piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 16#

-Podwieźć Cię?

Gwałtownie się odwróciłam. Wytarłam łzy i zobaczyłam Mikea. Na początku był uśmiechnięty, ale powoli poważniał.

-Ej co się stało?
-Nic... podwieziesz mnie?
-Jasne wsiadaj.

Chłopak otworzył mi drzwi. Zapięłam pas, przechyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Poczułam jego ciepłą dłoń na mojej. Zamrugałam kilka razy i spojrzałam w jego stronę.

-Rose... co się dzieje?
-Nieważne. -spuściłam wzrok.
-Jak nieważne skoro jesteś cała zapłakana.
-Problemy z kolegą. Możesz zawieźć mnie już do domu?

Mike nic nie odpowiedział, tylko ruszył. Całą drogę patrzyłam przez okno. W głowie huczały mi słowa Louisa. Nie mogłam ich wywalić. Po prostu jakby się wryły w mózg.
Podjechaliśmy pod dom. Oboje wysiedliśmy i spojrzeliśmy na siebie. Mike podszedł do mnie i przejachał kciukiem po moim policzku. Obstawiam, że wytarł łzę albo tusz. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam mu w oczy.

-Powiesz mi jakie to problemy z kolegą?

Wciągnęłam głęboko powietrze. Dawno z nim nie rozmawiałam. Szczerze... chyba przez to wszystko o nim zapomniałam.
Otworzyłam drzwi i weszliśmy do domu. Rozebraliśmy się. Mike chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Spojrzałam pytająco. Chłopak złapał moją twarz w swoje duże dłonie, a kciukami przejechał po moich policzkach.

-Lepiej żeby Cię nie widzieli w takim stanie.

Uśmiechnęłam się, chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam w stronę salonu.
Rodzice siedzieli na kanapie. Rzuciłam szybkie "hej, już jestem" i wbiegliśmy na górę. Mike usiadł na krześle, a ja na łóżku. Zastanawiałam się jak mu to powiedzieć. Oparłam się plecami o ścianę i spojrzałam na chłopaka.

-To jak? Powiesz mi czemu byłaś zapłakana?
-Pokłóciłam się z kolegą.
-A dokładniej z kim?
-Louis... przyjaciel Harrego.

Do oczu znów napłynęły mi łzy. Podkurczyłam nogi i schowałam w nich twarz. Poczułam jak łóżko się ugina. Mike usiadł koło mnie i mocno przytulił. Nie miałam siły na to wszystko. Odwróciłam się i wtuliłam w jego ramię. Był taki ciepły.

-Opowiesz mi co dokładnie się stało?

Odsunęłam się kawałek i głęboko wciągnęłam powietrze. Wytarłam łzy i spojrzałam w jego oczy.

-Wszystko zaczęło się od tego, gdy... gdy oskarżyłam Lou o gwałt.
-O gwałt? Ale jak?
-Wiem głupie... on ma taki sami tatuaż jak tamten facet.... spanikowałam bo przypomniał mi się tamten wieczór. Oczywiście później wszystko się wyjaśniło, ale nie było tak jak na początku. Louis.. stał się strasznie chamski. Unikał mnie. Dziś rano, a raczej z godzinę temu okazało się co tak naprawdę o mnie myśli.

Zacisnęłam mocno oczy. Głowę spuściłam w dół i po chwili poczułam ciepłą dłoń Mike na mojej. Uśmiechnęłam się lekko i znów zaczęłam mówić.

-Myślałam, że nie będzie aż tak źle.
-Co ci powiedział?
-Gdy się obudziłam on leżał koło mnie. Zapytałam się jak to się stało, że jesteśmy w jednym pokoju. Wtedy zaczął mnie opierdzielać, że skąd ma to wiedzieć i pogratulował.
-Czego?
-Że udało mi się omamić Harrego. Zapytał, czy lecę na kasę, czy sławę.

