czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 43#

Po tym wszystkim nie wiedziałam co powiedzieć. Jedynie patrzyłam się na swoje bose stopy. Luke robił to samo. Ta niezręczna cisza była najgorszą w moim życiu. To co przed chwilą zrobiłam... Dobra to w klubie było po pijaku i nic nie pamiętam, ale teraz byłam świadoma. Pocałowałam go z własnej woli. Po przyjacielsku. Nic do niego nie czuję. Tylko przyjaźń...

-Może śniadanie? -przerwałam ciszę.
-Chętnie.

Chłopak posłał mi lekki uśmiech. Chwyciłam z krzesła spodnie, które po chwili znalazły się na moim tyłku. Czułam się trochę niekomfortowo z myślą, że Luke mnie wczoraj rozebrał. Ok, robił to bo niby się o mnie troszczył, ale i tak czuję się jakoś źle.. Wcześniej prawie nagą widywał mnie tylko Harry... Muszę przestać o nim myśleć...

Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, gdy byliśmy już w kuchni to sprawdzenie lodówki. Nie była ani za pełna, ani za pusta jednak nie wiedziałam co zrobić do jedzenia. Odwróciłam się, umieszczając swój wzrok na Lukeu. Chłopak siedział na blacie, bawiąc się palcami. Uśmiechnęłam się na ten widok, ale po chwili skarciłam w myślach.

-Co przeważnie jesz ma śniadanie?
-Kanapki, płatki. Zależy co chce mi się robić. -zaśmiał się.
-Tosty mogą być?
-Idealnie.

Uśmiechnęłam się do blondyna, następnie wyciągając wszystkie potrzebne składniki. Po dziesięciu minutach siedzieliśmy przy stole, jedząc tosty i pijąc colę. Cały czas trwała ta cholerna cisza. Miałam jej kompletnie dosyć. Przecież nic takiego się nie stało...

-Jesteś na mnie zły, prawda?
-Czemu niby? -zmarszczył brwi.
-No bo w ogóle się nie odzywasz. Przepraszam Cię jeszcze raz. Po prostu...

Nie dokończyłam bo chłopak przerwał mi śmiechem. Spojrzałam trochę zdezorientowana. To, że go przepraszałam było śmieszne?

-Co było w tym takiego śmiesznego?
-Nie nic... Po prostu ty uważasz, że ja jestem na Ciebie zły, a ja, że ty na mnie.
-Mam być na Ciebie zła? O co?
-O to w studio. O to, że zostałem na noc chociaż nie powinienem...
-Nie jestem zła. Zapomnijmy o tym, ok?
-Jasne. A co do ciszy.. Nie jestem przyzwyczajony rozmawiać od rana.
-Jak to?
-No wiesz... Mieszkam sam. Ja i cztery ściany.
-No tak.
-Teraz masz tak samo. Chyba, że gadasz sama ze sobą. -zaśmiał się.
-Nie. Przeważnie Alex przychodzi i jemy razem...

W tamtej chwili doznałam szoku. Przecież Alex może przyjść w każdej chwili! Spojrzałam wielkimi oczami na chłopaka, a ten chyba zrozumiał o co chodzi. Szybko zjadł ostatni kawałek tosta, a talerz zaniósł do zlewu.

-Chyba powinienem już iść.
-Tak... Byłoby trochę źle, gdyby Alex teraz tutaj weszła.
-Trochę? Zabiłaby mnie, a na Ciebie by się tak wkurzyła...
-Lepiej już idź.

Zaśmiałam się i szybko podeszłam do drzwi. Blondyn zrobił to samo, a potem spojrzał na mnie. Pokręciłam rozbawiona głową i przytuliłam go na pożegnanie. Był kurwa tak cholernie ciepły. I te jego mięśnie... Kolejny raz skarciłam się w myślach. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a ja wyjrzałam przez okienko. Nie zauważyłam nigdzie Alex, więc było dobrze. Otworzyłam drzwi, a blondyn posłał mi lekki uśmiech.

-Do zobaczenia? -spoważniał.
-No jasne.

