wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 44#

Weekend mijał o wiele szybciej niż sobie wyobrażałam. Jest niedziela, wieczór. Siedzę w domu, wtulona w ramię Mikea, oglądając jakiś tandetny film. Między nami jest już wszystko ułożone. Nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Siedzę tutaj, obok niego z jedną myślą. Muszę powiedzieć mu prawdę. Prędzej, czy później i tak się dowie. Albo ode mnie, albo od wściekłej Alex. Od piątku ani razu do mnie nie dzwoniła, nie pisała. Bałam się, że może już wie. Że Harry się wygadał, ale to by znaczyło, że Mike też wie.
Spojrzałam na niego dyskretnie i nic. Nic nie wyczytałam z jego twarzy. Gdyby wiedział... Na pewno już dawno próbowałby przemówić mi do rozsądku. Już sama zamotałam się w tych myślach. Postanowiłam zaryzykować...

-Mike?
-Tak?
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też, kotku.

Chłopak uśmiechnął się szeroko, następnie składając krótki pocałunek na moim czole. Ja mówiłam to po przyjacielsku, a on z serca. Kochał mnie jakbym była najważniejsza osobą w jego życiu...

-Muszę Ci coś powiedzieć. Jeżeli naprawdę mnie kochasz to pozwól mi wytłumaczyć do końca, a dopiero wtedy się wściekaj, ok?

Nic nie powiedział, tylko patrzył ze skupieniem. Czułam jak w środku cała się trzęsę. Wciągnęłam głęboko powietrze, siadając twarzą do niego. Nie miałam pojęcia jak zacząć. Myśli krążyły po mojej głowie. Najwięcej było tych, jaka będzie jego reakcja. Jeżeli nie powiem to się nie przekonam...

-Od jakiegoś czasu... Okłamuję Ciebie i Alex. Nie chcę tego, więc nadszedł czas żeby powiedzieć wam prawdę. Spotykam się z Lukiem. To znaczy spotykałam bo wyjechał. Jako koledzy. Nic więcej.

Niepewnie spojrzałam na twarz Mikea. Wydawał się spokojny, ale wiedziałam, że to tylko maska. Jego brwi mówiły o wszystkim. Były ściągnięte. Pokazywały, że walczy ze sobą od środka. Postanowiłam kontynuować.

-Spotkałam go w dzień, gdy wyprowadziłam się od Harryego. Był inny niż zawsze. Przeprosił mnie za swojej wcześniejsze zachowanie. Mówił, że chce się zmienić. Wiem, że to głupie, ale postanowiłam dać mu szanse. Wykorzystał ją. Zaraz zaczniesz swój monolog o tym jaka jestem nienormalna, że powinnam się leczyć, ale on naprawdę się zmienił. Jakby nie był sobą. Był miły, zabawny. Polubiłam go. Zaczęliśmy spotykać się co raz częściej. Chodziliśmy na imprezy, ale musiał wyjechać. Dostał ofertę kursów fotograficznych w Nowym Jorku. Zaczął zmieniać swoje życie właśnie od tamtego momentu... gdy się spotkaliśmy jako wrogowie, a pożegnaliśmy jako przyjaciele. To nienormalne, ale taka jest prawda. Przekonałam się na własnej skórze, że człowiek może się zmienić. Okłamywałam was oboje i bardzo za to przepraszam. Chciałam zmienić coś w swoim życiu...

Moje serce waliło tak mocno, że czułam je aż w gardle. Mike siedział cicho, wpatrując się w swoje dłonie. Po jego minie widziałam, że zastanawia się co powiedzieć. Z jednej strony był wściekły, a z drugiej... Właśnie nie wiem. Coś dziwnego...
Po chwili ciszy, wciągnął głęboko powietrze i zaczął mówić. Byłam przygotowana na najgorsze.

