Piękny marcowy dzień. Tak... Jest już początek marca. Ptaki śpiewają. Słońce wychodzi zza chmur. Po prostu idealnie.
Ubrałam czarną, skórzaną kurtke i gotowe. Zamknęłam drzwi, klucz chowając do kieszeni spodni. Rodzice w pracy, ja zaproszona na obiad u Harryego, więc szczerze nie mam się czym martwić.
Ruszyłam w stronę domu chłopaków. Z Harrym mieliśmy spotkać się w połowie drogi. Miałam nadzieję, że będzie to połowa. Ostatnio byłam około dwadzieścia metrów od ich domu, a on dopiero wychodził. Teraz jednak tak nie było. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam Loczka opierającego się o latarnię. Bawił się telefonem.. Nic nowego. Wyglądał... Tak bardzo seksownie. Przygryzłam wargę, stając na przeciwko. Nawet nie podniósł wzroku. Coś nie grało.
-Cześć. -pomachałam dłonią przed jego głową.
-Hej.
-To jak? Idziemy się przejść?
W ogóle nie reagował. Zmarszczyłam brwi, widząc jak uśmiecha się do telefonu. Poczułam się jakby miał mnie kompletnie w dupie. Nie wiedziałam o co chodzi.
-Słyszysz mnie? Co takiego ciekawego robisz, że nawet się na mnie nie spojrzysz?
-Umawiam się na randkę. -znów się uśmiechnął.
-Aha. Czekaj... Co?
-Poznałem taką śliczną dziewczynę. Mówię Ci... Piękna z każdej strony. Zabawna, miła.
-Fajnie wiedzieć! Szczęścnia życzę!
No przyznam, że się wkurzyłam. Mówił to tak, bez niczego. Jakby te słowa były czymś codziennym. Zablokował telefon, chowając go do kieszeni. Czekałam na jakieś wyjaśnienia, ale nic. Po prostu stał, patrząc mi się w oczy. Chociaż zwróciłam na siebie uwagę.
W tej samej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon odczytując wiadomość od, o dziwo, Harryego. A więc tak chciał ze mną zerwać? Przez sms'a? Orginalnie...
"A więc moja droga Rose. Chciałbym powiedzieć Ci jak bardzo Cię kocham. Jesteś całym moim życiem. Moim szczęściem. Moim powietrzem.
Piszę tego sms'a żeby zapytać się, czy pójdziesz ze mną na randkę. Dziś wieczorem. Moim samochodem lub pieszo, jak wolisz. Planuję coś szalonego, dlatego wolę się zapytać. To jak? Uczynisz mi ten zaszczyt?
Ps. Widzę, że się wkurzasz.. Wyglądasz słodko. Przepraszam skarbie :* "
Po przeczytaniu tej wiadomości, myślałam, że eksploduję. Nienawidzę tego kretyna! Chce mnie wykończyć.
Spojrzałam w górę na jego uśmiechniętą buźkę. Tak po prostu stał. Jakby nic się nie zdarzyło. Oj nie daruję mu...
-Mówiłam Ci jak bardzo Cię nienawidzę?
-Nienawidzisz mnie? Myślałem, że kochasz -spoważniał.
-Co chwilę robisz mi jakieś żarty! To jest wkurzające. Naprawdę myślałam, że masz inną.
-Chciałem tylko zażartować. Przepraszam. Nie pomyślałem jak to możesz odebrać.
-No właśnie... Wtedy nie pomyślałem to pomyśl teraz. Z nami koniec.
-Co?
-To co słyszałeś. Mam już dosyć.
-Rose...
Jego mina, bezcenna. Był przerażony. Chyba też się nabrał. Wyciągnął rękę i złapał mój nadgarstek. Nie mogłam wytrzymać. Uśmiechnęłam się szeroko, cicho chichocząc. Chyba załapał o co chodziło. Pokręcił głową, mrużąc oczy. Zrobiłam krok, stanęłam na palcach, łącząc nasze usta. Harry objął mnie w tali, przyciągając jeszcze bliżej. Taka tam moja słodka zemsta.
