmm to co zrobimy na ta kolację? -zapytała.
-Masz może krczaka, kapustę, kukurydzę, ogórki, cebulę, ketchup i majonez? -uśmiechnął się.
-Powinno sie znaleźć.
Zeszłam z szafki i zaczęłam szukać. Odziwo wczoraj rodzice zrobili bardzo porządne zakupy.
-Wszysko jest -powiadomiłam i postawiłam puszkę z kukurydzą na szafkę.
-No to zaczynam gotować -zaśmiał się Mike.
Chłopak wytłumaczył mi co mam zrobić. Zrozumiałam wszystko i wzięłam się do roboty. Krzątaliśmy się po całej kuchni. Narobiliśmy niezły syf, ale było warto. Razem z Mike'm zrobiliśmy nieziemską sałatkę. Włożyliśmy ją do miski i zanieśliśmy na stół.
-Ta dam ! Oto pyszna kolacja naszej roboty. -powiedziałam do rodziców.
-Ooo jak miło -oboje podeszli do stołu.
Przyniosłam jeszcze talerze, sztućce i wszyscy usiedliśmy. Każdy nałożył sobie nasze dzieło i zaczęliśmy jeść.
-Mmmm, ale to jest dobre! -odezwał się tata.
-Dziękuję -odpowiedział Mike.
-Chłopaku ty masz talent do gotowania. Czemu pracujesz jako fryzjer?
-Tak jakoś wyszło.
-Takie czasy tato -odpowiedziałam.
Przez resztę czasu trwała cisza. Gdy wszyscy zjedli zaczęłam sprzątać, ale mama mi przerwała.
-Wy przygotowaliście. My posprzątamy. -zabrała mi talerze z rąk.
-No dobrze -uśmiechnęłam się.
Razem z Mike'm poszliśmy do mojego pokoju. Zapaliłam światło i zasłoniłam okno balkonowe.
-Artystka, więc pokój też tak musi wyglądać -zaśmiał się chłopak.
-Co masz na myśli?
-Masz wielki talent do rysowania, a twój pokój jest cału poobklejany właśnie w twoich dziełach.
-To tylko takie bazgroły -usiadłam na łóżku.
-Nie bazgroły tylko arcydzieła.
Zdzwiło mnie to co zrobił Mike.... Zgasił światło i po omacku położył się na podłodze tuż pod oknem, które było w skosie dachu. Podłożył sobie jedną rękę pod głowę, drugą położył na brzuch i wpatrywał się w niebo.
-Przyjdziesz koło mnie, czy będziesz tak siedziała? -zaśmiał się.
Na czworakach podeszłam do niego i położyłam się obok. Niebo było naprawdę piękne. Czarne, a na nim miliony świecących gwiazd. Wciągnęłam głęboko powietrze. Mike miał rację. Gdy patrzyłam na te światełka zapominałam o wszystkim. Ale zauważyłam coś innego... Od kilku dni jestem prawie cały czas wesoła. Nie myśle o tamtym dniu. Żyję teraźniejszością i przyszłością. Czy to możliwe? Zapomniałm o tym, gdy spotkałam... Harrego.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Odwróciłam głowę w stronę Mike'a i napotkałam jego oczy. Patrzył się na mnie.
-Co? -zapytałam.
-Jesteś śliczna -odpowiedział cicho.
-Ja? Chyba Ci się coś pomyliło -zażartowałam.
-Tak ty. Naprawdę jesteś śliczna.
Przez chwile trwała cisza. Patrzyliśmy sobie w oczy. Chłopak zrobił ruch i delikatnie pocałował mnie w policzek. "Jeju" pomyślałam sobie i lekko się uśmiechnęłam.
-Fajnie jest mieć takiego przyjaciela -powiedziała i przytuliłam się lekko do niego.
-Fajnie jest mieć taką przyjaciółkę.
Po tych słowach oboje usłyszeliśmy dzięk telefonu Mike'a. Chłopak wyciągnął go z kieszeni i spojrzał na ekran. Odebrał połączenie.
-Hallo....U Rose....O Boże co za kaleka, tak zaraz będę.
Zablokował telefon i spojrzał na mnie.
-Co jest? -zapytałam.
-Mary. Moja siosta przewróciła sie i chyba złamała rękę. Mama dzwoniła, żebym poszeł do domu do Jackoba bo został u sąsiadki, a ona jedzie do szpitala z małą.
-Szkoda, ale super bohater Mike Cand musli lecieć na ratunek młodszemu bratu. -zaśmiałam się.
-Ja? Super bohater? O nie pochlebiaj mi bo się zarómieni.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Wstaliśmy z podłogi i poszliśmy do salonu. Chłopak pożegnał się z moimi rodzicami, ubrał buty i płaszcz, uściskał mnie na pożegnanie i wyszedł.
Wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Przypomniało mi się, że Harry powiedział, że zadzwoni. Spojrzałam na ekran. Nic... Pusto... Westchnęłam głęboko i poszłam do łazienki.
Była 19;36. I tak nie miałam co robić, więć już się umyłam. Ubrałam piżame i poszłam do salonu oglądać z rodzicami telewizję.
*NASTĘPNY DZIEŃ*
Było kilka minut po 11. Krzątałam się po pokoju. Nareszcie od kilku tygodni wzięłam się za sprzątanie. Szczęście, że wczoraj Mike nie zdążył się dokładnie mu przyjrzeć. Chwyciłam ściereczkę i zaczęłam ścierać kurze. Pozdejmowałam książki z półki i położyłam je na krzesło. Moją uwagę przykuł dzwonek do drzwi. Chwila ciszy, niewyraźny głos mojej mamy, a po chwili już bradzo wyraźny krzyk.
-Rose! Zejdź na dół!
Odłożyłam szmatkę, wytarłam ręce w spodnie i zeszłam na dół. Na widok osoby stojącej w salonie, aż mnie zamurowało....
Hello <3 Podoba się?? Mam nadzieję, że tak :) Co do Luke'a i Mike'a .. informację możecie znaleźć w poscie Bohaterowie :D
Trochę się zasmuciłam bo pod 2 rozdziałem było 8 komentarzy, a pod 3 tylko 4 ;(
No cóż... mam powód żeby się przyłożyć i zacząć lepiej pisać ;)
Z góry przepraszam za błędy :) I jedna taka prośba ... jeżeli macie koleżanki, kolegów, którzy lubią czytać opowiadania to proszę o polecenia.. może kogoś to badziewie zainteresuje :)
Nexttt! Zajebisty!
OdpowiedzUsuńDaj już Next !
OdpowiedzUsuńnext!!! kochana kocham!!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńSuperrr ;* /Emi
OdpowiedzUsuńOO kurde next !!! ;D
OdpowiedzUsuńOmomo *.* Zajebistyy <3 /Olka ;*
OdpowiedzUsuńaaaw. :D <3 czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo fajnie że piszesz takie długie rozdziały, nie jak niektórzy :P
OdpowiedzUsuńI te zdjęcia ubrań które wstawiasz *_________* zajebiste!
Czekam na następny ;)
Boski ♥ / Andzia
OdpowiedzUsuńproszę o next i zapraszam na mój :D dopiero zaczynam więc proszę o wiele komentarzy :D
OdpowiedzUsuńhttp://mojezyciezmienilosiedziekiniemu.bloog.pl/