Znów łzy spłynęły po moich policzkach. Wtuliłam głowę w ramię Mikea i próbowałam się uspokoić. To tak cholernie bolało. Chcesz jak najlepiej. Chcesz byś szczęśliwa, ale jak zawsze nic się nie udaje.

-Nie płacz. Wszystko się ułoży.
-Przez to wszystko nie spędzamy ze sobą tak dużo czasu jak wcześniej.
-Takie życie. Ty teraz masz Harrego.
-Tak, wiem. Ale przecież ty też umawiasz się z jakąś dziewczyną... Joel?
-Joe -uśmiechnął się.
-O no właśnie.
-Wymyśliłem ją.
-Jak wymyśliłeś? Po co?
-A jak myślisz?
-Przeze mnie?
-Przecież wiesz, że mi się podobasz. Oczywiście rozumiem, że nic z tego nie będzie bo ty masz Harrego. Po prostu nie chciałem czuć się jak frajer.
-Głupi jesteś... jeżeli się postarasz to możesz mieć każdą.

Chłopak nic nie powiedział tylko się uśmiechnął. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i odebrałam.

-Hallo?
-Rose, gdzie ty jesteś?
-W domu, a gdzie mam być.
-Czemu wyszłaś od Harrego? Wiesz jak się martwiliśmy.
-Niepotrzebnie. Jestem w dobrych rękach.

Zakończyłam połączenie i położyłam telefon na szafce.

-Alex dzwoniła?
-Tak. Pytała gdzie jestem bo się martwią o mnie.-spojrzałam mu w oczy.
-Czekaj... to skąd ty szłaś?
-Z domu Harrego. Wczoraj była jego impreza urodzinowa.
-Jesteś z nim, prawda?

Czemu o to pytał? Przecież wiedział, że się umawiałam ze Stylesem. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Oboje usłyszeliśmy podjeżdżający pod dom samochód. Nie trzeba było się zastanawiać kto to.

-Dziękuję za to, że jesteś teraz przy mnie. -pocałowałam go w policzek.
-Jestem twoim przyjacielem.
-Przyjaciele na zawsze. Jak w dzieciństwie. -złączyłam nasze dłonie i się zaśmieliśmy.


Na dole było słychać głosy. Mike puścił moją dłoń i się uśmiechnął. Odsunęłam się od niego i oparłam o ścianę. usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a zaraz potem w pokoju stali Alex, Harry i Liam.
Ich miny były podzielone. Harry wyglądał tak.. jakby się bał? Sama nie wiem. Najpierw patrzyli na mnie, a potem zatrzymali się na Mikeu. Posłałam mu znaczące spojrzenie i oboje wstaliśmy.

-Rose.. ja już chyba pójdę.
-Poczekaj.

Podeszliśmy bliżej. Spojrzałam na Mike a potem na resztę.

-Chłopacy.. to jest Mike, mój przyjaciel. Mike to jest Harry i Liam.

Styles nie spuszczał z niego wzroku. Przywitali się. Mike był chyba przerażony bo spuścił głowę.

-Ja naprawdę już pójdę. Musicie porozmawiać.

Przytuliłam się mocno do chłopaka na pożegnanie. Gdy opuścił pokój dopiero poczułam, że będzie źle.

-Rose..Wiesz jak się martwiliśmy. -Harry podszedł bliżej.
-Louis wam nie powiedział, że poszłam do domu? -znów poczułam to ukłucie.
-Louis? Ty z nim rozmawiałaś?
-Przez niego wróciłam do domu.
-Jak przez niego?

Oczy znów miałam pełne łez. Odwróciłam się i usiadłam na łóżku, a twarz schowałam w dłonie. Harry podszedł do mnie i uklęknął.