-Wiem o tym, ale próbowałem wmówić sobie, że to nieprawda.
-Rozumiem twoją wściekłość, ale... Zaraz, co?
-Wiem o tym, że spotykałaś się z Lukiem.
-Skąd? -byłam zdezorientowana.
-Widziałem was razem kilka tygodni temu. Wtedy myślałem, że tylko mi się zdawało. W piątek zadzwonił do mnie Harry. Spotkaliśmy się, a on zapytał, czy wiem o tym, że jesteś z Lukiem. Widział was razem w klubie... W Londynie.
-Nie jestem z nim! To tylko kolega. Harry... Chciał się z tobą spotkać? Czemu z tobą?
-Bo myślał, że o tym wiem. Nie wiedział co Ci się stało. Nie był pewny tego co zobaczył.
-Nic nie zobaczył. Tylko tańczyliśmy. To była nasza ostatnia impreza. Dlatego Alex w ogóle do mnie nie dzwoniła? Powiedział jej.
-Nie. Nie chcieliśmy jej denerwować przed zabiegiem. Postanowiliśmy, że jeżeli będziesz chciała to sama jej powiesz.
-To czemu się nie odzywa?
-Niall wrócił. Spędza czas z nim.
-Boże... Mike jesteś na mnie zły, widzę to. Naprawdę Cię przepraszam.
-To twoje życie. Możesz w nim robić co tylko chcesz.
-Nie chciałam Cię okłamywać. Tak wyszło i żałuję tego. Jesteś moim przyjacielem, kocham Cię i proszę zaufaj mi. Luke naprawdę jest teraz inny.
-Ufam Ci. Gdybym nie ufał, gdybym był na Ciebie wściekły... Nie byłoby mnie tutaj. Nie przytulałbym Cię i mówił, że Cię kocham.

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Nie spodziewałam się tego. Był taki spokojny...
Zrobiło mi się tak strasznie smutno. Nie chciałam go okłamywać. Nie chciałam okłamywać Alex. Tak wyszło i żałuję. Emocje wzięły nade mną górę. Przysunęłam się jak najbliżej tylko mogłam i wtuliłam w chłopaka. Ten odwzajemnił czyn i lekko pocałował moją głowę. Pokochałam go jeszcze bardziej. Pokochałam za to, że mnie nie zostawił. Mógł wyzwać mnie od najgorszych, ale tego nie zrobił.

-Mike... Wiedziałeś od dawna. Czemu nic mi nie powiedziałeś? Czemu nie chciałeś mnie powstrzymać?
-Bo jesteś dorosła. Jesteś mądrą dziewczyną. Musiałaś mieć powód, żeby się z nim zadawać. Wiem, że zawsze podejmujesz dobre decyzje.
-Okłamywanie przyjaciół to nie jest dobra decyzja.
-Chciałaś mu pomóc?
-Chciałam się przekonać, czy naprawdę tego dokona.
-Zostałaś z nim. Właśnie  ten sposób mu pomogłaś. Nienawidziliście się, a teraz kolegujecie. Pomogłaś zmienić mu życie.
-Dobra pomogłam... Teraz muszę wytłumaczyć to Alex, a ona nie będzie taka wyrozumiała jak ty.
-Damy radę. Pomogę Ci.
-Dziękuję.
-Ej, ale mam nadzieję, że nie lubisz go teraz bardziej ode mnie.
-Jego lubię. Ciebie kocham.

Mike uśmiechnął się szeroko, a ja to odwzajemniłam. Był kurde taki kochany. Jednak jedno mnie trochę przerażało. Harry jest w Watford. Na razie nie przychodzi, ale czuję, że to nie potrwa długo.


~~~~~~~~~~~~


Było kilka minut przed dziesiątą, gdy wyszłam gotowa z łazienki. Jest poniedziałek, rano, a o jedenastej, Alex ma zabieg. Obiecałam jej, że będę i dotrzymam obietnicy.


Gdy weszłam do kuchni, od razu się uśmiechnęłam. Mike siedział przy blacie z wielkim talerzem kanapek. Podeszłam do chłopaka całując go w policzek. Został na noc. Nie musiał, a został. Tak jak zawsze spałam w niego wtulona. Kocham, gdy jego silne ramiona oplatają moje drobne ciało. Czuję się taka bezpieczna.

-Nie rozumiem jak można siedzieć w łazience pół godziny.
-Musiałam umyć włosy. -usiadłam na przeciwko niego.
-Przez Ciebie musimy pospieszyć się ze śniadaniem.
-Jeszcze nie ma dziesiątej. Zdążymy.
-Dobra, dobra. Jedz już.

Uśmiechnął się lekko, a na jego policzkach ukazały się dołeczki. Wyglądał tak słodko...
Gdy zjedliśmy było sześć minut po dziesiątej. Mike skoczył jeszcze szybko do łazienki, a ja ubrałam buty i kurtkę. Nie musiałam długo na niego czekać. Po chwili byliśmy już w jego samochodzie. Teraz nie bałam się z nim jeździć. Nareszcie miał prawo jazdy. Zrobił je pod koniec kwietnia. Zapewne mama nie dawała mu spokoju.

~~~~~~

-Ruszać te dupy, no! -krzyknęłam.

Byliśmy w połowie drogi do Londynu i od dwudziestu minut staliśmy w korku. Byłam pewna, że się spóźnimy. Nerwy powoli zaczęły mi puszczać.  Zamknęłam oczy, powoli wciągając powietrze. Czułam jak paznokcie wbijają mi się w skórę, gdy zacisnęłam pięści.

-Rose, spokojnie. -Mike złapał mnie za dłoń.
-Spóźnimy się.
-Mamy jeszcze czas. Widzę, że z przodu robi się luźno. Zaraz znów ruszymy.

Nic nie odpowiedziałam tylko zaplotłam razem nasze palce. Chłopak uśmiechnął się lekko, a ja się rozluźniłam.
Chciałam być przy Alex zanim wejdzie na salę. Chciałam powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale chyba nie zdążę. Te jebane korki!
 Na miejscu byliśmy o jedenastej dwanaście. Okazało się, że zatory na drodze były spowodowane wypadkiem. Tir prawie zderzył się z osobówką i jego przyczepa się przewróciła. W głowie miałam obraz z wypadku rodziców. Znów czułam ten ból do czasu, gdy Mike to zauważył i mocniej ścisnął mi dłoń, dając znak, że jest przy mnie.
Weszliśmy do kliniki od razu udając się do informacji. Za wysokim biurkiem siedziała dosyć młoda kobieta. Na moje miała z trzydzieści lat. Blondynka ubrana w różowy, szpitalny fartuch. Oparłam się o blat, lekko uśmiechając. Kobieta oderwała się od swoich zajęć i skierowała całą uwagę na mnie.

-W czym mogę pomóc?
-Hmm. Moja przyjaciółka Alexandra Marel ma dziś zabieg usuwania kamieni z nerek. Obiecałam jej, że będę przy niej po wszystkim.
-Ah tak. Już weszła na salę.
-Czym mogę tam iść i poczekać?
-Oczywiście. Jej mama też tam jest. W ten korytarz, a potem w lewo.
-Dziękuje bardzo.

Uśmiechnęłam się dziękczynnie i ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku. Czułam się źle z myślą, że nie było mnie przy Alex, kiedy wchodziła na salę. Poczułam się jeszcze gorzej, gdy byliśmy już koło sali. Na krześle centralnie koło drzwi siedziała jej mama. Przygarbiona ze wzrokiem utkwionym w ścianie na przeciwko. Natomiast kawałek dalej Liam, Niall i... Harry. To na ich widok zrobiło mi się jeszcze gorzej. W pierwszym momencie nie zauważyli nas, gdyż byli zajęci rozmową. Trochę mnie to ucieszyło. Nie musiałam łapać z nimi kontaktu wzrokowego. Nawet nie wiem jakby teraz na mnie zareagowali...
Podeszłam do pani Marel i lekko się uśmiechnęłam. Kobieta odwzajemniła czyn, prostując się.

-Dzień dobry.
-Cześć Rose. Jednak przyjechałaś.
-Tak. Miałam być wcześniej, ale były straszne korki. Mam nadzieję, że Alex nie będzie miała mi tego za złe.
-Na pewno nie. Wasi koledzy byli przy niej.

Moje serce zabiło szybciej. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w stronę chłopaków. Cała trójka patrzyła na mnie. Poczułam się strasznie niekomfortowo. Oni chyba wręcz przeciwnie. Niall posłał mi szczery uśmiech, a po chwili dołączył do niego Liam. Odwzajemniłam czyn i przeniosłam wzrok na Harryego. Wpatrywał się we mnie z takim żalem. Serce zabolało mnie jakby ktoś zacisnął na nim pięść. Odwróciłam się, nie mogąc więcej znieść tego uczucia. Mike chwycił mnie w pasie i pociągnął w dół bym usiadła. Przysunęłam się jak najbliżej by czuć jego ciepło. Uspokajało mnie...

Minęło może piętnaście minut od naszego przybycia. Cały czas trwała cisza. Jedyne dwa razy przeszła korytarzem pielęgniarka. Trzymałam dłoń Mikea i bawiłam się jego palcami. Brunet uśmiechnął się lekko, następnie patrząc na coś nad moim ramieniem. Nie na coś, ale na kogoś. Wyczuwałam, że łapał kontakt wzrokowy z Harrym. W tamtej chwili zrobiło mi się jakoś słabo. Za bardzo się tym wszystkim stresowałam.

-Muszę do toalety. -wyszeptałam.
-Coś się stało?
-Kobiece sprawy.
-Sądząc po wskazówkach łazienka jest tam.

 Podążyłam za wzrokiem Mikea. Rzeczywiście na ścianie wisiał znak z napisem "WC" i strzałką w prawą stronę. Niestety żeby tam dotrzeć musiałam przejść koło chłopaków. Wciagnęłam głęboko powietrze, chwilę się zastanawiając. Przecież raczej Harry nie zaczepi mnie przy wszystkich...
Rzuciłam ciche "dzięki" Mikeowi i ruszyłam w kierunku toalet. Cały czas wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie. Nie chciałam napotkać ich wzroku. Gdy przeszłam bez żadnych zachamowiań, ulżyło mi. Weszłam do pomiszczenia, wyłożonego białymi płytkami. Szczerze to nie wiedziałam co robić. Chciałam chwilę odpocząć od tej sztywnej atmosfery. Oparłam się o blat umywalki i spuściłam głowę. Obraz Harryego przed moimi oczami cały czas dawał o sobie znać. Moje serce na samą myśl zaczynało szybciej bić. Zamknęłam oczy próbując to zatrzymać, ale nic. Te kręcone włosy, umięśnione ramiona, wzrok przepełniony żalem...
Pokręciłam głową, mocniej zaciskając powieki. Czemu cały czas o nim myślę? Jest mi już obojętny. Jest zwykłym chłopakiem, z którym jedynie mogę się kolegować. Jest... Cały czas w moim sercu.
W łazience było słychać jedynie chodzący wentylator. Czułam się jakoś dziwnie. Jakbym nie była tam sama. Gdy otworzyłam oczy i spojrzałam w lustro byłam tego pewna. Stał za mną. Wyższy o ponad głowę. Ze wzrokiem utkwionym w moim odbiciu. Moje tętno znów przyspieszyło. Odwróciłam się, wstrzymując na chwilę oddech.

-To damska toaleta -powiedziałam po chwili.
-Wiem.
-To czemu tutaj jesteś?
-Bo chcę porozmawiać. Obiecuję, że teraz będę opanowany.
-Nie jestem z Lukiem jeżeli o to chodzi.
-Bardzo mnie to cieszy, ale chcę wiedzieć czemu.
-Co, czemu?
-Czemu zaczęłaś się z nim zadawać? Czemu nie dałaś mi tego wszystkiego wytłumaczyć? Czemu tak po prostu odeszłaś?
-Miałam swoje powody. -oparłam się plecami o umywalkę.
-Rose... Naprawdę teraz taka jesteś? Jakbyś kompletnie miała mnie w dupie? Już nic dla Ciebie nie znaczę? Nie jestem nawet znajomym?

Te jego cholerne oczy doprowadzały mnie do szaleństwa. Takie zielone i duże. Przepełnione wszystkimi uczuciami.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Przecież... Cały czas coś dla mnie znaczył. Czułam to w sercu, ale nie chciałam się poddać. Nie chciałam powtarzać tego wszystkiego, dlatego milczałam.
Zauważyłam jak jego klatka piersiowa podnosi się z każdym głębokim oddechem. Przestrzeń, która nas dzieliła po chwili zniknęła. Harry stał centralnie przede mną. Nasze ciała otarły się o siebie. Znów wstrzymałam oddech.

-Rose, kocham Cię. Nie ma dnia kiedy nie myślałbym o Tobie. Gdy postanowiłaś ode mnie odejść... Cały czas zastanawiałem się co zrobiłem źle. Co mogłem zrobić byś wróciła. Cały czas jesteś tutaj.

Brunet położył rękę na swoim sercu, a ja poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach. Nie mogłam płakać. Nie mogłam pokazać mu jaka jestem słaba.

-Pamiętam, że kiedyś powiedziałaś "Jesteś dla mnie jak powietrze, umrę bez niego". Teraz ja czuję to do Ciebie. Umieram, ale jeżeli naprawdę już nic dla Ciebie nie znaczę. Jeżeli ani razu przez ten czas o mnie nie pomyślałaś. Jeżeli nie ma dla mnie miejsca w twoim życiu.... Odejdę. Zostawię Cię w spokoju. Postaram się, żebyś ani razu już mnie nie zobaczyła. Tylko mi to powiedz. Powiedz, że nie ma mnie już w twoim sercu. Że nie chcesz mnie znać...

Te słowa wywołały we mnie falę bólu. Nie chciałam aż tak bardzo go zranić. Nie wiedziałam, że aż tak go to poruszy.
Czułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Serce waliło mi jak młot. Nie mogłam się odezwać. Nie chciałam się odezwać. Cały czas coś do niego czułam, ale próbowałam to ukryć. Robiłam to wszystko dla niego. Żeby mógł ułożyć sobie normalne życie z kimś innym, ale on chyba nie chce kogoś innego. A ja... wciąż go kocham.
W głowie miałam pełno myśli. Jedną z nich był ktoś inny niż Harry... Mike. Mój najlepszy przyjaciel. Chłopak, który od zawsze był przy mnie i którego... Też kocham. To uczucie też tłumiłam. Wmawiałam sobie, że to tylko przyjaźń. Jednak... Jest dla mnie kimś ważnym. Bez niego nie wyobrażam sobie życia. Czemu dotarło to do mnie dopiero teraz?
Uniosłam wzrok, natrafiając na zielone oczy Stylesa. Jego twarz wyrażało tylko jedno... Wyczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi. Chciałam dać mu tę odpowiedź...

-Kocham Cię -wyszeptałam.

Widziałam jak naprężone mięśnie jego twarzy powoli zaczynają się rozluźniać, a usta wyginać w lekkim uśmiechu. Było o wiele lepiej widzieć go w takim nastroju.
Poczułam jak kładzie dłonie na moich biodrach i zniża głowę. Chciał coś powiedzieć, lecz byłam pierwsza.

-Ale... Kocham też kogoś innego.
-Lukea. -momentalnie posmutniał.
-Mikea. Sama jestem zdziwiona, ale to prawda.
-Czyli, że teraz on jest w twoim sercu?
-Jesteście w nim obydwaj. Posłuchaj... Nie odeszłam z tego powodu, że zataiłeś przede mną wieść o wyjeździe. Odeszłam, gdyż czułam, że psuję twoje życie. Sprzeczki z chłopakami były przeze mnie. To było najgorsze...
-Nie psułaś go, tylko naprawiałaś. Dzięki tobie czułem się o wiele lepiej. Wiedząc, że jesteś obok. Wiedząc, że w każdej chwili mogę Ci pomóc i Cie pocieszyć.
-Jak długo będziecie w Watford?
-Przyjechaliśmy tylko na tydzień. Z powodu zabiegu Alex. Wracamy w trasę w czwartek.
-Wrócicie dopiero w lipcu.
-Tak... Przepraszam, że nie mogę być przy tobie. Cały czas mam Cię w głowie. Codziennie tęsknię jeszcze bardziej, ale jeżeli nie chcesz na mnie czekać i jeżeli chcesz prowadzić inne życie z kimś normalnym to zrozumiem. Mike to świetny chłopak...
-Nie. Chcę Ciebie rozumiesz? Musimy wszystko wyjaśnić. Gdy będzie już normalnie... Poczekam.
-Naprawdę?
-Tak. Chcę być z Tobą. Cały czas Cię kocham.

Brunet uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach zagościły łzy. W tamtej chwili chciałam go pocałować, ale był szybszy. Złapał moje uda i posadził mnie na blacie, łącząc nasze usta. Tak chociaż nie musiał się schylać. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, czując jak wszystkie wspomnienia wracają. Te dobre i te złe. Kochałam go i to było pewne, ale uczucia do Mikea też dawały o sobie znać. Musiałam wybrać, która droga w moim życiu będzie lepsza...

Przez kolejne dwie minuty patrzyliśmy sobie w oczy. Tak jak kiedyś, uśmiechając się lekko. Jednak Harry wyczuł, że coś jest nie tak. Odsunął się i złapał delikatnie moją dłoń.

-Nie jesteś pewna tego wyboru.
-Ja... Przez ten czas, gdy Cię nie było, trochę się pozmieniało.
-Na przykład twoje relacje z Lukiem? Chcę wiedzieć co się między wami działo.
-Nie teraz. Posłuchaj...Ciebie nie było przez ponad miesiąc. Teraz znów wyjedziesz, a ja zostanę sama.
-Wiem. Nie chcę, ale muszę. Jeżeli nie jesteś pewna, zrozumiem.
-Po prosu... Może zaczniemy wszystko po twoim powrocie. Na jak długo będziecie mięli wolne?
-Po tej trasie mamy rok wolnego. Jedynie pojedyncze koncerty.
-Więc?
-Dobrze. Ale obiecaj mi coś.
-Co takiego?
-Jeżeli przez ten czas, kiedy mnie nie będzie... Mike i Ty zbliżycie się jeszcze bardziej bo wiem, że jest to możliwe... Pokochasz go mocniej i będzie w twoim sercu to mi to powiedz. Zrozumiem, znacie się od dziecka.
-Obiecuję.
-Czyli jesteśmy razem, czy nie?
-Jesteśmy, ale nie aż tak bardzo. Nie chcę spędzić kilku dni na płakaniu, gdy wyjedziesz.

Uśmiechnęłam się lekko, a chłopak to odwzajemnił. Znów złączyliśmy nasze usta, ale na krótko. Byłam szczęśliwa, ale zarazem smutna. Obydwoje znaczyli dla mnie bardzo wiele, a mój umysł już tego nie wytrzymywał...

Gdy wyszliśmy z pomieszczenia, na krzesłach już nikogo nie było. Spojrzałam zdezorientowana na Harryego, a on na mnie. Przeszliśmy cały korytarz, aż natrafiliśmy na otwarte drzwi. W pokoju byli nasi zaginieni. Weszliśmy do środka. Czułam na sobie ich wzrok. Niall i Liam stanęli do nas bokiem, ukazując łóżko. Leżała na nim nieprzytomna blondynka. Szybko podeszłam do łóżka, patrząc na jej mamę.

-Wszystko jest w porządku. Narkoza jeszcze działa.
-Udało się?
-Tak. Poszło zgodnie z planem.

Te słowa należały do Nialla. Odwróciłam się, po chwili mocno go przytulając. Tak wiele dla niej zrobił. Zrobili wszyscy. Złożyli się na ten zabieg. Można powiedzieć, że uratowali Alex życie.
Odsunęłam się od blondyna, następnie przytulając Liama. Brakowało mi tego.

-Miło was znów widzieć i móc przytulić.
-Wszystko, ok? -Liam złapał lekko moją dłoń.
-Jak najbardziej.

Uśmiechnęłam się, ale po chwili zdała z czegoś sprawę. Nie było z nami Mikea. Zmarszczyłam brwi, patrząc zdezorientowana na chłopaków.

-Poszedł na dwór. Mówił, że nie za dobrze się czuje.
-Hm. Pójdę do niego.

Uśmiechnęłam się lekko do każdego i wyszłam. Byłam ciekawa czemu wyszedł, ale chyba znałam odpowiedź. Rozejrzałam się dookoła, stojąc przed kliniką. Zauważyłam go... Stał oparty o samochód. Wciągnęłam głęboko powietrze, podeszłam i stanęłam kilka centymetrów od niego, tak, że nasze klatki się stykały. Jego twarz wyrażała wszystko. Nie był szczęśliwy, ani smutny. Jakby wszystkie emocje z niego uciekły.

-Mike? -złączyłam nasze dłonie.
-Jesteście znów razem?

W głosie dało się wyczuć żal. Poczułam jak moje serce, kolejny już raz, boli. Nie mogłam znieść jego smutku.

-Można tak powiedzieć.
-Fajnie. -uśmiechnął się kpiąco.
-O co chodzi?
-Podsłuchałem was trochę. Mówiłaś, że mnie kochasz, ale i tak jesteś z nim.
-Bo to prawda. Kocham Cię, ale jego też.
-To ja byłem przy tobie od dziecka. To ja byłem przy tobie, kiedy tylko chciałaś. On wyjeżdża, a ty znów będziesz cierpiała.
-Gdy będziesz obok, nie będę.
-I tylko wtedy mam być? Gdy jego nie ma, a ciebie musi ktoś podtrzymywać na duchu? Zawszę będę bo wiem, że jestem twoim przyjacielem, a ty jesteś szczęśliwa z nim. Wtedy ja jestem szczęśliwy.
-Harry... Powiedział mi, że jeżeli ta rozłąka wpłynie na moje stosunki z nim, to nie ma nic przeciwko jeśli wybiorę Ciebie.
-Wow. Tego się nie spodziewałem.
-Śmieszne prawda? On mówi, że zrozumie i będę mogła być z tobą żebym tylko była szczęśliwa. Ty, że jesteś szczęśliwy, gdy ja jestem z nim. Teraz postaw się na moim miejscu.
-Trochę zagmatwane. -zaśmiał się cicho.
-Nie potrafię wybrać. Kocham Was obu.
-Ale musisz.
-Wiem, ale mam czas, prawda? Dacie mi ten czas?
-Ja zawsze. Chociaż musiałbym czekać lata.

Spojrzał mi głęboko w oczy. Widziałam to uczucie. Naprawdę go kochałam, ale to samo czułam do Harryego. Naprawdę miałam mętlik w głowie. Musiałam dać sobie z tym radę.
Złapałam dłońmi jego policzki. Były takie gorące. Jeszcze raz spojrzałam w piękne, duże oczy i złączyłam nasze usta. Wiedziałam, że to nie będzie łatwy wybór...



Ok rozdział 44 jest :) Podoba się? Mi nie ;c 
Już tak namieszałam, że sama nie mogę dojść do ładu xd
Tak więc liczę na szczerą opinię :D Powoli zbliżamy się do końca :c
WIELKA PROŚBA---> NIech każdy kto przeczyta, skomentuje, ok? Chcę zobaczyć ilę tak naprawdę wad tu jest <3
Do następnego :)

28 komentarzy:

  1. Wow.. Tego się nie spodziewałam. Bardzo mi się podoba, szkoda że to już powoli koniec.. No to czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja myślałam że Rose będzie z Lukiem no nie :( Ale ma teraz dylemat kogo wybrac? Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się porobiło :) czekam na decyzje Rose ;) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow *.* Osobiście wolę Mike'a i Luke'a, ale jesli bedzie z Harrym to i tak twoje opowiadani bedzie najlepszym jakie czytalam c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Sie troszeczke namieszalo. Ciekawi mnie tylko kogo wybierze. Teraz tylko czekac na decyzje Rose. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie zbliżyła się do Hazzy, mam nadzieje ze z nim bedzie, czekam na nexta, nie moge sie doczekac decyzjo Rose, buziaczkii.;* <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeezu. Wspaniały rozdział <3. W końcu Harry, pojawił się na "dłużej". Mam nadzieję, że Rose, wybierze Harrego, bo według mnie są idealną parą <3. Ale za to Mike'a zna od dziecka, ale mam nadzieję, że będą przyjaciółmi tak jak dotychczas :) Czekam na nexta, ale szkoda, że to już ostatnie rozdziały. :'(