-Nie nabieraj mnie już tak. Nigdy. -spojrzałam w jego zielone oczy.
-Wiem. Powiedziałaś to tak poważnie. Myślałem, że naprawdę chcesz naszego końca.
-Jesteśmy kwita.
-Oj tak. To co... Pójdziesz ze mną na randkę?
-Daj mi czas na zastanowienie. Wiesz, może znajdę wolne pięć minut.
Styles uśmiechnął się szeroko, kierując nas w stronę parku. To było tak jakby nasze miejsce. Przychodziliśmy tutaj, siadaliśmy na odległej ławce i rozmawialiśmy. Dziś było tak samo. Chłopak położył swoją długą rękę na moich barkach, a ja głowę na jego ramieniu. Poza na "zakochanych". Ale chyba tak było.
Spojrzałam w górę, lekko się uśmiechając. Zauważyła u niego cień zarostu. Teraz wydawał się o wiele seksowniejszy. Podciągnęłam się do góry, składając pocałunek na jego policzku. Uniósł do góry jedną brew, a potem się uśmiechnął. Te usta były jak magnesy. Za każdym razem chciałam ich co raz więcej. Teraz także wygrały. Złączyłam je delikatnie, a Loczek przygryzł moją dolną wargę. Chciałam kontynuować, ale ktoś nam przerwał.
-Harry? Harry Styles.
Przed nami stała czerwonowłosa dziewczyna. Miała może z 16 lat. Uśmiechała się od ucha do ucha, a ja byłam aż przerażona jak można trząść się na widok chłopaka. No ok, Harry jest sławny, ale bez przesady...
-Taa, hmm cześć. -wyprostował się.
-O Boże. Nie wierzę, że Cię spotkałam. Podpiszesz mi się na koszulce?
-Nie mam długopisu.
-Ja mam. Proszę.
Odsunęłam się, żeby dać mu wolne pole. Nie może przecież zawieść swojej fanki. Loczek wciągnął głęboko powietrze i stanął na przeciwko dziewczyny. Wziął od niej czarny pisak, a ta naciągnęła koszulkę na swojej piersi. Byłam zaskoczona. Dużo razy byłam przy tym jak Harry dawał autografy, ale nigdy nikt nie chciał w takim miejscu. Chłopak szybko złożył podpis, lekko się uśmiechając. Czerwonowłosa stała jak wryta. Dziwiłam się, że jeszcze oddycha. Wzięła z powrotem pisak, szeroko się uśmiechając. Po jakiejś minucie wpatrywania się w Loczka, odeszła. Nareszcie mieliśmy spokój.
-Chętnie. -powiedziałam, patrząc się w niebo.
-Chętnie, co?
-Chętnie pójdę z tobą na randkę.
-O, zastanowiłaś się -usiadł obok, zaplatając nasze palce razem.
-Nie miałam innego wyjścia.
-Mogłaś się nie zgodzić.
-Taa i pozwolić pójść Ci na randkę z tą psychofanką. Jestem zazdrosna!
-Nigdzie bym nie poszedł. Zostałbym z tobą w domu. Czekaj... Jesteś zazdrosna?
-Tak!
-Nie masz o co -zaśmiał się.
-Jest o wiele więcej ładniejszych dziewczyn ode mnie. Oj mam o co.
-Prawda. Jest wiele dziewczyn, ale ty jesteś tą, która zajęła moje serce. -Nie podlizuj się.
Harry uśmiechnął się szeroko, pochylił i złożył soczysty pocałunek na moich ustach. Zrobił to specjalnie. Wiedział, że nie będę w stanie się oprzeć.
Po jakiś dwudziestu minutach siedzenia i rozmawiania, zadzwonił telefon Loczka. Po krótkiej rozmowie z Zaynem, nareszcie przyszła pora na obiad. Złączyliśmy razem dłonie, ruszająć w stronę domu.
-No więc, gdzie masz zamiar mnie zabrać?
-Ale, że na randkę?
-Nie głupku! Na włamanie.
-Hmm jeżeli to wolisz -zaśmiał się.
-Oj mów, a nie.
-Nie powiem. Chcę Ci zrobić niespodziankę.
-Harry...
-Rose...
-No ej!
-No ej!
-Nie przedrzeźniej mnie.
-Bo co?
-Bo Cię już nigdy nie pocałuję.
-Nie wytrzymasz. Te usta działają na ciebie jak magnes.
-Nie wiesz do czego zdolna jest kobieta.
-I tak Ci nie powiem. Chcę żeby było romantycznie i w ogóle.
-Ty i romantyczny?
-A co? Może powiesz, że nie jestem.
-Z tym mopem na głowie? Oczywiście, że nie. -zaśmiałam się.
-Teraz tak mówisz. Na codzień szalejesz za nim. Kochasz dotykać moje włosy i się nimi bawić.
-Tak, tak. Wmawiaj sobie dalej.
Tak minęła nam reszta drogi. Kocham te nasze sprzeczki. Zawsze jest dużo śmiechu.
Harry otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. Już w korytarzu było czuć niesamowite zapachy. Szybko zdjęłam kurtkę i pobiegłam do kuchni. Dziś za kucharza robił Zayn. Ubrany w niebieski fartuszek, z drewnianą łyżką w ręku. Uśmiechnęłam się szeroko, czując na talii duże dłonie. Spojrzałam w bok, natykając się na policzek Liama. Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bardziej, śmiejąc się pod nosem.
-Hej, piękna.
-No hej przystojniaku.
-I jak po spacerku?
-Nie licząc psychofanki było niebiańsko.
-Taa.. I tak już mieszkańcy Watford są do nas przyzwyczajeni, więc mamy trochę spokoju.
-Wiesz, zawsze znajdzie się jakiś wyjątek.
-Oj tak. -uśmiechnął się szeroko.
-Liam! Łapy precz od mojej dziewczyny!
Oboje odwróciliśmy głowy by spojrzeć na Harryego. Przygryzłam wargę, widząc jego napięte mięśnie pod bluzką. Nie wiem czemu, ale lubię, gdy jest zazdrosny. Nie tak naprawdę. Tylko o chłopaków z zespołu. Odwróciłam twarz, składając długiego całusa na policzku Liama. Brunet zrobił wielkie oczy, śmiejąć się do Stylesa. Przeczuwałam, że będzie dziś poważna rozmowa...
-Wiem, że robisz to specjalnie! -Loczek usiadł na kanapie w salonie.
-Skąd wiesz? Od zawsze pociągał mnie Liam. Te jego brązowe oczy. Piękny uśmiech. -podeszliśmy bliżej.
-Po pierwsze kochasz zielone oczy. Po drugie też mam piękny uśmiech. Po trzecie mam zarysowane kości polczkowe, a z tego co pamiętam, na ich widok uginają Ci się kolana.
No to byłam zaskoczona. Harry znał mnie na wylot. I jeszcze ten chytry uśmieszek. Ugh... Czemu on musi być taki seksi?
Usiadłam obok Loczka, wtulając się w jego klatę. Gdy zamknęłam oczy, wyciszając się, mogłam usłyszeć równe bicie jego serca. Uśmiechnęłam się lekko, patrząc w górę. Chłopak złożył pocałunek na moim czole i przytulił jeszcze mocniej.
-Kochasz mnie.
-Oj tak -zaśmiałam się. -Ale Liama też. I Nialla. I Zayna i Louisa. Wszystkich.
-Ale mnie najbardziej.
-Nie pochlebiaj sobie.
-Wiesz.. Bo ja Cię kocham. Tak najmocniej. Najbardziej na świecie. I właśnie teraz chcę od mojej ukochanej buziaka.
-Kretyn.
Uśmiechnęłam się łącząc nasze usta. Jak zawsze gorące. Chłopak pogłębił pocałunek, gryząc moją wargę. Szczerze... Lubiłam to. I to bardzo. Niestety przerwano nam. Jak zawsze z resztą. Do domu wpadł roześmiany Horan z Alex. Aż miło było się na nich patrzeć. Nie byli razem, z tego co wiem. Byli po prostu tak jakby najlepszymi przyjaciółmi.
Przywitaliśmy się, a po chwili wszyscy siedzieli przy stole. Zayn przygotował ryż z sosem i warzywami. Wyglądał świetnie. Smakował jeszcze lepiej. Oczywiście od razu go pochwaliłam. W moim otoczeniu jest mało chłopaków, którzy potrafią dobrze gotować, więc muszę korzystać.
Po skończonym posiłku zaproponowałam, że pozbieram naczynia. Wzięłam od wszystkich talerze i zaniosłam do kuchni. W myślach cały czas miałam Alex i Nialla. Przez cały obiad posyłali sobie uśmieszki. Czyżby coś się między nimi działo? Szczerze... Cieszyłabym się. Może nareszcie trafi na kogoś normalnego. Nie...Horan nie jest normalny. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Moje, a raczej nasze życie nigdy nie było normalne. Ludzie też nie.
Poczułam rękę obejmującą moją talię. Tym razem był to Niall. Posłałam mu przyjacielski uśmiech, wkładając ostatni talerz do zmywarki.
-Chodź. -pociągnął mnie w stronę salonu.
-Coś się stało?
-Można tak powiedzieć.
Trochę się zmartwiłam. Poszłam za chłopakiem i usiadłam na kolanach Hazzy. Ten automatymnie, mocno przyciągnął mnie do siebie. Zayn mruknął, na co posłałam mu mordercze spojrzenie.
Niall usiadł na fotelu obok Alex, uśmiechając się do niej. Albo mi się zdaje, albo oni chcą nam coś powiedzieć. Są razem? To nie możliwe. Alex powiedziałaby mi... Chyba.
-Hmm. Chcemy wam coś powiedzieć. A raczej Alex. -Blondyn zaczął.
-Na pewno was to nie zainteresuje... Mam szansę za operację.
Operację?! Jaką kurde operację?! Miałam mętlik w głowie. Dopiero po chwili zrozumiałam o co chodzi. Nerki. Już od dawna planowałyśmy zbieranie kasy na zabieg. Chciałam żeby jak najszybciej skończyły się jej męczarnie. Życie z wieczną myślą "czy wzięłam tabletki" nie jest wcale łatwe. Wszystko może się przez to zrujnować. Kilka dni bez tej pieprzonej chemii i lądujesz w szpitalu. Oczywiście Alex już dawno mogłaby być po zabiegu, ale jej rodzice nie mają wystraczająco dużo pieniędzy. Takie życie... Z ubezpieczenia mogła wyciągnąć jedynie dziesięć procent. Tak naprawdę to nic. Teraz cieszę się, że natrafiła się okazja. Może nareszcie zacznie od nowa...
-To świetnie! -szybko podeszłam by ją przytulić.
-Czekaj... Jaką operację? -Liam trochę nie kontaktował.
-Na nerki.
-Będziesz miała wycinane nerki?
-Nie! Nie. Po prostu mam kamienie... Dosyć mocno szkodzi to mojemu organizmowi. A ta operacja... To znaczy, nie operacja tylko zabieg laserowy może je usunąć.
-Masz szczęście dziewczyno. Ja muszę żyć z jedną.
-Na serio?
-Tak. Mam tylko jedną nerkę -Liam się zaśmiał.
-Współczuję.
-Alex, ale kiedy? I skąd pieniądze? Państwo zgodziło się za to zapłacić? -dopytywałam się.
-Można tak powiedzieć.
-Czyli?
-Zgodzili się zapłacić czterdzieści prosent. Reszta...
-Resztę opłacę ja. -Horan objął ją ramieniem.
-Niall? Na serio?
-Dla niej zrobię wszystko.
-Boże, Horan.
Przytuliłam się do niego jak najmocniej. Nigdy nie sądziłam, że może zrobić coś takiego. Chyba bardzo mu na niej zależy. Naparwdę nie wierzę. To jakiś sen. Nareszcie Alex będzie miała trochę spokoju. Ale wiem jedno... Długo musiał ją namawiać by się zgodziła. Nie jest z tych, którzy biorą pieniądze od innych. Zawsze mówi, że musi sama na siebie zarobić. Takie jest jej motto. Nigdy niczyjej łaski.
-No no Horan. Brawo. -Zayn poklepał go po plecach.
-Ty dla Perrie zrobiłbyś to samo.
-Oczywiście, ale mam taki pomysł... Czemu chcesz płacić to sam? Złożymy się razem. Przecież Alex jest tak samo naszą przyjaciółką.
-Nie! Nigdy! Chłopacy nie ma takiej opcji. Nie wiem nawet, czy do śmierci dam radę wypłacić się Niallowi, a co dopiero jak miałabym wam wszystkiem oddawać. -Blondynka protestowała.
-Ja się zgadzam z Zaynem. Zbieraliśmy pieniądze dla wielu fundacji. Dla ciebie też możemy się złożyć. -Liam lekko się uśmiechnął, a reszta zespołu mu przytaknęła.
-Chłopacy... Proszę was. Może w ogóle zrezygnuje z tego zabiegu. Na tablekach da się żyć.
-Ty bądź już cicho. Jesteś jedna, a nas pięciu. Wszystko załatwimy i nie ma najmniejszej mowy o oddawaniu pieniędzy.
No nie wierzę. Louis wypowiedział te słowa? Na serio? Teraz wychodzi na to, że tylko ja jestem złą dziewczyną na świecie. Do Alex ani razu nie miał jakiś uwag, co do tego, że przyjaźni się z Niallem. Ja oczywiście jestem cholernym wyjątkiem. Nigdy nikt mnie nie tolerował. Uważali, że jestem inna. "Spoko, dam radę, to tylko frajerzy" -mówiłam, gdy coś nie grało. Jednak trochę się zmieniło. Nie patrzy się już jakby chciał mnie zabić. Nie unika mnie tak jak kiedyś. Czasami normalnie rozmawia, ale wiem, że i tak ma na mnie oko. To już się wyryło w jego głowie. Tego już nie zmienię, nawet gdybym starała się ze wszystkich sił...
*OCZAMI NIALL'A*
Byłem tak cholernie szczęśliwy. Wszystko zaczęło się układać. Mam szansę pomóc komuś bliskiemu. To jest fantastyczne uczucie. Czujesz takie ciepło w środku. Jakby ktoś rozpalił ognisko.
Decyzja chłopaków trochę mnie zdziwiła, ale byłem wdzięczny. Alex jak i Rose są teraz częścią nas. Będziemy ich bronić ze wszystkich sił.
Uśmiechnąłem się do blondynki, ale nie odpowiedziała mi tym samym. Siedziała z poważną twarzą. Na pierwszy rzut oka myślałem, że coś się dzieje, ale po chwili zrozumiałem...
-Alex...
-Możemy pogadać na osobności?
-Jasne. Oczywiście.
Dziewczyna wstała kierując się w stronę mojego pokoju. Posłałem chłopakom dziękczynne spojrzenie, ruszając za nią. Chwilę później zamknąłem czarne drzwi, patrząc jak opiera się o szafkę. Coś czułem, że będę miał wykład.
-Nie podoba mi się to wszystko. -zkrzyżowała ręce na piersiach.
-Robimy to dla twojego dobra.
-Wydając kupę kasy? Nie chcę tego. Nie chcę żeby ktoś mnie opłacał.
-Nie zależy Ci na swoim zdrowiu?
-Zależy... To znaczy. Widocznie tak miało być.
-Może. Ale możemy to zmienić. Daj sobie pomóc.
-Zanim oddam wam tą całą kasę...
-Cicho bądź. Nie ma mowy o oddawaniu kasy. Można powiedzieć, że robimy to charytatywanie.
-Muszę Ci się jakoś odpłacić. Za to co masz zamiar dla mnie zrobić. I za to co zrobiłeś wtedy w kinie.
-Jest jedna rzecz...
-Zrobię wszystko.
Uśmiechnąłem się lekko, łapiąc ją w talii. Jest taka śliczna. Taka mała, ale zarazem wielka bo zajmuje całe moje serce. Kurde... Chyba się zakochałem. Tylko pytanie, czy ona czuje coś w stosunku do mnie?
Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej, aż zetknęliśmy się klatkami. Nie mogłem się powstrzymać. Nachyliłem się lekko, łącząc nasze usta. Albo jej się spodoba, albo dostanę z liścia. Na szczęście chyba wybrała to pierwsze. Uśmiechnąłem się, ale nie przerwałem pocałunku. Jej drobne dłonie powędrowały w górę, znajdujęc miejsce na moich policzkach. Poczułem stado motyli w brzuchu. Ok.. To jest dziwne. Chyba dziewczyny tylko to czują.
Odsunąłem się kwałek by spojrzeć jej w oczy. Były takie piękne. Wpatrzone we mnie. Po krótkiej chwili przeniosła dłonie na moje ramiona, a głowę przytuliła do klatki. Szczelnie objąłem ją w pasie, całując w czubek głowy. Jedyne co wtedy usłyszałem, to jej ciche słowa.
-Dziękuję.
*OCZAMI ROSE*
Jak narazie wszystko szło idealnie. To co chłopacy chcieli zrobić dla Alex... Kocham ich jeszcze bardziej za to.
Gdy "blond para" poszła porozmawiać na osobności, wróciłam na kolana Harryego. Byłam tak bardzo szczęśliwa. Uśmiechnęłam się, składając krótki pocałunek na jego policzku.
-Jesteście niesamowici -spojrzałam na każdego po kolei.
-Troszczymy się o naszą rodzinę.
-Rodzinę...
-Tak ty jesteś ze mną. Jesteś naszą rodziną. Niall chyba jest z Alex. Też jest naszą rodziną.
-No właśnie chyba. Sama nie wiem, co o nich myśleć.
-Wygląda jakby coś iskrzyło. -Louis lekko się uśmiechnął.
-Troszeczkę.
-Zobaczymy jak to będzie.
-Dziękuję. Ja też się złożę.
-Nie ma takiej obcji.
-Czemu? To jest moja przyjaciółka.
-Wiem, ale damy sobie radę. Będziesz współ właścicielką mojej składki.
-Harry...
-Nie marudź. Daj mi buziaka i będzie z głowy.
-Muszę dać wam wszystkim.
Uśmeichnęłam się szeroko, następnie całując Loczka w usta. Podeszłam do Liama i złożyłam pocałunek na jego policzku. Potem zrobiłam to samo przy Zaynie i Louisie. Chociaż tak mogłam podziękować. Wszystko byłoby już prawdopodobnie dobrze, gdyby nie to, że ktoś chciał się ze mną połączyć.
Wyciągnęłam telefon, odczytując na ekranie rząd cyfr. Nie znałam tego numeru. Spojrzałam zdezorientowana na Harryego i odebrałam. Głos brzmiał znajomo, ale nie mogłam go dopasować.
-Hallo?
-Rose.
-Tak. Kto mówi?
-Pani Cand. Mama Mikea. -jej głos drżał.
-Dzień dobry. Coś się stało?
-Ja... Rose...
-Proszę Pani? Coś się dzieje z Mikem?
-Nie. Nie z Mikem.
-To z kim?
-Rose...
Po usłyszeniu kolejnych słów dosłownie jakby ktoś sprzedał mi kosę pod nogi. To było niemożliwe. Jakiś głupi żart. Czułam uginające się kolana. Nie odpowiedziałam już nic, tylko się rozłączyłam. Miałam nadzieję, że to sen. Wytarłam spływającą łzę, ale po chwili z moich oczy poleciały dziesiątki innych. Mój świat burzył się właśnie w tamtej chwili. Runęłam na podłogę, chowając zapłakaną twarz w nogi. Po chwili chłopacy byli już przy mnie. Harry objął mnie w tali przyciągając lekko do siebie. Nie miałam siły nic powiedzieć. W dali usłyszałam śmiech Nialla, ale szybko ucichł. Następnie było tylko słychać szybkie kroki i ręce na moich plechach, nogach, ramionach.
-Rose, co się dzieje? -Loczek zagarnął pasemko włosów za moje ucho.
-M... -nie mogłam nic wypowiedzieć.
-Cshii. Rose spokojnie. Coś z Mikem?
Pierwszy raz byłam w takiej sytuacji. Szczerze... Gorsze od tego jebanego gwałtu. Wtedy ktoś zabrał mi dziewictwo. Teraz ktoś zabrał mi część życia. Odchyliłam się kawałek od chłopaka, próbując złapać oddech. Czułam jakbym miała się zaraz udusić. Po wypowiedzianych słowach, czułam jakby moje serce pękało na milion kawałków.
-Moi rodzice... Nie żyją.
Hej! Po primo przepraszam ;c Nie mam internetu w domu ;/ Jedynie wi-fi od sąsiada, a chyba wiecie jak się ciulowo na telefonie pisze i dodaje ;c Mam nadzieję, że mi wybaczycie :*
Po secundo Podoba się? Trochę chyba smutny... sama nie wiem xd Teraz akcja -miejmy nadzieję- zacznie się rozkręcać jeżeli pójdzie po mojej myśli :P
Ostatnio tak się zastanawiałam i sądzę, że skończę to opowiadanie tak w 50 rozdziałach może troszeczkę więcej :P
Także mam nadzieję, że mi wybaczycie :* Liczę na szczere komentarze i odrazu mówię, że POSTARAM się dodać w ciągu następnego tygonia, jeżeli nie dam rady, a ktoś się będzie chciał zapytać czemu nie ma rozdziału to przypominam o ASKU i Twitterze w zakładce "Kontakt i spam" :P Loffki :*
POZDRAWIAM SERDECZNIE MOJE CZYTELNICZKI <3
O maj gad, nieźle... Ciekawe co się stało...
OdpowiedzUsuńNie kończ za szybko :)
aaa super rozdział! wcale nie był smutny tylko pod koniec <3 ;c
OdpowiedzUsuńnajlepiej żeby ten blog się wgl. nie kończył xxx
Rozdział - pod koniec troche smutny , ale i tak boski !!! XD
OdpowiedzUsuńP.S. Czekam na NEXT <3 / Andzia
teraz bedzie sie dzialo , czekam na next ! <333 / Twój Harry x
OdpowiedzUsuńwooow O.o
OdpowiedzUsuńO.O piszesz niesamowicie...uwielbiam..pisz dalej!!!!! <3<3<3
OdpowiedzUsuńAle daj jeszcze kiedyś seeks ;)
OdpowiedzUsuńHAHAHA TYLKO O JEDNYM MYŚLICIE --- ANGELIKA :)
Usuńświetny jak zawsze tylko proszę niech Lou wreszcie wybaczy Rose i niech Niall będzie z Alex, a i niech Rose i Harry nadal będą razem. Taka bala proźba ;)
OdpowiedzUsuń/ Lexi :******
Czemu nie żyją ?! :o Nie , tylko nie to ! :cc Nie mogę . Ja rycze ;c
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że to głupi żart, choć wiem, że to nie możliwe ;-; :c
Rozdział świetny i mam nadzieje , że Niall i Alex będą razem szczęśliwi <3
Czekam na next . :3
ooo CUDOWNE CZEKAM NA NEXTA I NIE MOGĘ SIE DOCZEKAĆ A I MAM PYTANIE JAK KIEDYŚ SKĄCZYSZ TEGO BOLGA TO CZY ZAMIERZASZ PISAĆ NASTĘPNEGO... MAM NADZIEJE ŻE TAK ---ANGELIKA
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuńProsze Next..
OdpowiedzUsuńNigdy Nie Kończ Tego Bloga. :)
<3
OdpowiedzUsuńNiesamowity ;** Proszę, cztytaj mojego bloga...
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja popłakałam się na końcówce?
OdpowiedzUsuńBrak mi słów...pozwól że go nie skomentuję :( Tak będzie mi prościej. Dlatego, że nie widzę literek, bo płaczę xD
Byłam święcie przekonana, że komentowałam ten rozdział, a jednak nie O.o
OdpowiedzUsuńWięc piszę Ci, że jestem wniebowzięta <3