-Co się stało?
-Nie miałam zamiaru wysłuchiwać jak mnie obraża.
-Obraża?
-Rano obudziłam się w jakimś pokoju. Najpierw myślałam, że to ty śpisz ze mną, ale się myliłam.
-Z kim spałaś? -Alex usiadła na krześle.
-Z Louisem. Zapytałam jak trafiliśmy do jednego pokoju, a on zaczął, że skąd ma wiedzieć i pogratulował omamienia Cię.
-Omamienia mnie? W jakim sensie?
-Zapytał czy chcę Cię wykorzystać na kasę, czy sławę. -zaczęłam płakać.
-Że co? Louis tak powiedział?
-Tak! Raczej sobie tego nie wymyśliłam.
-Ej, ale się uspokój.

Harry mnie przytulił i pocałował w głowę. Był taki ciepły jak... Mike. Obojgu na nie zależało. I znów ten ból. Nikogo nie chciałam ranić, ale zraniłam Mikea. Chciałam zacząć normalne życie, ale i tak wszystko się spieprzyło.

-Harry.. ja wam tylko w życiu zahaczam. Wszystko się psuje. Nie chcę, żebyście się przeze mnie kłócili. -zacisnęłam mocno oczy.
-Czyli co.. to tak zabrzmiało jakbyś już nie chciała być ze mną.
-Chcę, chcę... ale dlatego, że się w tobie zakochałam, a nie dla kasy.
-Rose, wiem to. Zaraz pojedziemy do Louisa i wszystko wytłumaczymy.

On właśnie powiedział, że pojedziemy to wytłumaczyć? O nie! Nie mam zamiaru znów tego przechodzić.

-Nigdzie nie jadę.
-Jak to? Proszę... musimy to wyjaśnić bo nie pozwolę, żeby Cię ktoś obrażał. Nie chcę Cię stracić.

Harry chwycił moje dłonie i je pocałował. Jego oczy były pełne uczuć. Uśmiechnęłam się przez łzy, a potem je wytarłam.

-A ja nie chcę stracić Ciebie.

Spojrzałam na Alex i Liama. Chłopak uśmiechnął się i rozłożył ręce. Podeszłam do niego i przytuliłam.

-Wszystko będzie dobrze. Ja się cieszę, że jesteś z Harrym.
-Dziękuję. Musicie chwilę poczekać... muszę się ogarnąć.

Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy i poszłam do łazienki. Rozczesałam włosy, umyłam twarz, ale nie robiłam makijażu. Tym razem tylko pomalowałam rzęsy tuszem. Ubrałam ciuchy i gotowe. Musiałam jechać zmierzyć się kolejny raz z tym bólem. Miałam nadzieję, że jednak będzie troszkę mniejszy..



Zeszliśmy do salonu. Mama oczywiście krzątała się po kuchni, a tata siedział nad jakimiś papierami. Powiadomiłam ich, że znów jadę do Harrego, na co rodzicielka nie była zbytnio uradowana. Wiem, wiem... trochę ich zaniedbuję. Zawsze w niedziele jemy razem obiad. Jednak obiecałam sobie, że im to wynagrodzę.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Serce zabiło mi dwa razy szybciej. Harry złapał mnie za dłoń i weszliśmy do domu.
Salon był już posprzątany. Na pewno Laura nie mogła znieść tego syfu i go posprzątała. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam był Nialla. Blondyn jak zawsze z wielką paką chipsów. Przywitałam się z nim, a po chwili doszli również Zayn, Perrie i Laura. Styles kazał nam poczekać i pobiegł na górę. Znów zaczęłam się stresować. Po chwili chłopak schodził na dół, a obok niego Tomlnison. Zaczęłam głęboko oddychać, żeby się uspokoić. Harry kazał mu usiąść na kanapie i stanął na przeciwko niego.

-Dobra, prosto z mostu. Czemu jesteś taki chamski w stosunku to Rose?
-Ja? Przecież nic nie robię. -chłopak przeleciał wzrokiem po wszystkich.