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne :)) tylko po co pocałowała Mike'ya? ;_; troche takie suczowate zachowaniew stosunku do Harry'ego ;-';

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :) fajnie ze Harry wrócił i porozmawiał z Rose mam nadzieje ze będę razem a z Mike'm (?) będzie sie przyjaźnic jak wcześniej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeejuuu świetny rozdział ! Jest talk dobrze napisany. Jestem z Ciebie dumna. / O.

    OdpowiedzUsuń
  11. ZAJEBISTY!! Po prostu nie możesz Go skończyć!! Świetny jest ♥..♥ Czekam NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Brak słów serio !!! Cudowny *.* / Andzia

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę skomplikowany, ale jak zawsze NIESAMOWITY <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  14. no trochę zagmatwane ale i tak kocham tego bloga ;***

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj troche namieszalas ale i tak jest genialnie.. pisz dalej nie koncz tego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow... Nie spodziewalam się tego. Szczerze mówiąc wolałabym żeby wybrała Harrego ;) Czekam na Next <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku... porządnie namieszałaś. Wcześniej byłam pewna, że chcę, żeby Rose była z Harrym, a teraz strasznie szkoda mi Mike'a :/ Ma rację, był z nią od zawsze, a ona zawsze odpychała go jako chłopaka, po czym kiedy dała mu nadzieję, znowu może go odrzucić... Matko czuję się jak Rose

    OdpowiedzUsuń
  18. Zagmatwanie zagmatwaniem, ale Rose I i Harry oni no rozmawiali. Tak spokojnie.I oni o boże całowali się. Będą razem? hmm, w sumie muszą. Czekam na kolejny rozdział ;D Pozderki. /L. Zzz.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudo :*** tylko jakby były troszkę szybciej to by było fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Cuuuudne.! ♡♡
    Nieee Kończ Tego Opowiadania. ! Błagam. !!! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Super! Rose z tego wyjdzie i wybierze właściwą decyzję... Pisz tak jak ci się podoba. Weny :* czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiesz co odkryłam? Że uzależniłam się od twojego bloga. Kiedy jestem na komputerze, pierwsze co robię to wpisuję link to twojego bloga. Nie wiesz jak mi smutno, że to już jest prawie koniec. Ale proszę Cię! Napisz chociaż do 50. Ale gdy napiszesz więcej niż 50 nie obrazimy się :P
    Trochę Rose mnie denerwuje. Harry. Mike. Luke. Jest taka niezdecydowana :P No ale po co się kumpluje z 3 chłopakami? No kumpluje...wiesz o co mi chodzi :P Ja nie wiem kogo bym wybrała.
    Harry - nadal ją kocha i to widać bo pokazuje to na każdym kroku. Każda dziewczyna chciałaby mieć takiego chłopaka.
    Mike - Tak jak mówił. Znają się od dziecka. Jest przy niej w każdej sytuacji a i tak z tego nici. Szkoda, że zauważyła dopiero teraz, ze również kocha Mike.
    Luke - może to nie jest miłość ani przyjaźń, ale tę dwójkę coś łączy. Pierwsze co mi do głowy przychodzi to zauroczenie. Ale Luke jest slodki dla Rose tak jak Harry i Mike.
    Ja gdybym była Rose, zgłupiałabym ;-; To naprawdę trudna decyzja życiowa. Nie zazdroszczę jej :/
    Dużo weny na końcówkę! Ale mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać :* A może 2 sezon? Czy to za duże wyzwanie? :P Przemyśl to :**
    Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  23. omggggggggggg jaki piękny lovki --- angelika

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne <33 Osobiście Wolę Harry'ego Ale To Jej Decyzja .

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudne! <3
    Zrobisz może 2 "sezon" czy coś talkiego? :)
    Uzależniłam sie od twojego bloga ;D

    OdpowiedzUsuń