Uśmiechnęłam się szeroko, odprowadzając go wzrokiem, aż do samochodu. Kiwną mi ręką na pożegnanie i odjechał. Zaśmiałam się pod nosem, zamknęłam drzwi i rzuciłam się na kanapę. Nawet nie chciałam sobie wyobrazić co zrobiłaby Alex. Na pewno byłaby wkurzona i to bardzo. Całe szczęście, że jednak nie przyszła. Gdy spojrzałam na zegarek, wiedziałam czemu. Było dopiero dwadzieścia minut po siódmej...

~~~~~~~~~

Od tamtego poranka minęło kilka tygodni. Alex nie dowiedziała się o Lukeu. Nadal się z nią przyjaźnie, tak samo jak z Mikiem i Lukiem. Wszystko jak na razie było idealnie. Jeszcze bardziej zaprzyjaźniłam się z blondynem. Chodziliśmy razem na imprezy praktycznie co tydzień, ale teraz zwracałam uwagę na to ile piję. Niestety co idealne szybko się kończy. Blondyn jutro wylatuje do Stanów. Alex ma za trzy dni zabieg. Mike zerwał ze swoją dziewczyną. Trochę się spieprzyło...
 Usiadłam na łóżku, wkładając do torby swoją kosmetyczkę. Za niecałą godzinę jadę do Londynu. Jedziemy... Luke i ja. Chcemy zabalować, a tam szykuje się niezła impreza. Poza tym chłopak ma jutro stamtąd samolot. Z tego co wiem wynajął nam pokój na jedną noc. Najciekawsze jest to jak ja wrócę... Jeżeli on poleci, zostanę sama.
Z rozmyślania wybudził mnie dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się i szybko zbiegłam do salonu. Po chwili stałam już w ramionach Lukea. Ubrany był jak zawsze. Ciemne spodnie, biała koszulka, czarna kurtka i czarne vansy.

-To jak? Gotowa?
-Można tak powiedzieć.
-Na pewno chcesz jechać?
-Mam przegapić ostatnią imprezę z tobą? Nigdy.

 Zaśmiałam się i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Czułam jak Luke idzie za mną. Jak zawsze emanowało od niego ciepło. Uśmiechnęłam się pod nosem na tą myśl i zaczęłam zapinać torbę. W pewnym momencie zacięła się, ale chłopak mi pomógł. Wziął torbę i zaniósł ja do salonu. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Nie było aż tak źle. Gdy zeszłam na dół Luke siedział w kuchni popijając sok. Podeszłam do niego, zabrałam mu butelkę i także się napiłam. Chłopak posłał mi szeroki uśmiech lecz go nie odwzajemniłam. Po głowie cały czas chodziła mi myśl.

-Co się stało?
-Do Londynu jedziemy twoim samochodem?
-No tak.
-Tak, ale ty jutro wylatujesz, a ja nie mam prawa jazdy... Czym wrócę?
-O to się nie bój. Wszystko mam załatwione.
-Ale co?
-Taksówkę. Jest opłacona. Zabierze nas na lotnisko, a potem Ciebie do domu. Przecież bym Cię tam nie zostawił.
-Mam taką nadzieję.

Zaśmiałam się i oddałam mu butelkę. Jeszcze raz rozejrzałam się po salonie. Chyba wszystko miałam spakowane. Jechałam tylko na jedną noc, a zachowywałam się jakby to był miesiąc.
Po dwudziestu minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Luke ruszył, a ja chciałam rozluźnić trochę atmosferę.

-O kurde!

Wydarłam się, gdy przejechaliśmy już z dobre sto metrów. Chłopak gwałtownie zatrzymał samochód i spojrzał na mnie zdezorientowany.

-A nie! Dobra! Spakowałam. -zaśmiałam się.
-Jesteś głupia!
-No wiem, ale chyba za to mnie lubisz, nie?

Blondyn pokręcił rozbawiony głową i ruszył dalej. Uśmiechnęłam się szeroko, lekko uderzając go w ramię. No i udało się. Praktycznie przez całą drogę do Londynu śmialiśmy się z różnych rzeczy. Raz z tego jak Luke beknął. Raz jak ja zaczęłam śpiewać. Ogólnie ze wszystkiego.
Oczywiście trzeba było przerwać te wygłupy, gdy chłopak zaparkował przed hotelem. Wysiadłam, rozglądając się po okolicy. Byliśmy praktycznie w centrum Londynu. Całe szczęście, że się dołożyłam na ten hotel. Na pewno dużo kosztował.

-Idziemy się zameldować? -Luke stanął przede mną z torbami.
-Jasne.

Uśmiechnęłam się lekko, wzięłam od niego swoją torbę i poszliśmy do recepcji. Jedyne co mogłam wypowiedzieć będąc w środku  to ciche "wow". Wystrój...mega. Czerwone ściany. Czarne meble. Duża przestrzeń. Miałam wrażenie, że już tu kiedyś byłam.
Po pięciu minutach blondyn miał już w swojej ręce klucz. Posłał mi lekki uśmiech i poprowadził do pokoju. Przyznam, że było tam naprawdę miło. Od razu, gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia, rzuciłam się na duże łóżko. Zamknęłam oczy i głęboko wciągnęłam powietrze. Było tutaj tak inaczej. Inaczej niż w domu.
Uśmiechnęłam się, gdy przed oczami zrobiło mi się jeszcze ciemniej. Otworzyłam je i ujrzałam Lukea przygryzającego wargę. Miał lekki zarost i kolczyk w wardze... właśnie to co tak bardzo w nim lubiłam.

-Już idziesz spać?
-Nie, odpoczywam.
-Przez pół godziny siedziałaś w samochodzie. Czym się zmęczyłaś?
-Zdrętwiał mi tyłek.
-Jestem chętny do masowania. -złapał mnie za udo.

Zaśmiałam się, gdy chłopak zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam wytrzymać. Wiłam się pod dotykiem jego palców, ale po chwili przestał. Spojrzałam mu w oczy i nadstawiłam lewy pośladek.

-Miałeś masować, a nie łaskotać.

Blondyn pokręcił rozbawiony głową i zaczął jeździć dłonią po moim pośladku. Po chwili nastawiłam drugi, na co jeszcze bardziej się zaśmiał. W ogóle nie czułam się źle. Nie czułam się zawstydzona, czy coś w tym stylu. Naprawdę się z nim zaprzyjaźniłam. Można powiedzieć, że tak jak z Mikiem.
Chłopak przestał masować i umieścił swoje dłonie po obu stronach mojej głowy. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego niebieskie oczy. Były takie piękne...

-Będę tęsknić. -wypaliłam.
-Co?
-Będę za tobą tęsknić.
-Naprawdę?
-Tak, a czemu miałabym nie?
-No nie wiem... Ja za tobą w ogóle nie będę tęsknił.
-Żartujesz? To znaczy... Rozumiem.

Spuściłam wzrok czując jak w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Trochę te słowa mnie uraziły. Naprawdę go polubiłam, ale on chyba nie aż tak bardzo mnie.

-Ej! Przecież żartuję głupku! Oczywiście, że będę tęsknił!

Luke szybko złożył pocałunek na moim policzku i przekręcił nas tak, że wylądowałam na jego klacie. Pisnęłam i mocno przytrzymałam się jego ramion. Chłopak jedynie posłała mi szeroki uśmiech i jeszcze bardziej objął w pasie.

-Będę tęsknił i to tak cholernie.
-Dobra nie mówmy o tym bo się popłaczę.
-Będziesz płakała?
-Tak! Jesteś moim przyjacielem!
-A ty moją przyjaciółką. Dobra... zaczynajmy się szykować na imprezkę.

Zaśmieliśmy się i tym razem ja złożyłam pocałunek na jego policzku. Szybko wstałam, położyłam torbę na łóżku i zaczęłam wyciągać z niej ciuchy. Pokazałam je blondynowi, a on jedynie przygryzł wargę. Uznałam to za "idealnie" i poszłam do łazienki się przebrać.
Po chwili jednak wróciłam, gdyż zapomniałam kosmetyczki. Mój wzrok najpierw padł na łóżko, a potem na chłopaka stojącego obok w samych bokserkach. Przygryzłam lekko wargę, udając, że to w ogóle mnie nie rusza. Szybko podeszłam do torby, chwyciłam kosmetyczkę i wróciłam do łazienki. Gdy tylko zamknęłam drzwi, automatycznie się o nie oparłam. Jakoś tak zrobiło mi się gorąco. Przecież niemożliwe, że na jego widok. To tylko mój kolega...

Po piętnastu minutach byłam gotowa. Ubrana, uczesana, pomalowana. Uśmiechnęłam się do odbicia w lustrze i wyszłam. Luke siedział na parapecie z telefonem w ręce. Odłożyłam kosmetyczkę i usiadłam na łóżku. Zegar pokazywał godzinę siódmą trzynaście. Czyli, że niedługo będziemy szli na naszą ostatnią imprezę. Nie chcę tego. Nie chcę tej ostatniej. Nie chcę żeby wyjechał...
Była równo ósma wieczorem, gdy opuszczaliśmy pokój. Luke zamknął go, a klucz schował do kieszeni spodni. Gdy tylko znaleźliśmy się na zewnątrz, zimne powietrze otuliło moją twarz. Chłopak przysunął się bliżej i objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się na ten czyn i złapałam go w pasie.

-Daleko jest ten klub?
-Klika przecznic.
-Obiecuję, że dziś się nie upiję. -zaśmiałam się.
-Nie upiłaś się od naszej pierwszej imprezy. To znaczy... Nie aż tak bardzo.

 Luke także zaczął się śmiać. Walnęłam go lekko w brzuch i przytuliłam jeszcze bardziej.

-Jesteś gorąca!
-Jest mi zimno!
-Zaraz będziemy na miejscu.
-To dobrze.
-Rose... Mam do ciebie takie pytanie.
-No mów.
-Co powiedziałaś Alex? Nie zdziwiła się, że wyjeżdżasz do Londynu?
-Zdziwiła się. Powiedziałam, że jadę do cioci. Nie lubię jej okłamywać, ale inaczej się nie dało.
-Zostawiłaś najlepszą przyjaciółkę dla mnie.
-Ty też jesteś moim przyjacielem i mam zamiar jej to powiedzieć.
-Że co? -zatrzymał się.
-Spokojnie. Jak będziesz w Nowym Jorku to chyba nic Ci nie zrobi.
-Alex jest zdolna do wszystkiego.
-Oj to prawda.

 Po chwili Luke znów się zatrzymał. Staliśmy pod budynkiem, z którego dudniła muzyka. Uśmiechnęłam się. Chłopak to odwzajemnił i wprowadził do środka. W tę noc przeważały neony. Ściany były pochlapane świecącą farbą. Połowa osób także. Zauważyłam, że na stoliku stoją puszki z różnokolorowymi substancjami. Pociągnęłam Lukea w ich stronę, następnie malując różowe kreski na jego policzkach. Dodały mu większego uroku. Zaśmiałam się, gdy chłopak zrobił mi to samo. Tak właśnie zaczęła się nasza ostatnia impreza. Udaliśmy się na środek parkietu, po chwili zaczynając tańczyć. Nie mogłam się napatrzeć na jego twarz. Wyglądał tak słodko w różowym...
Minęło może pół godziny, gdy po raz pierwszy podeszliśmy do baru. Luke zamówił dwa drinki, uśmiechnął się do mnie, a po chwili wznosiliśmy toast. Szczerze nie wiem za co, ale był.
Zaczęło się rozkręcać...

Minęły trzy godziny, a my tańczyliśmy tak jak to już jest po kilku drinkach. Moje ręce na jego szyi. Jego ręce na moich biodrach. Ocierając się o siebie. Było tak ... fajnie. Nie wiem jak to nazwać. Luke zakręcił mną kilka razy, na co się zaśmiałam i położyłam dłonie na jego klacie. W tym samym momencie poczułam jak jakaś inna dłoń ściska moje ramię i obraca w drugą stronę.

-Rose?!

Na te słowa myślałam, że serce mi stanie. Jak? Skąd on się tu wziął? Stał cały czas trzymając mnie za ramię. Przyznam, że trochę to bolało. Wyrwałam się i cofnęłam o krok. Nie wierzyłam własnym oczom, ale to był on. Stał przede mną. Wpatrywał się we mnie, a później w Lukea. Harry...

-Co ty tutaj robisz?! I to w dodatku z nim! -próbował przekrzyczeć muzykę.
-A co Cię to obchodzi?

 Jedyna rzecz jaką mogłam mu teraz powiedzieć. Taka prawda. Co on miał do tego? To moje życie.

-No obchodzi mnie! Rose musimy pogadać!
-Nie mamy o czym!

Krzyknęłam i ruszyłam w stronę tylnych drzwi. Nigdy bym się nie spodziewała go tutaj. W klubie. Przecież ma trasę. Co on robi w Londynie?! I to akurat tutaj?! Wybiegłam na zewnątrz. Wszędzie było ciemno. Jedynie lampa uliczna dawała trochę swojego światła w zaułek. Czułam się jakby eksplodowała we mnie bomba. Czemu akurat dzisiaj? Czemu musiał mnie spotkać? Czemu przyszedł do tego samego klubu? Oparłam się o ścianę głęboko oddychając. Tak długo dałam radę go unikać. Myślałam, że sobie daruje, ale jednak nie. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Byłam szczęśliwa, gdy zobaczyłam w nich Lukea. Chłopak podszedł do mnie, kładąc dłoń na moim policzku. Był roztrzepany. Tak jakby się szarpał. Dlatego tak długo nie wychodził.

 -Zostaw ją!

Usłyszeliśmy głos. W naszą stronę szedł Harry. Ten Harry, którego ponad miesiąc temu chciałam mieć cały czas przy sobie. Teraz nawet nie wiedziałam co o nim myśleć.
Brunet chwycił Lukea za kurtkę i odepchnął w bok. Nie mogłam na to pozwolić. Gdy Harry chciał znów go popchnąć, stanęłam między nimi.

-Co ty robisz?! -krzyknęłam.
-Ja? Co ty robisz i to z nim?!
-Już Ci powiedziałam, że nie ma Cię to obchodzić!
-Upiłeś ją? -tym razem zwrócił się do Lukea.
-Mam dwadzieścia lat i sama decyduje z kim się spotykam i czy piję! Czemu nie możesz dać mi spokoju? Całkiem inaczej byłby gdybyś po prostu podszedł i zaczął rozmawiać!
-Nadal Cię kocham?! Martwię się o ciebie! To był szok, gdy Cię tu zobaczyłem.
-A pomyślałeś może o tym, że ja Cię już nie kocham? Jestem jakaś inna? Nie mogę chodzić na imprezy?
-Chcę z tobą porozmawiać. Tak normalnie. Bez kłótni.
-Ale ja nie chcę! Jedyne co chcę to to, żebyś dał mi ten cholerny spokój!

Po tych słowach już nic nie powiedział. Patrzyłam chwilę w jego oczy. Te piękne zielone oczy. Mimo iż było dosyć ciemno to widziałam ich blask. Te w których się zakochałam...
Otrząsnęłam się, łapiąc dłoń Lukea. Blondyn przeniósł swój wkurzony wzrok z Harryego na mnie. Wiedział o co mi chodzi. Nie zwracałam już uwagi na bruneta. Po prostu ruszyłam w stronę naszego hotelu. Na dzisiaj miałam już dość niespodzianek.
Gdy byliśmy dwie przecznice dalej nerwy mi puściły. Oparłam się o budynek i po prostu zaczęłam płakać. Te wszystkie wspomnienia, które blokowałam... Wydostały się. Mąciły mi w głowie. Jego oczy. Jego usta. On cały. Wspomnienia, gdy był wesoły i to z teraz, gdy był wkurzony. Właśnie w tej chwili przydała by mi się żyletka. Moja przyjaciółka, która pozbyła by się tych wszystkich emocji we mnie...

-Rose, spokojnie.

Podniosłam wzrok. Luke stał przede mną. Dopiero teraz poczułam, że gładzi moje plecy. Chciałam wymusić chociaż najmniejszy uśmiech, ale nic z tego. Odepchnęłam się od ściany, wpadając prosto w jego ramiona.

-Wracajmy do hotelu. Jak na dziś za dużo wrażeń.
-Przepraszam.
-Za co? To on jest debilem.

Gdy byliśmy już w pokoju, pierwszą moją rzeczą było pójście do łazienki. Chwyciłam z torby, kosmetyczkę, ciuchy do spania i zamknęłam za sobą drzwi. Bez sił opadłam na podłogę. Gdybym tylko mogła, chciałabym cofnąć czas. Do momentu, gdy weszliśmy do kluby. Zrobiłabym tak, żeby się z nim nie spotkać. Wszystko byłoby normalnie. Bez sprzeczek. Słowa, które powiedział... Że nadal mnie kocha i się martwi... Chyba najbardziej do mnie dotarły. Poczułam ten ból w sercu. Tak jak tamtego dnia, gdy wychodziłam od niego z domu. Czułam się tak cholernie źle. Czyli, że to moja wina. Sama sobie robię krzywdę, odchodząc od niego...

-Wszystko jest ok?

Pierwsze pytanie od Lukea, gdy wróciłam do pokoju. Nie odpowiedziałam od raz. Odłożyłam kosmetyczkę i położyłam się na łóżku, centralnie obok niego.

-Jestem wkurzona. -zakryłam twarz dłońmi.
-Nie dziwię się. Jeżeli chcesz... Mogę zostać.
-Co?! -spojrzałam zdezorientowana.
-No zostać w Anglii. Żebyś w razie czego miała się komu wypłakać.
-Nie możesz. Musisz tam jechać. To twoja szansa.
-Może będę miał ich więcej?
-A jak nie? Nie pozwolę Ci tak ryzykować. Jutro normalnie wsiądziesz do samolotu i odlecisz. Wszystko będzie okey.
-A co z tobą?
-Poszukam sobie jakąś pracę. Dam radę. -uśmiechnęłam się lekko.
-Harry? Przecież ten Niall, czy jak on tam ma, jest z Alex. Nie unikniesz niespotykania się z nim.
-Wiem. Ale później chyba wszystko wróci do normy. Jakoś się dogadamy. Mam nadzieję...

~~~~~~~~

-Rose... Rose, obudź się.
-Co się dzieje?
-Jest już dziewiąta, a samolot mam o jedenastej.
-Zaraz wstaje.

Mruknęłam, przekręcając się na drugi bok. Tak bardzo nie chciało mi się wstać. Czułam się jak wrak. Niestety musiałam...
Usiadłam na łóżku, cały czas mając zamknięte oczy. Potarłam obolały kark, wciągając głęboko powietrze. Słyszałam jak Luke chodzi po pokoju. Zaśmiałam się, niechętnie otwierając oczy. 

-Jestem głodna.
-Śniadanie stoi na stoliku. 
-Dzięki. Co ty taki nerwowy? -chwyciłam kanapkę z talerza.
-Zastanawiam się, czy wszystko zabrałem.
-Wczoraj to sprawdzałeś i mówiłeś, że tak.
-Wiem, ale jakoś dziwnie się czuję.
-Daj spokój. Będzie dobrze.

I tak minęły prawie dwie godziny. Teraz stoimy na lotnisku, patrząc na rozkład odlotów. Znów zaczynam czuć pustkę w sercu. Kolejna osoba ode mnie odchodzi...
Gdy spojrzałam na chłopaka w głośnikach rozbrzmiał głos kobiety. Nadszedł czas, gdy Luke musiał odejść. Blondyn spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Jednak ja się uśmiechnęłam. Cieszyłam się, że będzie miał szansę spełniać swoje marzenia.

-Cieszysz się, że wyjeżdżam?
-Cieszę się, że masz szansę od życia.
-Będę tęsknił, ale wrócę. Będziesz pierwszą osobą, do której przyjadę.
-Mam taką nadzieję.
-Więc... Czas się pożegnać.
-Chyba tak.


Stanęliśmy na przeciwko siebie. Jego oczy były zaszklone. Uśmiechnęłam się na ten widok i mocno go przytuliłam. Tak bardzo będzie mi go brakowało. Te wszystkie dni, które spędziliśmy razem. Tyle śmiechu. Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu go nienawidziłam. Uważałam za skurwiela. A teraz? Jak najbliższa rodzina. Jedno zdarzenia zmieniło go tak, że został moim przyjacielem. Nierealne, a jednak...

-Nie zapomnij o mnie. -zaśmiałam się przez łzy.
-Nigdy. Będziemy gadali przez skype'a.
-No jasne. Napiszesz kiedy dolecisz?
-Gdy tylko wysiądę z samolotu.
-Więc... Do zobaczenia kiedyś tam.
-Do zobaczenia.

Blondyn uśmiechnął się lekko co odwzajemniłam. Chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, a wtedy zrobił ruch. Złapał delikatnie moje policzki i złączył nasze usta. Pocałunek nie był długi, ale namiętny. Jego gorące wargi były takie miękkie. Staliśmy chwilę złączeni czołami, niestety musiał iść. Uśmiechnęłam się smuto i ostatni raz pomachałam mu na pożegnanie. Po chwili zniknął za czarnymi drzwiami, a ja sama musiałam wracać do domu. Do domu, gdzie zapewne czeka mnie poważna rozmowa z Alex...




Za nami 43  i NIEostatni rozdział :)
Nie dałam rady skrócić tego wszystkiego, żeby było w jednym, więc będą tak jeszcze z 3-5 :D
Cieszycie się?
Liczę na opinię i BEZ KŁÓTNI proszę, ok?
Do następnego :* Myślę, że będzie może w niedzielę :)

21 komentarzy:

  1. Luke do niej nie pasuje. Ona okłamuje Alex że spotyka się z Lukiem ! Gdyby Alex się znowu z nim potajemnie spotykała to Rose by się zesrała z rozpaczy -.- zachowuje się ona jak jalaś pojebana księżniczka. "Muszę przestać o nim myśleć" tsaaa ledwie dwa razy pomyślała o Harrym. Cieszyłam się, kiedy Rose była normalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A teraz nie jest normalna? Skoro Ci nie pasuję to nie czytaj :p

      Usuń
  2. <3
    czekam na nexta <3
    ale błagam napisz jeszcze więcej niż 3-5 rozdziałów
    <3
    twój blog jest zajebisty <3
    chyba się uzależniłam <3
    no ale... mam nadzieje że napiszesz więcej DUŻŻŻŻO więcej <3 <3 <3 /Iza

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Wiedziałam że Rose spotka Harrego c:
    Ale proszę Cię, napisz jeszcze +20 rozdziałów a nie tylko 3-5. Prosimyyyyyyy c: <3
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten Rodział Był Świetny.Rose Była Troszkę Nie miła Dla hazzy Ale Rozumiem Ja..Dostała Szału xD Liczę Że Będa Razem <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech Rose będzie z Harrym błagam!!!!!!!!!!!!!! Next <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję że nadal piszesz! Rozdział świetny, lekki szok ale jest dobrze xD
    Czekam na następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww tak się ciesze, że to nie koniec. Rozdział jest świetny. Nie spodziewałam się Hazzy w klubie. Luke jest taki słodki. Naprawde sie zmienił. I jeszcze te ich całusy, a w szczególności ten na lotnisku.
    Jeszcze raz jestem mega szczęśliwa, że to jeszcze nie koniec. Ten blog daje mi tyle emocji, sprawia, że się uśmiecham. Kocham Cię ooooo taaaaak baaaardzoooo ;*
    Ściskam i całuje xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww zajebiste, ale proszę nie kończ tego tak szybko ;c
    Będę tęsknić za tym opowiadaniem, ale mam nadzieje i to wielka ze ty nas tylko wkręcasz z tymi 3-5 rozdzialami i pojawi się o wiele, wiele wiecej.
    Czekam na następny rozdział ;* Kocham <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie 3-5 rozdziałów?! No nieee! Rose i Luke *o* Kurde Harry musiał tam być. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejkuu ... Popłakałam się przy momencie z Harry`m i na końcu ;-; Jesteś zarąbista!!! To najlepszy blog, jaki w życiu czytałam! Ty jesteś najlepsza ! Czekam na kolejny!!! Zapraszam do mnie! http://walcz-dlaczego-bo-warto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeszcze więcej! <3 Fajny rozdział, ale wolałabym gdyby Rose była z Harrym.Ale Zrób jak uważasz, to twoja historia! Jak kolwiek będzie później, tonie zmieni tego,że jest to najlepsze opowiadanie na świecie! <33

    OdpowiedzUsuń
  12. "-Nadal Cię kocham?! Martwię się o ciebie! To był szok, gdy Cię tu zobaczyłem.
    -A pomyślałeś może o tym, że ja Cię już nie kocham? [...]"
    To było chyba najgorsze co przeczytałam. Jeśli jest szczęśliwa z Luke'm to niech z nim będzie. Widać, że ona coś do niego czuje. Przecież szczęścia nie można zabronić. Tylko zraniło mnie to, że ona okłamuje samą siebie. Ona go nie kocha? Nie widać tego po niej. Tak jak pisałam pod tamtym rozdziałem - ona po prostu pociesza się Luke'm. Może coś do niego czuje, ale to na pewno nie jest miłość. Wydaje mi się, że jej brakuje tego jak czuła się przy Harry'm. Chce go kimś zastąpić i tym kimś wyraźnie jest Luke.
    3-5 rodziały do końca...hmmm. A może zmienimy to? Może tak jeszcze 50? ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Przede wszystkim dziękuję, że nie był to ostatni rozdział, ale nadal błagam nie kończ przed 50 rozdziałem! Jesteś boska! Czekam nn! ❤❤ 💓💓 💕💖💕

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski <3 nie rozumiem dlaczego musicie "robić sprzeczki" ok kazdy ma swoje zdanie ale nie musicie sie z tego powodu kłócić robicie przykrość autorce zdajcie sobie z tego sprawę niech pisze co chce to jest jej opowiadanie i to bardzo dobre <3 dlaczego robicie przykrość i utrudniacie w pisaniu jeżeli sie nie podoba to co pisze to po co czytacie to według mnie to opowiadanie jest swietne uwielbiam cię po prostu i twoje pomysły na pisanie tego <3 Kocham cię i myślę ze będziesz jeszcze pisać <3 i nie przestaniesz :) nie przejmuj sie takimi ludźmi jeśli nie potrafia docenić ile pracy i czasu musiałaś na pisanie poswiecic :) :* Czekam na next xx.

    OdpowiedzUsuń
  15. Może jeszcze tak z 30 rozdziałów.? ;P

    Neeext. ♡♥♡♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam nadzieję, że nie zakończysz tego bloga tak wcześnie :/ Przemyśl swoje wszystkie decyzje, ponieważ możesz później żałować :(
    Jesteś wspaniała i nie zważaj na słowa krytyki <3
    Rose musi zrozumieć, że Luke to tylko materiał na przyjaciela, choć może bardziej drugoplanowego, tuż po Alex i Mike'u, bo w końcu to oni byli z nią od zawsze, ale on też jest ważny. Jednak nie jest to materiał na chłopaka, bo jest nim Harry <3 Aczkolwiek zrobisz jak będziesz uważała, ponieważ to twój blog i twoja historia, a ja jako twoja wierna czytelniczka, godzę się z twoimi decyzjami, choć przysięgam, że jak tylko uśmiercisz główną bohaterkę, czy kogoś innego, lub Rose nie będzie z żadnym chłopakiem, to znajdę Cię i uduszę <3
    Buziaczki, Ja :*

    OdpowiedzUsuń
  17. omg jeju NIE KOŃCZ TEGO BLOGA jest taki piękny :-'( ;(; --- angelika

    OdpowiedzUsuń
  18. Boski !!! *o* / Andzia

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziewczyno, błagam nie kończ go! Przemyśl to albo chociaż zrób drugą cześć tego ff... PLIS PLIS PLIS X10000000000 A co do rozdziału super.. aż łezka popłynęła :(

    OdpowiedzUsuń