-Nic? A kto mówił, że Rose chce wykorzystać moją kasę?! -Harry się wkurzył.
-A co to nie jest prawda?
-Nie, nie jest! -tym razem to ja się odezwałam i podeszłam bliżej.
-Weź sobie daruj i po prostu powiedz o co Ci chodzi. -Liam usiadł obok niego.
-Dobra... boję się.
-Boisz się? Czego?
-Że Harry będzie tak cierpiał jak ja rok temu. Pamiętacie Margaret? Wielce zakochana, chciała być ze mną do końca życia, a tak naprawdę chodziło jej tylko o moje pieniądze.

Słowa Louisa mnie zdziwiły. Czyli, że co? Ja jestem tą złą?

-I co myślisz, że ja jestem taka sama? Kocham Harrego i to dlatego chcę z nim być!
-Lou... przecież widzisz jaki Harry jest szczęśliwy. Nie każdej dziewczynie zależy tylko na jednym. On kocha Rose, a ona jego. -Zayn stanął koło mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
-Przecież Cię przeprosiłam, za tamto z gwałtem. Mogę jeszcze raz jeżeli chcesz. Zrozum nie każdy ma kolorowe życie. Ja trafiłam na to, gdzie wszystko się jebie. Ale Harry i przyjaciele podnoszą mnie do góry. Chciałam żebyś ty był jednym z nich, ale widzę, że chyba to się nie uda. Proszę daj mi chociaż szansę... jedną malutką.


Po moim policzku spłynęła łza. Harry złapał mnie za dłoń i mocno przytulił. Gdy się od niego odsunęłam zobaczyłam tylko jak Louis z powrotem wchodzi na górę....




Hejooo jest rozdział 16 :P Podoba się? Zastanawiam się czy nie zakończyć tego opowiaania ;c Chyba mi nie idzie pisanie...
Chciałabym złożyć życzenia urodzinowe mojej czytelniczce.. Wszystkiego Najlepszego :* ... niestety nie wiem jak masz na imię bo się nie podpisałaś, ale może to przeczytasz xd
Zmieniłam wygląd, podoba się? Sama robiłam nagłówek xd
Dziękuję za komentarze :*

14 komentarzy:

  1. do kitu wyszedl,,,,żarcik ! Boombastyczny ! *__* Wyglad jest zajebisty !!!! *___* i masz pisac daleeeeeeeej !!! <333/Olcia

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :D / Andzia

    OdpowiedzUsuń
  3. No no postarałaś się xp

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnee...i nie kończ jeszcze ! rób dalej to jest wspaniałe+ wygląd też bardzo ładny :) czekam na 17 rozdział:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski :) Nie nie masz nie kończyć, nie ma takiej opcji ;D Pisz dalej bo na prawdę jest świetny ;33 a nagłówek też mi się podoba Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. I prosze cie.nie.kończ z pisaniem bo to wychodzi ci cudownie. Dziękuje również z życzenia urodzinowe......:-*
    Pozdrawiam i życze weny
    KLAUDIA(tym razem.sie podpisze)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego mi się wyświetla taki krótki ?, skończyłaś na: "Otwirzyłam drzwi i weszliśmy do środka." Dalej mi się nie wyświetla co jest ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na nexta jest nie bardzo dobrze bo sie nie pogodzili chce tego bo to akurat musi byc fajne nie kończ opowiadania pisz dalej PLISSSSSSSSSSSSS xdxd

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo ciekawy styl. Podoba mi się.
    Rozdział bardzo przyciąga,że chce się czytać więcej.
    czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Teraz jest cały rozdział Super! Świetny! ;*
    NIE MA TAKIEJ OPCJI, ŻE MASZ PRZESTAĆ PISAĆ!
    Czekam NN! *_*

    OdpowiedzUsuń
  11. NA MOIM BLOGU POJAWIŁ SIĘ NOWY ROZDZIAŁ 4.

    http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń